|
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Śro 14:50, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Od czasu rozmowy na korytarzu Marinia nie odezwała się słowem. Coś wisiało w powietrzu. Marinia była bardzo wygadana i jej milczenie było zdecydowanie nienaturalne.
-Rusz się! - Trenerka krzyknęła na kyrii, która znów stała wpatrując się w ścianę. Wracamy do pokoju. Jutro dokończymy znakowanie slorgów.
Marinia z nieprzytomnym wzrokiem ruszyła do pokoju. Spojrzałam na komputer. Od wieków nie wchodziłam na neoski. Trzeba to nadrobić. Kiedy zbliżałam się do komputera Marinia wykonała bliżej nieokreślony gest, jakby chciała mnie zatrzymać, ale w połowie się wstrzymała. Włączyłam komputer i zaczęłam grać. Nie zauważyłam nic nie normalnego. Już miałam wyjść gdy nagle...
-Wylogowało mnie. Pewnie była przerwa w dostawie prądu lub coś. - zerknęłam na Marinię była spocona jak mysz. spokojnie zalogowałam się i dokończyłam grę, ale złe przeczucie mnie nie opuszczało.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
VolvE-chan
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Musashi
|
Wysłany: Śro 20:06, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
VolvE postanowiła wejść i jak zwykle zlabować neoska. Spojrzała po zebranych i smutnych pupilkach.
-Hai, możesz odejść, niebęde przeciez ryzykowala ze zmienisz sie z poogla na przyklad w jakas acare... zreszta podobasz mi sie w tej postaci. -Hai zadowolona wyszla, w wejsciu poslizgnela sie o oslizglego slorga i z lomotem wpadla do pokoju freii. VolvE cicho syknmela i udaja c ze nic sie nie stalo kontynuowala -Ein, ani mi sie waz podchodzic do labolatorium... jak bys mi zmienila kolor, lub rase, lub cokolwiek innego... ufff... zabilabym!! Masz byc Halloween Uni -Uni z ulga wyszla z pokoju, a na korytarzu natknęła się na pety Freii. -No to... -Pety zadrzaly widzac zlosliwosc w oczach swej ownerki -TY!! -Wskazala palcem peophina, ktory az zadrzal, ale poslusznie podszedl. -Hissi z ulga odpelzla cieszac sie slorgami. Byla chyba jedyna zywa istota w twierdzy ktorej nad wyraz podobal sie pomysl ze slorgami. VolvE zalogowala sie i zaczela wchodzic w labolatorium, Peophin cicho drzal w kacie, gdy nagle... wylogowalo. VolvE znow sie zalogowala i znow ja wylogowalo. Po chwili do pokoju weszla Mrumi.
-Paskudnie z tymi slorgami -Mruknela.
Peophin szybko wymknal sie z pokoju miedzy nogami wampirzycy
-Nie mysl ze ci sie upiecze!! -Wrzasnela z nim VolvE i wyjela telefon. Zadzwonila do kolezanki szczuni, ktora po chwili zajela sie labowaniem bienej Amaii. Dzien byl pechowy, strcacila level. Mrumi nagle podskoczyla, widzac pod swoimi nogami kolejnego slorga przyprowadzonego przez Terintie. Upuscila buteleczke z jakas czerwona mazia i uciekla z pokoju wywrzaskujac cos niezrozumialego. VolvE zrozumiala to mniej wiecej tak: "Lubie parowki... jesli... sa ze ... slimaki atak... okna... uciekac, przed... sluz gnijacy... Keeeefirek ratuj!!" Podniosla butelke i polozyla na szafce, ale nieiwele po chwili zalowala ze to zrobila bo w butelke wpadla rozbijajac ja przerazona Ell, mrucząc coś o strasznym wzroku pisuarów i niejakim Hao.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Śro 20:26, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Kaido szła niepewnie wzdłuż korytarza. Slorgi, które pojawiły sie w twierdzy zbytnio jej nie przeszkadzały (byleby nie wlazły jej do łóżka...), ale inni mieszkańcy twierdzy zachowywali się conajmniej... dzwinie. Raiell wrzeszczała coś o ubikacji, VolvE ganiała za swoim Petem, który nie chciał zostac zlabowany... Demonicę rozbroiło, gdy na jej oczach Freya odprawiała modły do Lord Kass Plushie. Wszystko to wymieszane z porządną porcją Slorgów.
- "To jakiś koszmar..." - powiedziała Kaido, bezwiednie głaszcząc Zjawę, która siedząc jej na ramieniu przekrzywiła słodko łepek, wpatrując się w czarnego Slorga, który dumnie przemierzał korytarz.
- "Chaos. Chciałas powiedzieć: Chaos."
Demonica odwróciła się. Vediwell miękko przeskoczył nad Slorgiem i zatrzymał się po drugiej stronie zielonkawej ścieżki. Kaido ostrożnie ją przekroczyła i dogoniła swojego peta.
- "Może i chaos... ale po prostu kocham to miejsce."
- "Ciągnie swój do swego..." - zauważył Kougra, z ironicznym uśmieszkiem przyglądając się VolvE, która uganiała się za przerażonym petem.
- "Ty się ciesz skarbie, że stałeś się Electric. A mówiąc o labie... patrz co stało się Ranchanowi!"
Kaido otworzyła drzwi od swojego pokoju i Vediwell ujrzał coś, co przypominało mechatą rozgwiazdę. Stworzonko zapiszczało radośnie i zaczęło pełznąć w stronę zaskoczonego Kougry.
- "Nno to... wy się pobawcie, a ja idę do kuchni. Zachomikowałam gdzieś pół pudełka płatków śniadaniowych.
- "Fłatki sniadaniofe na ofiad? Mafakra..." - Vediwell zrobił spektakularnego zeza, starając sie nie spuszczac towarzyskiego petpeta z oczu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mrumrando Wampir
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 689 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: fioletowa krypta in Goleniów
|
Wysłany: Śro 20:39, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mrum miała ochotę na żart... nawetz ebrała rzeczy ale po tym jak wszedł plot rzuciła wszystko
------------------------------------
-Nienawidze żółtego, nienawidzę śluzu... nienawidzę ślimaków- mruczała pod nosem Mrum.
Po tym jak w prima weszła i zobacyzła wszystko w żółtym i w pikachu... wciąż miaal uraz psychiczny. A teraz slorgi okupowały calą twierdzę... Straszne!! Na początku jej się podobały były takie słodkie i wogóle... a potem cos je opętąlo! MAMY ZOMBII SLORGII! Zobaczyła, ze przechodzi koło drzwi Volve więc sobie zajrzała.
Paskudnie z tymi slorgami
Zatraciła na chwilę równowagę bo pomiedyz nogami czmychnął jej peophin. Gdy już zyskała równowagę zobaczyła.. obrzydliwego RÓŻOWEGO slorga. Pod nogami! TO BYL JAK Z KOSZMARU! Upuśicła butelkę która trzymała i z wrzaskiem wybiegła.
KOSZMAR RÓŻOWY PARÓWKOWY SLORG! RATUNKU JUZ WOLĘ TEGO OBŚLIZGŁEGO KEFIRKA! AAA!! ZRÓNBCIE COŚ Z TYM TO JEST RÓŻOWE!!!
Pobiegła korytarzem... iz obaczyła, ze przed drzwiami pokoju Trenerki leży Blaster. Wzieła go czym rędzej i ruszyła na polowanie... slorgi musza zginąć.
ŚMIERĆ RÓŻOWYM SLORGOM!!!- poniósl sie jej głos na całą Twierdzę. Za rogiem zauważyła jej z neipokojem przyglądają się jej pety...
Chyba powinnismy coś z tym zrobić... z nią jest coraz gorzej-powiediząl Mlushio
-Nie... narazie, nie. Nie ryzykujmy zyciem- odparła Sillaina
Mrum spojrzała morderczym wzrokiem na swoje pety i pobiegła n wojnę ze slorgami.. przydalaby sie ligusia a ona se do szkoły wyjechała.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Śro 22:03, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Skreeke wraz z Takursumi opuścili pokój Freii, nie chcąc przeszkadzać w obrządku Składania Ofiary Lordowi Kassowi (właściwie to jego pluszance). Dzisiaj ofiarą miał być Slorg.....ale najpierw Freya musiała go zdiąć z sufitu (jak on tam wlazła niewiadomo - ale strach zmusi cię do ciekawych rzeczy)
- Więc Skree...... widzę że nasz plan działa - powiedział Takursumi patrząc jak Mrumi z błyskiem szaleństwa w oczach goniła różowego slorga.
- Hehe :K Tak, mój drogi nasz plan działa doskonale. Ale potrzebujemy pomocy. Zwłaszcza że Crysmon nie chce wyjść z pod łóżka po tym jak Lab znowu zmienił mu kolor na zielony w białe kropki....
- O fujjj.......
Przemieżając korytaż spotkali nagle Ein.
Skreeke, zmróżył ślepia, ułożył pióra i uśmiechnął się szarmancko.
- Witaj moja droga. Co u ciebie?
Uni tylko parsknęła.
- Ależ, złotko nie musisz udawać takiej niezdobytej *wink, wink*. Hmmmmmm.... wiesz, może przydasz się w naszym planie..... Co? Co ty na to, Złotowłosa?
- Złotowłosa? Skreeke, przecież ona jest Halooween uni.! Kojarzysz? Gnijące ciało? CZARNE roztargane włosy? Kości?
- Cicho Taku! - Kau oberwał uzbrojoną w pazury łapą po galaretkowatym rogu, który zatrząsł się dziwacznie - Choć moja droga przedstawię ci po drodze mój plan.
We trójkę zaczeli iść w stronę podziemi Twierdzy.
- .............. I w ten sposób doprowadzimy wszystkich rezydentów gildii do szału. albo przynajmniej większość. I pomyśleś że sama Serika wprowadziła w życie nasz plan.
Weszli do jednego z licznych pomieszczeń podziemi. Było dobrze zakamuflowane. Wewnątrz Braksu karmił właśnie klatki wypełnione setkami slorgów. Pomieszczenie całe było poprzegradzane, na kształt chlewika, w boksach siedziały slorgi wszystkich rodzajów. Kefirek, niczym pies pasterski, wraz z kilkoma petpetami (tu sami wymyście czyje petpety chcą uczestniczyć w planie) przeganiał właśnię grupę różowych wróżkowych slorgów do boksu oznaczonego literą X.
- Braksu, Ein postanowiła że do nas dołączy w naszym planie Dręczenia i Denerwowanie Rezydętów Twierdzy (sorki volvi że ją wciągnęłam, ale możesz postąpić jak chcesz, możesz się do nich przyłczyć lub odejść - freya). Chodź moja Droga pokażę ci gdzie, co i jak. Mezi jak tam kolejna partia naszych wychodowanych slorgów?
Niewielki Mezzow otwierał właśnie wielką kratę, przez którą tuzin wróżkowych slorgów wpełz do kanałów wętylacyjnych Twierdzy.
- Wszystko jest OK Skre. Kolejny tuzin obślizgłego paskudztwa właśnie rozchodzi się po pokojach ludzi. A do końca dzisiejszego dnia powinniśmy wypuścić kolejne 7 tuzinów.
- Dobrze Mezi. Wyślij eskadrę Dung i Mutant slorgów pod drzwi trenerki. Skutecznie wybiła nam sporą ilość. Ale dobrze że slorgi się szybko rozmanżają. dizęki temu mamy ciągły dopływ nowych.
Skreeke zwrócił się dio uni.
- Widzisz mój Skarbie jaki mamy wspaniały plan? To co? Pójdziemy razem na lody?.....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Czw 9:02, 13 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mała uwaga. Ja nie wybijam. Ja przejmuje kontrolę. A blaster nie rozwala Slorgi, ale je ogłusza. nie tylko Freya chce przejąć władzę nad światem.
-------------------------
-Sukces! Mamy cztery tysiące Slorgów pod kontrolą! - stwierdziła Marinia.
-To tałtajstwo mnoży się za szybko. Ktoś im chyba pomaga.
-Chyba masz rację. Uwaga!
Przed nią pojawił się nowy duży oddział Slorgów.
-Nieoznakowane - stwierdziła Kyrii.
Trenerka wyjęła blaster. Po dziesięciu minutach cały oddział leżał na ziemi. Marinia podchodziła i znakowała je.
-Mamy cztery tysiące dwadzieścia Slorgów.
-Starczy. Idziemy coś zjeść. I przy okazji trochę się rozejrzeć.
Marinia zrozumiała o co chodzi. Wesoło pogwizdując trenerka ruszyła do kuchni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Czw 10:34, 13 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Zjawa przemierzała właśnie korytarzami, furkocząc wściekle skrzydełkami. Wreszcie miała trochę czasu. Vediwell zmuszony był pilnować Mechaciaka, a Kaido była zajęta pochłanianiem czekoladowych płatków.
Czas zdać raport.
Zjawa szła po trupach do celu. Pozornie była słodką, naiwną i niewinną puszystą kuleczką, która kochała Kaido najbardziej ze wszystkiego w całym wszechświecie, udowadniając to cichutkim mruczeniem, popiskiwaniem i ocieraniem się o policzek demonicy.
Podczas gdy jej prawdziwa natura przeraziłaby niejednego oddanego sługę Lorda Kassa. Była przebiegła i wcale nie taka niewinna, na jaką wyglądała. Potrafiła nieźle namieszać, a Chaos to chyba jej drugie imię. Przyłączyła się do planu Dręczenia i Denerwowania Rezydentów Twierdzy bez namysłu.
Miłość do Kaido nie była jednak udawana. To jedyna osoba, przy jakiej Faellie ukazywał jakiekolwiek uczucia. Stworzonko podejrzewało, że będzie zmuszone knuć intrygi także przeciwko niej, ale dopóki nie musi tego robić, może spokojnie pracować.
Jej umiejętności sprawiły, że została zatrudniona w wywiadzie. Niewielkie rozmiary, wyśmienity słuch i bezszelestny lot zostały umiejętnie wykorzystane przez Skreeke.
Wpadła do podziemnego korytarza i skierowała się do lochu na samym jego końcu. Zawisła w powietrzu za Darigan Eyrie i zakasłała cichutko.
- "Ach, tu jesteś. Słucham." - Skreeke próbował ukryć fakt, że lekko podskoczył ze strachu. Stanął więc dęba raz czy dwa i dopiero po chwili usiadł na podłodze, wpatrując się w niewielką agentkę.
- "Czarny Slorg porusza się właśnie po korytarzu w sektorze B6. O ile mi wiadomo, ten sektor miał byc na razie nieopanowany przez Slorgi...?"
- "Coo? Ten Slorg miał się znaleźć w łóżku Kaido, nie przed jej drzwiami!"
Zjawa usmiechnęła się niewinnie, ukrywając przed Eyrie'm swoje łapki, całe uwalane w śluzie.
- "Hej, ja tu tylko szpieguję! Poza tym, jej nie ma w pokoju. Poszła do kuchni."
- "Więc leć do kuchni i sprawdź, kto tam obecnie się znajduje."
- "Się robi. Oczekuj mnie za dziesięć minut"
Zjawa chrząknęła, zrobiła wielkie, słodkie oczy i zapiszczała słodko, próbując nadać temu wiarygodne brzmienie.
Nagle Ein-chao podeszła do Faelliego i zauroczona "słodkim" maleństwem zarżała przyjaźnie, po czym trąciła go chrapami.
Skreeke chciał powstrzymać Uni, ale było już za późno. Zjawa odskoczyła jak oparzona i zasyczała, a jej oczy zmieniły się w dwie czerwone szparki.
- "Nie. Dotykaj. Mnie."
Halloween Uni patrzyła zaskoczona, jak Faellie wystrzeliwuje niczym z procy i znika w ciemnym wejściu do lochu. Ein spojrzała pytająco na Skreeke.
- "Ona tak zawsze. Wojownicza pchła, trochę przewrażliwiona na punkcie swojego futerka."
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Pią 17:31, 14 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Trenerka spokojnie weszła do kuchni na jej szczęście w środku nikogo nie było (i ma nie być!). dziewczyna rozprostowała palce. To do roboty. Podeszła do swojej szafki. otworzyła lewe drzwiczki, po czym zamknęła je. Następnie jednocześnie wcisnęła dwa guziki zamontowane pod szafką. Otworzyła drzwiczki uderzyła szafkę w prawy bok. Wcisnęła lewy guzik. Zamknęła szafkę i znów ją otworzyła. Teraz mogła bez przeszkód korzystać ze swoich zapasów, ale jedzenie nie było głównym celem jej wizyty. Wyciągnęła paczkę czipsów i rzuciła ją do Marini. Kyrii złapał paczkę. Trenerka rozpoczęła kolejną kombinację. Wcisnęła jednocześnie guziki pod szafką. Drzwi do kuchni zostały zamknięte.
* * *
Kaido zatrzymała się przed drzwiami kuchni. Nacisnęła klamkę i... nic.
-Niech to! Znów się zatrzasneły!
* * *
trenerka wprowadziła dość skomplikowany kod.
-...z lewej... z prawej, wcisnąć... zamknąć lewą... - mruczała pod nosem. W końcu z uśmiechem zamknęła szafkę i pchnęła ścianę, która przekręciła się.
-Wchodzimy.
* * *
Po drugiej stronie Kaido wciąż walczyła z drzwiami.
-Jak się zatnął to na amen...
Zjawa podleciała do dziewczyny.
-Coś się stąło?
-Drzwi się znowu zatrzasnęły!
-Wywarzę je!
-Może lepiej nie...
* * *
Trenerka i Marinia weszły do tunelu. Dziewczyna zamknęła właz i włączyła zabezpieczenia jednocześnie odblokowując drzwi.
* * *
-Na trzy naciśnieszklamkę odblokowując drzwi, a ja je wywarzę - instruował Faelie.
-To kiepski pomysł - powątpiewała Kaido.
-Raz... dwa... trzy!
Kaido nacisneła klamkę i ze zdziwieniem stwierdziła, że drzwi się otworzyło. Rozpędzona Zjawa nie mogła wychamować, zresztą zamknęła oczy. Faelie wleciał do kuchni wpadając na jakąś szafkę (nie moją). Z kuchni dobiegł huk i odgłos tłuczonego szkła.
* * *
Trenerka zeszła do swojej bazy. Tajemnego pomieszczenia o którym wiedziała tylko ona i jej neopety. Kiedyś była to chyba jakaś tajemna sala tortur. Trenerka odkryła ją przypadkiem penetrując kuchnię. Oczywiście od tamtego czasu zdążyła przeprowadzić gruntowny remont. Usunęła tajemnicze urządzenia, pomalowała ściany, założyła centralne ogrzewanie i system kamer monitorujących twierdze. Przy monitorach leżała honey obserwując życie twierdzy.
-Coś nowego? - spytała Trenerka.
-Nie. W każdym razie nic przełomowego. Potwierdziły się domysły, że Slorgi idą z zachodniego skrzydła, ale niestety nie wiemy dokładnie skąd. A przy okazji. Dlaczego one muszą tu być?! - wymownym ruchem kopyta wskazała na armię Slorgów za kratami.
-Już mówiłam. Musimy utrzymywać wszystkich w przekonaniu, że zabijamy Slorgi.
Honey westchnęła.
-Martwię się.
-O co?
-O Slorgiego - wskazała na jedynego Slorga poza kratami.
-Kinghertneo powinien się nim zajmować. Maluch wygląda na smutnego. Nie wiesz gdzie on się podziewa?
-Nie mam pojęcia - ton jej głosu mówił, że naprawdę nie ma pojęcia.
Spojrzałam groźnie na Marinię.
-Gadaj!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Pią 17:58, 14 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Freii skończyły się slorgi, które mogłaby złożyc w ofierze. Czerwone, opętane żądzą krwi ślepia, rożejżały się po pokoju.
Jeje wzrok spoczął na czymś wielkim, zielonym i obślizgłym
O_O
>_<
:K
- Arrrrrrrggggghhhhhhhh - To dziwne stworzenie mogące raz być człowiekiem, raz Leviatanem (hehe - pamiętajcie o mojej randze w gildiii - ona nie jest ot tak sobie) żuciło się na śluzowe coś
- Litości!!! FREYA!!!! To Ja Crysmon_Eyes!!! Freya odłóż ten sztylet!!!.
PO chwili szarpania zaćmienie ustało i Freya spokojnie spojżała na przerażonego Crysmon.
- Eeeeee.... sorki... um...... no...... tak...
- jestem głodny? Zrobisz mi coś do jedzenie - Crysmon 'delikatnie' wybawił Freię z zakłopotania.
- Sam nie potrafisz?
- No..... ale ty robisz takie dobre eeeee..... kanapki.
- Ech no dobra. Idziemy.
Po paru minutkach marszu byli już tuż za rogiem kuchni, kiedy do ich uszu dobiegły dziwne trzaski tłuczonego szkła.
- *gasp* KTOŚ MYSZKUJE PO NASZEJ KUCHNI. Arggggghhhh nie pozwolę!!!
Freya z kolejnym błyskiem w oczach wpadła do kuchni wymachując bojowo sztyletem (tym co ofiary składała). Wewnątrz była Kaido zraz ze Zjawą. Obie na widok rozszalałje Freyi ze sztyletem zrobiły co każdy zrobił by na ich miejscu.
- AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!
Freya na ten krzyk zareagowała podobnie:
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zjawa oczywiście też się przestraszyła:
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- WWWWWWWWWWWWWWWWaaaaaaaaaaaaachhhhhhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaa
- Aaaarrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..........
- Aiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!!
- WWWWWachhchchhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh_
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
- IIIIIIIIIIIIIIIIIIIkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
-- Aaaaaaiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!!!!!
- USPOKUJCIE SIĘ, USpokujcie się, Na litość Boską ZAMKNIJCIE SIĘ GŁUPIE BABY!!!!!
- ...
- ...
- ...
- ... to nie było miłe.
- Eeeeee..... sorki Freya, ale.... um...... tak... eeee... krzyczałyście..... że...um.... - widać było że Crysmon jest dość zakłopotany całym zdażeniem. - ummmm... to może ja już pójdę?
Obsmarkany wiewiórko-chomik czmychnął.
- .......
- .......
- ....... to było dziwne.
---------------------------------------------------
Crysmon pobiegł szybko do pokoju Freii, gdzie Skreeki przeszukiwał półki zastawione dziwmymi miksturami.
- Skree, spadamy, Freya za chwilę wróci.
- Dobra, spadamy. Mam to co będzie nam potrzebne. - tu Darigan Eyrie z demonicznym uśmiechem schował do torby 3 fiolki z różnokolorowymi miksturami
-----------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze nie wiem po co fiolki Skreekiemu ale coś wymyślę.
PS. W tej chwili Freya jest razem z Kaido w Kuchni.
Kaido możesz spokojnie wprowadzić jakiś dialog, bo mój był dość..... eeeee... no sama widzisz.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
domka191 Leśny Elf
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:16, 14 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Domka przeglądała sklepy w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu dla Vindee (ona tu chyba nie wchodzi, więc mogę to napisać, nie? Tylko sie nie wygadać xD). Nie za bardzo miała z nią kontakt, więc nie wiedziała, co lubi. W końcu zdecydowała się na rzecz uniwersalną.
- No, każdy by był zadowolony. Hehe...
Przy okazji zarobiła kolejne marne 17k.
Wylogowała się na wypadek, gdyby szary harris miał znowu napad melancholii i wszystko warte więcej niż 10k umieścił na money tree. Jej domysły potwierdziły się, gdy zobaczyła Bearna czającego się za drzwiami z wyrzutem w oczach.
- Cemu się wylogowałaś? Wies, ze jus jestem gzecny i nie zlobie nic złego. Chciałem poglać w tujmak joj*.
Domka wzięła go na ręce i widząc, że małe oczka harrisa są pełne łez, zaprowadziła go do komputera, posadziła na krześle, całą kasę wpłaciła do banku, a wszystkie itemki do sdb.
- Zobaczymy. Nie złamiesz mojego kodu. A następnym razem pytaj, zanim rozdasz moje itemy.
- To się zdazyło tylko raz, a ty jus myślis, ze jestem niegodny zaufania.
Taki już był Bearn. Tylko coś się powiedziało, on brał to sobie za bardzo do serca.
Domka poszła do salonu, przy czym prawie zleciała ze schodów po poslizgnięciu się na kałuży różowego śluzu.
- Jest jakaś nowa konstelacja? - spytała wchodząc.
Odpowiedziało jej kręcenie głów VolvE i Mrum.
Chciała iść do kuchni, ale Kaido i Zjawa robiły jakieś dziwne rzeczy z drzwiami.
Wtem wpadł na nią desert lupe...
- AU!!! Anamaria, co ma znaczyć takie rozbijanie się po korytarzach?
- Nie zgadniesz, co się stało! Nie zgadniesz, nie zgadniesz!
- Eee...co z twoim głosem? POMALOWAŁEŚ RZĘSY?! wiesz, że to robią tylko transwestyci....
- Miałam dość docinków Hamawyn i postanowiłam poprosić tego kolesia z laba, żeby ją też zamienił w faceta. No wiesz, żeby było sprawiedliwie. Ale on powiedział, że nie ma mowy i mam się wynosić. Wkurzyłam się i go ugryzłam, a on mi na to, że jak chcę z nim walczyć, to pożałuję. No i wystrzelił we mnie taką wiązką różowego światła. Jak się obudziłam, to już byłam znowu dziewczyną! Hihi, to się ta głupia Uni zdziwi... - i pobiegła na zewnątrz, do stajni.
--------------------
* HAHA! to mi wyszło xD tujmak joj...
p.s. naprawdę Anamariagloria znowu jest dziewczyną xD Jeee...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
darigiana Ta mała z ogonem
Dołączył: 30 Mar 2006 Posty: 212 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:43, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Tak jak niżej - post tymczasowo wycięty
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darigiana dnia Pią 20:47, 11 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Wto 20:10, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
- "N-nie wiedziałam, że ty taka silna jesteś!"
Kaido zaśmiewała się do łez, z trudem łapiąc oddech. Skręcała się na podłodze, podczas gdy Zjawa siedziała w szafce, chichocząc szaleńczo. Strzepała resztki szkła z futerka i wystrzeliła w stronę szyi demonicy.
- "Następnym razem ja zajmuję sie klamką" - Faellie wyszczerzył ząbki w uśmiechu.
Z twarzy Kaido spełzł uśmiech.
- "A mówiąc o klamce... trzeba zagonić Trenerkę do naprawy tych drzwi. Cały czas się zacinają!"
Demonica przeniosła swój wzrok na drzwi.
To, co tam ujrzała, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
*******
Waaaah! Moje uszy!
Z racji bycia tygrysim demonem Kaido miała bardzo wyostrzony słuch. Niezwykle przydatne, ale w tej sytuacji nie było to już takie cudowne...
Zatykała uszy rękami, ale to nic nie dało. Potworny pisk Zjawy i przeraźliwy wrzask Freyi porządnie ją zamroczył. Sama Kaido wrzeszczała już trochę z bólu, trochę dla zasady.
Na szczęście sytuację uratowała... Meuka?
Nie, to chyba niemożliwe... chyba od tego wrzasku mam już jakieś przywidzenia...
"Meuka" wymamrotała jakieś zdanie bez składu, po czym wymknęła się z kuchni.
- "... to było dziwne." - Freya wyjrzała na korytarz, po czym z zakłopotaniem schowała obnażony sztylet, który nadal ściskała w ręku i spojrzała przepraszająco na demonicę.
Kaido roześmiała się i machnęła ręką.
- "Nic się nie stało. Poza tym, Mmmmhmww!
Reszta zdania znikła razem z Kaido, która zagłębiła się niemal po pas w dolnej szafce, zawzięcie przekopując się przez znajdujące się tam produkty.
- "Umm... eh?"
Kaido wreszcie wynurzyła się z szafki, dzierżąc triumfalnie brązowe pudełko.
- "Mówiłam, że sama też daję powody do zawału serca. Taka już nasza natura. Może płatków?"
Demonica sięgnęła po górnej szafki i wyjęła dwie miski, po czym spojrzała pytająco na przyjaciółkę.
- "Eee... nie, wiesz, zaraz muszę iść... coś załatwić"
Freya spojrzała na swój sztylet z zagadkowym uśmieszkiem. Kaido wzruszyła ramionami i odstawiła miseczkę.
Dziewczyny siadły do stołu. Kaido patrzyła w swoje jedzenie jak w obrazek, zaś Freya łypała na otwarte drzwi, czatując na przechodzące Slorgi. Zjawa gmerała w słoju z ciasteczkami, szukając swoich ulubionych.
- "Erm... mówiłas coś o zawałach serca..." - zagadnęła Freya, nie spuszczając oczu z korytarza.
- "Fo? Af, ho fak*..."
Kaido przełknęła i zaśmiała się.
-"Siedziałam kiedyś z VolvE przy stole... i po blacie lazł taki OGROMNY pająk!"
Kaido zaczęła machać rękami z obrzydzeniem, pokazując, jak ogromny był pająk. Freya popatrzyła na nią jak na wariatkę.
- "Eee... zaraz. Ty na pewno jesteś Kaido?"
- 0o...?
- "Kaido, która ugania się za potworami, które mieszkają w lasach Twierdzy?"
- "Nie nazwałabym tej mantykory potworem... :K"
- "Kaido, która łamiąc wszelkie zasady Neopets idzie ze swoim petem do battledomu i wyzywa graczy na WALKĘ USERÓW?!" - Freya wstała z krzesła i zawisła nad demonicą, która próbowała zasłonić się łyżką.
- "Tylko dwa razy!"
- "I ty się boisz robaków... XD"
Kaido oparła się brodą o blat i zaczęła zatapiać czekoladowe muszelki w mleku.
- "Nikt nie jest doskonały - -'..."
Freya zaczęła skręcać się ze śmiechu. Kuchnia rozbrzmiała wesołym chichotem.
- "No dobra. I co z tym zawałem?"
- "Po stole lazł ogro... Po stole szedł pająk." - Kaido siliła się na obojętność.
- "I z wrzaskiem odskoczyłaś, przyprawiając VolvE o zawał?"
- "Nie. Zrobiłam tak."
Nagle Freya usłyszała świst i po ułamku sekundy w blat stołu wbity był sztylet Kruka. Kaido stała przy stole, trzymając za jego rękojeść i z zawiścią wpatrywała się w rozchlastaną powierzchnię. Zapewne wyobrażała sobie pająka, który ginie pod ostrzem.
Freya zamarła, wpatrując się w sztylet, który utkwił między jej dwoma palcami u dłoni. Błyskawicznie wstała i zaczęła przesuwać się w stronę drzwi.
- "Eeh.. to może ja juz pójdę... muszę ofiarę... to znaczy.... heh ^^'..."
Zjawa wynurzyła się ze słoja z ciastkami.
- "Co?! Idziesz?! Nie! to znaczy..."
Faellie wyleciał jak oparzony z kuchni. Freya popatrzyła pytająco na Kaido. Ta wzruszyła ramionami, równie zaskoczona.
*****
- "I jak?"
- "Załatwione. Nikt mnie nie widział."
Kaido z satysfakcją spojrzała na Vediwella, który dumnie wypiął pierś. Właśnie wrócił z akcji "Podrzuć Freyi prezent".
- "Świetnie. Ja idę się przygotować na jutro."
- "Ee... jak, jeśli można spytać?"
- "Jak zawsze - granaty wodne, moro, punkty obserwacyjne, pułapki..."
- "Pamiętaj, że to tylko zabawa ^^'... "
- "Wiem, wiem... :K"
Kaido z błyskiem w oku odeszła. Vediwell miał złe przeczucia. Rok temu w Lany Poniedziałek demonica zalała ich cały Neohome hektolitrami wody. Ponadto zbudowała okop w ogródku i stworzyła "granaty wodne" - bombki, które po wybuchu obryzgiwały wszystko wodą.
*******
Electric Kougra skradał się korytarzem. Rozglądał się nerwowo wkoło, drżąc ze strachu. Kaido jak poszła, tak nie wróciła na noc do pokoju. To było dziwne.
Nagle wrzasnął, bo coś oplotło mu się wokół szyi i pociągnęło pod sufit.
- "Ach, to tylko ty..."
Vediwell myślał, że dostanie zawału. Kaido wisiała głową w dół na belce stropowej, oplatając ją nogami. Wpatrywała się w Kougrę, który wyglądał, jakby wyzionął ducha.
- "Tylko ja?! Weź się lecz, kobieto! Jeszcze jeden taki wyskok i wykituję!"
- "Ciiiicho! Zdemaskujesz mój punkt obserwacyjny!" - syknęła zdenerwowana Kaido.
- "Nie będę cicho! A wiesz co? Właśnie, nie będę! Będę wrzeszczał, bo..."
Kaido wypuściła peta z objęć. Ten upadł z hukiem na ziemię.
- "Uaa... Moja głowa... CO TY MASZ NA SOBIE?!"
Kaido zeskoczyła miękko na dywan. Dopiero teraz Vediwell dostrzegł, że demonica zamieniła swoje zwykłe ubranie na spodnie moro i czarną bluzkę bez rękawów.
- "Kaido, skarbie... Śmigus Dyngus to tylko zabawa - -'..."
Ale demonica już przylgnęła do ściany. Wyjęła wodny granat, odbezpieczyła go zębami i zaczęła cicho skradać się do salonu, skąd dobiegały wesołe odgłosy wodnej bitwy.
*******
Dzień zbliżał się ku końcowi. Vediwell był mokry, jakby wpadł do basenu. Truchtał za Kaido, która promieniała szczęściem. Także była mokra od stóp do głów, ale to jej najwyraźniej nie przeszkadzało. Przez ramie miała przerzucony ręcznik.
- "Mokry kot to wściekły kot... " - wymamrotał Vediwell.
- "Mokry tygrys to szczęśliwy tygrys." - Kaido uśmiechnęła się, po czym złapała za ręcznik. "Chodź, rozpalimy ogień w kominku. Do jutra może wyschniemy."
---
*Jeszcze troche i wyszłoby mi "oh fak" XD
Freya, chciałaś dialog... Mówisz - masz XD
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
domka191 Leśny Elf
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:28, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Domka, zadowolona z siebie, wymknęła się cichcem z pokoju Vindee, korzystając z tego, że jego lokatorka poszła do łazienki. Oczywiście, w sprawę musiały wmieszać się głupie slorgi.
Ich śluz znajdował się na 2/3 powierzchni Twierdzy, więc niemozliwe było, żeby przy swoim szczęściu Domka trafiła na tę 1/3. Nie mając nic innego do roboty, z krzykiem poleciała po schodach na brzuchu.
Vindee tymczasem wyszła z łazienki i wzruszając ramionami na przeraźliwy dźwięk wydobywający się z ust Domki, weszła do pokoju.
***
Domka, licząc siniaki na lewej nodze, poprawiała gips na prawej.
- To mnie uwiera, świństwo...akurat na święta. Hehe, będzie ciekawie, jak będziesz mnie znosić po 650 stopniach, żebym zdążyła na świąteczne śniadanko...- zachichotała do Anamariiglorii, która wydała się (ciekawe czemu? xD) przerażona taką perspektywą.
- Czemu ja?! To Pecker jest tu facetem! Albo Gdh!
- Gdh to ciota. On nie uniesie nawet ciebie, a co tu mówić o takim grubasie jak nasza szanowna właścicielka. - wtrąciło się prosiakowate coś, będące aktualnie petpetem Anamarii.
- Zamknij się - warknęła do niego szanowna właścicielka. Świniok (ale wyraz, o lol xD) coraz bardziej działał jej na nerwy.
- Ale jest szansa, że oszczędzą mnie w Dyngus.
***
Dziękując Freyi za wspaniałe (:*) prezenty, Domka dzieliła się jajcem z Hamawyn. Wszystkie okna były zasłonięte z uwagi na wampirzych lokatorów Twierdzy, więc aby rozweselić atmosferę, zapalono hawajskie lampy z restocka Kaido. (powiedzmy, że masz hawajskie lampy z restocka, ok? :))
No i było milusio xD
- Wesołych Świentów! - piskliwym głosikiem krzyczał Bearn, szary harris Domki.
***
- AAAAAH!!!!!!! - Domka, mokra od gipsu po głowę, usiłowała uchylić się przed strumieniem zimnej wody z trąby jakiegoś Elephanta.
- Czyj to pet, na Darkest Faerie!!! - zaklęła Domka (xD), po czym zarzuciła na siebie koc.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez domka191 dnia Śro 12:22, 26 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Wto 21:34, 18 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Freya spokojnie maszerowała przez twierdze. Był wczesny ranek i większość rezydentów spała wyczerpana po dyngusowym polewaniu siebie nawzajem.
Z hrebatką w ręku szła właśnie podlać swoje roślinki, kiedy usłyszała zdenerwowane bulgotanie Kefirka.
Podchodząd do wejścia twierdzy zobaczyła nową osobę.
- Oooo... witaj w naszy progach.
Osoba ta nie odpowiedziała tylko z lekkim zaćmnieniem w umyśle wpatrywała się w Kefirka.
- Eeeee.... to jest kefirek. Nasze mlako obronne ale nie bój się, gryzie tylko wrogów........zazwyczaj.
(Tu należy wstawić chwilę ciszy w której obydwie dziewczyny zastanawiał się co takiego przerażającego jest w żywym spleśniałym mleku o inteligencji małego psa)
- No... to... rozgość się... tam jest kuchnia, tam pokoje Conculu, pokoje rezydentów piętro wyżej, wampiry niżej w podziemiach, główny salon na wprost ...........chyba.
Nie czekając na reakcję oszołomionej dziewczyny Freya poszła w kierunku jej tylko wiadomym.
--------------- 4 godziny później-------
Freja krązyłą bez ładu po Twierdzy. Normalka. Ona potrafi nawet się zgubić we włąsnym pokoju.
W końcu zrezygnowana, stwierdziłą że gdyby w korytażu było okno to wiedziałaby przynajmniej na której stronie się najduje.
- Ech... jest tylko jeden sposób....... - chwyciłą za klamkę najbliższych drzwi (o dziwo były otwarte) i weszła do środka. Pokój pewnie należał do jednego z rezydentów, ale w chwili obecnej był pusty.
Freya podeszła do okna i rozsunęła kotary.
Spojżała w dół. Jakieś 7 pięter niżej była stajnia a obok pastwisko
- Dobrze, to znaczy że jestem po zachodniej stronie
*klik*
Za nią słychac było ciche kliknięcie.
Freya szybko podbiegła do drzwi. Za późno jednak. Zatrzasnęłąy się.
- Super ^^'
Po chwili rozmyślała stwierdziłą że jest tylko jedno wyjście
Okno.
-------
Freya w duchu dziękowała i wychwalała architekta, który zaprojektował twierdze. Gzymsy wokół budynku były szerokie i wytrzymałe.
Próbując nie patrzeć w dół Freya pokoleji starała się się otworzyć kolejne okna.
Po dojściu do skraju ściany, zostało jej tylko jedno wyjście.....
Zerwana z okien zasłona (wzieła ją z pokoju) mocno przywiązana była do dzioba kamiennego gryfa dekorującego gzymsy budynku.
Freya złapała się zasłony. Wzieła głęboki wdech i odepchnęła od ściany.
Po paru sekundach poczuła ból udeżenia i trzask pękającego szkła szyby.....
------------------------------------------------------------------------------------
Prosze bardzo macie wolną rękę.
Nie wiem co mie napadło ale chyba mam fazę, bo pisze jakieś dziwne rzeczy rodem z filmów akcji.
Do kogo wpadłam to już wy mymyślcie:)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Śro 13:20, 19 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Trenerka razem z Marinią powoli pokonały ostatnie stopnie prowadząced do twierdzy. Obie wyglądały na wykończone i tak rzeczywiście było. Marinianiosła na plecach duży, ciężki plecak. Trenerka niosła mniejszy plecak, ale za to miała na sobie kilka siniaków i wyglądała znacznie gorzej. Obie zignorowały pytanie kołatki i o stan zdrowia i weszły do twierdzy. Marinia niemal natychmiast wyłożyła się na dywanie, jej właścicielka jakimś cudem wciąż stąła i wolno szła naprzód.
-Jestem tuż za tobą...
Zignorowała to i szła naprzód. Ten dzień był okropny na szczęście już się kończy. W tym momencie poczuła, że jej noga zawadziła o coś i na jej głowę spadły dwie misy wody. Trenerka leżała niezdolna do ruchu. Było jej obojętne co się dalej stanie.
-Wstawaj!
Jakaś pomocna dłoń podniosła ją i wręczyła ręcznik. Przetarła twarz i stwierdziła, że to Mrumi.
-Dzięki.
Spojrzała na miski z napisem "Serika".
-Ktoś pożałuje i fakt, ze jest w councilu mu nie pomoże.
Mrumi popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
-Miałaś chyba ciężki dzień.
-Tak jakby.
Tak jakby! Tak jakby!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez trenerka dnia Pią 14:41, 21 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|