|
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruk Kadawer
Dołączył: 16 Lut 2006 Posty: 387 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: siedziba szatanaXD
|
Wysłany: Nie 15:35, 05 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Zamiast zwykłego przedstawienia postaci macie opowiadanie
"Czarne pióro"
'Czerwone promienie zachodzącego słońca zatrzymały się na stalowej konstrukcji Wrót. Prowadziły one do Świątyni Ellenów, wieży znajdującej się w centrum Villaeonu, Pajęczego Miasta. Do ogrodzenej kilkunastometrowymi murami świątyni prowadziły cztery długie na kilometr mosty, stworzone przez samych Ellenów z białego marmuru. Na mosty można się było dostać tylko przez Wrota, a tych pilnowali strażnicy i w razie potrzeby otwierali je ostrzami swoich mieczy. Jeśli ktoś próbował dostać się na most bez pozwolenia, wtedy strażnicy wzywali Ellena, a on zrzucał osobnika z mostu i ten zwykle ginął, a jeżeli nie, to zabijali go więźniowie, gdyż pod mostami, między mostami, między murami a świątynią znajdowało się Gniazdo, czyli więzienie dla najgorszego rodzaju bandytów, oraz dla tych, którzy odważyli się sprzeciwić Kapłanom lub Ellenom.
Nari, Strażnik Północnych Wrót z wielkim zaangażowaniem podrapał się po tyłku, co wyrażało u niego totalne zdumienie i maksymalne skupienie umysłowe. Tym co go tak zdziwiło, był jakiś wielki czarny ptak, może kruk, który siedział na dachu pobliskiego budynku i od kilku godzin obserwował strażnika.
Obserwował?? Nari wiedział, że to niemożliwe, ale ptak dokładnie patrzył na niego, keidy ten wpuszczał dwóch akolitów do świątyni lub wypuszczał Ellena na jakąś grupkę głupców, którzy chcieli się dostać do Świątyni bez pozwolenia. Ellen, wysoki na trzy i pół metra gigant o skórze błyszczącej jak ze stali i pewnie równie twardej był przedstawicielem rasy, która niegdyś rządziła Villaeonem, ale większość z nich odeszła, a ci, którzy zostali, pomogli kapłanom zdobyć władzę nad innymi ludźmi, stworzyli Świątynię oraz pilnowali porządku w mieście. Ten Ellen, który przyszedł dzisiaj i pozabijał buntowników, powiedział Nariemu, żeby go wezwał od razu, jeśli zobaczy coś dziwnego, więc strażnik postanowił go posłuchać. Już włączył mechanizm wzywający Ellena, gdy usłyszał coś za sobą. Odwrócił się i poczuł, że strach odbiera mu głos, gdyż z miejsca, gdzie przed chwilą widział kruka, biegł po dachu ubrany na czarno facet, który najwidoczniej chciał skoczyć z dachu, i skoczył, mimo że to było jakieś dziesięć metrów. W momencie gdy ten facet lądował, Neri poczuł, że łamią mu się żebra, jakby dostał w brzuch z kafara, a następnie poleciał do tyłu, chociaż tamten go nie dotknął. Po uderzeniu w ścianę Neri stracił oddech i mógł tylko patrzeć jak z Wrót wychodzi Ellen i bez słowa rzuca się na ubranego na zarno. Ten odrzucił czarny płaszcz i Neri zobaczył, że ma na plecach dwa miecze, a przy pasie sztylet, ale tym, co naprawdę przejęło strażnika strachem, była straszliwa blizna, którą obcy miał na lewej ręce. Sięgała ona od jego palców do szyi, byłą posplątana jak błyskawica, a ponieważ świeciła intensywnym czerwonym blaskiem, to widać było, jak prześwituje przez jego czarną szatę na piersi. Nari wiedział, co to za blizna. Było to Znamię Kaina, które podobno dawało posiadaczowi straszliwą moc, tak wielką i złą, że nawet Elleni i Kapłani się jej bali, zabijano wszystkich kainitów, a nawet dzieci, u których widziano Znamię, ale ten widać jakoś przeżył, a w dodatku bez strachu rzucił się na Ellena mając w ręce tylko sztylet.
Obcy podbiegł do giganta od lewej, żeby mu utrudnić cięcie wielkiego, dwumetrowego miecza, którym ten walczył, ale nagle kainita podbiegł do ściany, w jakiś sposób wbiegł po niej kilka metrów i odbił się saltem, łapiąc lewą ręką Ellena za głowę, a drugą wbijając mu sztylet w kark aż po rękojeść i szarpnął. Neri jeszcze nigdy nie widział, by któs chociaż zranił któregoś z gigantów, więc teraz, na widok padającego, pozbawionego głowy ciała chciał wrzasnąć ze strachu, lecz nie mógł wydobyć głosu z gardła. Obcy podszedł do niego i zabrał mu miecz, a Neri w ostatnich promieniach słońca zobaczył na jego szacie charakterystyczny wzór, zaś na szyi amulet z krukiem podobny do tych, które widział niegdyś u zabójcy potworów i czarnoksiężników. Wielkim wysiłkiem woli spytał więc:
-Jesteś kadawerem??- Ten spojrzał na niego, kiwnął głową i zapytał chrapliwym głosem przypominającym krakanie
-Ilu z nich jest w świątyni?? Odpowiadaj!- Neri usłyszał, jak jego własny głos powiedział:
-Trzynastu, panie...-Kadawer otworzył Wrota i poszedł w kierunku świątyni. Trzynastu, będzie ciężko, pomyślał kadawer. Lepiej, żeby chcieli współpracować. wszedł do Świątyni i ujrzał Ellenów, którzy utworzyli wokół niego milczący krąg.
-Jeśli wysłuchacie mojej prośby, to stąd odejdę, jeśli nie, to będziemy walczyć, bo nie możecie ciągle zabijać dzieci, które mają Znamię Kaina! Tylko ktoś kto je ma, może pokonać Czarne Istoty, takie jak Niszczyciel, oraz Axerion!- Elleni się niespokojnie poruszyli, a jeden z nich przemówił:
-Jak śmiesz wymawiać imię Pana, który stworzył nas i Veigota, którego nazwałeś Niszczycielem! On otworzy nasz świat i wtedy wy będziecie nam służyć, dlaczego mielibyśmy zostawić przy życiu tych, którzy zagrażają i nam, i im?? Dlaczego mielibyśmy dać przeżyć Tobie??-Wyciągneli swoje miecze.
-Żegnaj Kruku, pozdrów od nas piekło i oczekuj spotkania z całą Akademią, a w szczególności z twoim dobrodusznym nauczycielem, Aniołem. on będzie pierw...-Ellen nie dokończył zdania, gdyż Kruk pojawił się przy nim i rozorał mu gardło mieczem, odbił się i dosłownie przebiegł po wszystkich Ellenach, każdego raniąc mieczem, a na koniec odbił się ponownie, wyciągnął w locie drugi miecz i przeciął pionowo plecy drugiego giganta i pobiegł na spotkanie innym. Trzeci z nich zamachnął się mieczem, trafił Kruka i zaryczał z radości, ale szybko okazało się, że było to tylko zadraśnięcie, gdyż kadawer nawet nie stracił rytmu, tylko skoczył na kolejnego Ellena, z rozmachem wbił mu oba miecze w pierś, a ponieważ nie mógł ich już wyszarpnąć, odbił się nogami od olbrzyma i wylądował pod ścianą, dysząc cięzko. Dziesięciu Ellenów powoli podchodziło do niego z uniesionymi mieczami, ale nagle zatrzymali się w pół kroku, gdyż całą salę rozświetliło czerwone światło, którego źródłem było Znamię Kaina.
***
Tej nocy cały Villaeon poczuł, usłyszał i zobaczył wybuch czerwonego światła, który wydobył się z Świątyni Ellenów. Nikt oficjalnie nie wiedział co się stało, ale wśród gawiedzi błyskawicznie rozprzestrzeniła się opowieść o tym wydarzeniu.
Opowieść o Rzezi Trzynastu Ellenów.'
Poza tym, co już wiecie z opowiadania, Kruk ma 183 cm wzrostu, długie do ramion czarne włosy, niebiesko-zielone oczy, dwie blizny na twarzy, kilkadziesiąt na całym ciele i ma Znamie Kaina.nie jest zbyt przyjemny, ale taki ma zawód. Jest kadawerem, więc świetnie zna się na magii, akrobatyce i szermierce, był w Akademii, szkole magii i walki prowadzonej przez uskrzydlonego człowieka, Anioła. Kruk ma 2 miecze i sztylet, doskonale walczy wręcz, a jego Znamię i amulet dają mu niesamowite możliwości. ubrany w niebieskie lub czarne sodnie, ma lekki skórzany pancerz na klacie, skórzane karwasze, na biodrach ma czerwoną chustę i kilka skórzanych pasów. Tu macie obrazek, który najbardziej odpowiada temu, jak wygląda Kruk, tylko ma Znamie, a na szyi okrągły amulet z krukiem.
~~~~~~
Kapitan Raven obudził się nagle, ale nie otworzył oczu. Powieki miał jak z ołowiu, ale po chwili udało mu się je rozewrzeć.
Wtedy zobaczył ją...
Była piękna, jej wydatne kształty kusiły i nęciły wszystkie zmysły...
Wyciągnął rękę, dotknął jej.
Była tylko jego...
Jedyna...
Butelka jamajskiego rumu.
Błyskawicznym ruchem otworzył ją i wypił ćwierć. Od razu lepiej się poczuł, ruchy nabrały zwykłej pewności i giętkości.
Do uszu popłynęła muzyka, którą uwielbiał. Znowu żył!
Chybocząc się na boki, wyszedł z kajuty, przeszedł przez korytarz i wszedł do kabiny pilotów.
Za sterami siedział człowiek o imieniu Vilerth, pierwszy oficer. Był zawsze spokojny, opanowany, ważył wszystko na szalach swego analitycznego umysłu, co zajmowało mu mnóstwo czasu i według kapitana było jego największą wadą, ale jak się już zabrał do roboty...
Jego mechaniczne ramię pomagało mu w obsłudze ciężkiego bojowego karabinu, który w jego rękach miał celność snajperki, a szybkostrzelność miniguna.
-Jak pobudka, kapitanie?-Wysoki, ubrany całkowicie na czarno długowłosy blondyn z doom metalem na uszach zadał pytanie grzecznie, bez ironii.
-Doskonale, prawie w ogóle nie obijałem się o ściany.-Dla kontrastu, właściciel statku był jej ucieleśnieniem.
-Czy to aluzja do mojego sposobu pilotowania?
-Nigdy w rzyci.
-Cieszy mnie to niezmiernie.
-Byłeś na stronie UWW, tej od wysokości nagród?
-Tak, kapitanie. Dalej jesteś na pierwszym miejscu, a utopienie skorumpowanego władyki planety Heoo w jogurcie zwiększyło nagrodę o 20%.
-Znaleźli go??
-Tak, kapitanie. Ośmielę się przypomnieć, iż byłem przeciwny temu, by zostawić go w wannie.
-Ale mieliśmy upozorować wypadek, prawda?
-Tak, ale niewielu ludzi kąpie się w jogurcie, a on nie był wyjątkiem.
-No dobra, nie wymądrzaj się. Miałeś rację, ale się nie wymądrzaj. A teraz ląduj, tylko delikatnie.
***
Statek kosmiczny kapitana Ravena, "Black Diamond", Był przerobionym ciężkim myśliwcem, a dokładniej-dwoma myśliwcami, które zostały tak zręcznie przerobione, że nikt by się nie domyślił przeróbki.
Był bardzo szybki i zwrotny, a średnie opancerzenie rekompensowała broń i osiągi.
Kapitan był bardzo przywiązany do swojego statku, a statek był przywiązany do niego. Gdy byli rozdzieleni, marnieli w oczach.
Ładownie statku odzwierciedlały zamiłowania Ravena. Były pełne beczek jamajskiego rumu, ciężkiej muzyki i sprzętu grającego, który był ciągle ulepszany przez kapitana i Vilertha.
Po lądowaniu, kapitan postanowił pójść do miejscowej kantyny, a zadanie uzupełnienia zapasów pozostawił pierwszemu oficerowi.
-Kapitanie?
-Tak, Pierwszy?
-Mogę mieć małą prośbę?
-A mam możliwość odmowy?
-...
-No dobrze, możesz mieć. O co chodzi?
-Ekhm, czy mógłbyś, kapitanie, proszę cię, nie demolować tym razem tej knajpy?
-Vilerth, czyżbyś się obindasił?-Twarz Ravena wyrażała najszczersze zdumienie- Widziałeś kiedyś, żebym zdemolował jakąś kantynę?
-Szczerze mówiąc, kapitanie, to nie widziałem, ... żebyś tego nie zrobił.
-O, prawda.-przyznał kapitan, jednak po sekundzie dziarsko kontynuował-ale tym razem na pewno będzie inaczej, przecież jestem wzorem ogłady i umiejętności zachowania się w towarzystwie.
Vilerth powstrzymał się od komentarza, spytał tylko tonem pragmatyka:
-Dobrze, ktapitanie, w takim razie po ilu minutach od rozpoczęcia jatki mam wejść?
-Mądry chłopak-powiedział uradowany Raven, zapominając lub nie zwracając uwagi na fakt, że Vilerth był od niego o kilka lat starszy.-po dwudziestu.
zrezygnowany Pierwszy patrzył na odchodzącego w kierunku kantyny kapitana i zabrał się za ładowanie broni. Jeszcze mu się dziś przyda.
***
Kantyna była dokładnie taka, jaką kapitan Raven mógł sobię wyobrazić. Było tam tłoczno, głośno i parno, przy kretyńsko długim barze uwijało się trzech barmanów, podających napoje wyskokowe oraz inne, mocniejsze używki kilentom, którzy już na pierwszy rzut oka byli największymi szumowinami w tej części Wszechświata, a w dodatku byli uzbrojeni.
Doskonale.
Raven rozejrzał się, szukając odpowiedniego celu, aż w końcu go zobaczył.
Wielki, dziwny facet, którego rasy nie dało się określić.
Kapitan podszedł do niego i z obłudnym uśmiechem zaczął drwić z delikwenta.
-Witaj, Byczogłowy. Twoja mama musiała chyba szlajać się po wszystkich planetach galaktyki, żeby wyszło jej takie coś.
-Eee??
-O, a jaki do tego jesteś elokwentny. Mamusia powinna być dumna. Szczególnie, że pewnie jest kozą i mówić nie potrafi, a jej syn, to nawet zna jedną literę.
"Byczek" odwrócił się, chrząknął coś do swego kompana, człowieka z żółtymi rogami, tamten coś mu odszepnął, a potem wstał, zmierzył Ravena wzrokiem i wybełkotał:
-Tyyy, czy ty przypadkiem obrażałeś mojego kolegę i jego matkę?
-Nie.
Nie?-zdziwienie rogacza nie miało granic-Jak to nie?
-Tak. Nie obrażałem jego i jego matki przypadkiem. Robiłem to całkowicie świadomie.
-Yyy.. znaczy specjalnie?
-Tak.
-Ee.. a po co??
-Szukam dynamicznej, ryzykownej i nieszablonowej rozrywki. Wystarczy?Jak nie, to powiem, że mam ochotę skopać tyłki tobie i twoim kumplom.
-...
-Nie no, może byście się wreszcie na mnie rzucili?
Po tych słowach Raven wyszarpnął z kabur swoje słynne blastery(Ebony i Ivory*) i zaczął strzelać, pozornie na oślep, w różne strony, lecz szybko okazało się, że tymi strzałami zniszczył większość ciężkiej broni bywalców karczmy, a następnie, nie zważając na strzały innych, spokojnie podszedł do Byczka i Rogatego, podetknął im lufy pod gardła i wypalił
*cholernie drastyczny opis rozbryzgujących się na ścianie mózgów wycięty*
Reszta ludzi nie próżnowała. Kto mógł, ten uciekł, kto nie mógł lub nie chciał, ten strzelał w Ravena, a ten, nic sobie z tego nie robiąc podszedł do baru, wychylił za jednym haustem pół butelki rumu i idąc wzdłuż lady strzelał do innych, robiąc sobie krótkie przerwy na degustację trunków.
Po chwili zostało już tylko dziesięciu przeciwników, którzy byli w stanie trzymać broń.
Kapitan, niewytłumaczalnym cudem nietrafiony ani razu. przystanął na chwilę i krzyknął:
-Poddajcie się! Mam przewagę liczebną!!
Przeciwnicy, wyraźnie skonsternowani tą wypowiedzią, zaczęli się naradzać.
-Może mówi prawdę?
-No co ty! jest nas dziesięciu chłopa, a on jest tylko jeden. Mamy siedmio... nie, cztero..., nie, o! Mamy ośmiokrotną przewagę!
-Ale ja nie chcę, żeby mnie zastrzelił jakiś wariat!
-To paktuj, jak chcesz!
-Dobra!
To stwierdzenie zakończyło rozmowę. Wszyscy oponenci ostrożnie wyjrzeli ponad rosztki olbrzymiego stołu, służące im za osłonę przed ogniem Ravena. Kapitan najspokojniej w świecie pił rum, a jego blastery leżały na ladzie.
Osiłek, który miał paktować, zerwał ze swojego niewiarygodnie owłosionego kumpla białą koszulę(mimo jego sprzeciwów) i wychodząc zza stołu pomachał nią jak flagą tak, by nawet ktoś dotknięty absolutną ślepotą mógł ją zauważyć.
-Parleh! Parlei!
-Co?
-No... Parlej...
-Parley?
-Tak, parley! Chcę paktować!
Serio?-zapytał kapitan-a co to jest Parley?
-No... taka zasada, że...
-Zasada?-spytał Raven, jakby chciał się upewnić.
-Tak! Zasada!-zawołał uradowany rozjemca.
Kapitan błyskawicznym ruchem chwycił oba blastery i strzelił do przeciwnika.
-Dlaczego strzeliłeś?-spytał tamten patrząc na malownicze dziury w swoim brzuchu.-Przecież jest taka zasada...
-Ale ja się buntuję przeciw wszytkim autorytetom i zasadom, tak dla zasady. Rozumiesz?
-Tak!-wykrzyknął Dziurawy Brzuch i entuzjastycznie upadł.
Jego kamraci zasypali kapitana gradem strzałów, ale ten, nie tracąc zimnej krwi, chwycił butelkę z napisem "Pan Tadeusz", mruknął "I tak nigdy nie lubiłem tej książki.", następnie rzucił nią nad stół przeciwników i strzelił do niej w momencie, gdy była nad nimi.
Ciecz zapaliła się szybko, polewając zbirów strumieniem ognia. Zaczęli wrzeszczeć, biegać i strzelać na wszystkie strony, a kapitan śmiał się do rozpuku, przypominając sobie niemal antyczne filmy Monty Pythona.
W tym momencie do kantyny weszli przedstawiciele miejscowej policji i Raven musiał z nimi walczyć. Na szczęści upłynęło już dwadzieścia minut od rozpoczęcia walki,k więc do pomieszczenia wpadł z hukiem Vilerth. Kapitan z przyjemnością patrzył, jak jego przyjaciel rozstrzeliwuje ostatnich biegających po sali. Nagle stało się coś, czego nikt nie oczekiwał.
Ostatni z nich pędząc na oślep przebiegł obok Vilertha i instynktownie wypalił, trafiając go w ramię(to biologiczne, naturalne). Trafiony nie krzyknął, zdziwił się tylko i przestał strzelać, natomiast Kapitan, dobijając dogorywającego już draba poczuł strach. Nie o swojego oficera, wiedział, że nic mu nie będzie.
Kapitan bał się, że na czas leczenia Vilertha będzie musiał sam pilotować statek, i to nie tylko podczas walki, co jakimś cudem wychodziło mu świetnie, ale i podczas podróży!
-A niech to prukwa zachramana, sturba jego mać.-mruknął Raven i dał znać kompanowi, że muszą już iść.
Na odchodnym rzucił barmanowi karteczkę, która jak się okazało była wizytówką kapitana i napis na niej głosił:
"Kapitan Raven, kapitan statku w stopniu Kapitana.
Usługi:
Zabójstwa, kradzieże, rewolucje, burdy salonowe.
Cennik w siedzibie kapitana"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kruk dnia Śro 20:17, 30 Sie 2006, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Saphira71210
Dołączył: 19 Mar 2006 Posty: 512 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:06, 22 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Mroczna przygoda:
Saphira (dawniej Heiko)
Smoczyca. Zdecydowanie woli zostawac w ludzkim kształcie. Każdy z członków jej rodziny ma tę zdolność, co wyróżnia ją samą i jej przodków spośród całego klanu. Smoczątko przy narodzinach ma już określony swój wygląd jako człowieka.
Ona sama ma niezbyt długie, ot tak gdzieś do ramion, czarne włosy z lekkim fioletowawym połyskiem, jasną cerę i spore oczy o oszałamiających, fioletowych tęczówkach. Poza tym, jej twarz jest całkiem zwyczajna, trudno określić, czy ładna, czy brzydka.
Zmysły, z ludzkiego punktu widzenia są wyostrzone, jednak nie odbiegają specjalnie od smoczych norm. Jedyny rodzaj magii, jaka dysponuje, to zdolność przemiany, jednak zabiera ona bardzo dużo energii. Już jedna zmiana dziennie (ze smoka w człowieka i z powrotem) poważnie uszczupla jej zapasy, a dwie całkiem ją wyczerpują.
Mimo, że poza tą jedną rzeczą nie jest w stanie korzystać z magii, czasem potrafi wyczuć rzucony czar i jego rodzaj. Przejawia też pewną odporność na niektóre z zaklęć, głównie tych mających na celu opanowanie umysłu.
Poza tym bardzo dobrze włada mieczem i sztyletami, choć ona sama ani nikt inny nie powiedziałby o sobie, że jest mistrzem fechtunku.
Ród smoków, w którym się urodziła i wychowała dawno temu odłączył się od reszty swych współbraci, wykształcił więc odrębne zwyczaje i kulturę. Każda z rodzin pielęgnowała jedną z umiejętności zmiany kształtu, przy czym tylko nieliczne z tych talentów oznaczały całkowitą zmianę postaci. Jako od przedostatniej z rodzeństwa, nigdy nie wymagano od niej wiele. Nie została więc poddana tak surowemu treningowi jak reszta klanowych młodzików. Gdy jej młodsza siostra zmarła w tragicznych okolicznościach, odeszła, gdyż wiedziała, że gdyby nie gnuśność starszych klanu i ich zasada nieingerencji w wydarzenia dziejące się poza rodem, siostra wciąż by żyła. Twierdzi, że nigdy nie pożałowała swej decyzji. Uzbrojona więc jedynie w swe niewielkie wówczas umiejętności szermierki, imię siostry, które przyjęła jako swoje i całkowity brak doświadczenia (XD), ruszyła w świat, na zawsze zostawiając za sobą tą cześć swojego życia. Jednak, choć, z punktu widzenia człowieka, minęły już lata, wspomnienie tych wydarzeń nie zblakło ani odrobinę w jej pamięci.
***
Dobry Omen:
Saffron(dla odmiany krótki opis)
Ludzka dziewczyna. Nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ukończony wydział biologii. Własne mieszkanie. Czarne włosy, ciemne oczy, nieugięte spojrzenie, skora do śmiechu.
I wszystko byłoby całkiem normalne, gdyby nie to, że powinna była narodzić się Ognikiem, małą, płomienną istotą, widzialną tylko dla nich samych. Nie bardzo wiadomo jakim cudem się to nie stało. W każdym razie rezultaty były dość nieprzewidziane.
[link widoczny dla zalogowanych]
Może i ma sporą moc i zasięg, ale niezbyt dużą kontrolę. Zazwyczaj przy takiej sztuczce, jak na obrazku, jeśli już w ogóle jej się to udaje, ma solidnie poparzone palce.
Ciągle 'łazi' za nią gadatliwy mały Ognik, Sevalian. Saffy już wielokrotnie usiłowała mu wyperswadować nazywanie jej siostrzyczką, ale za każdym razem ponosiła klęskę. W końcu dała spokój.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Saphira71210 dnia Sob 18:59, 14 Paź 2006, w całości zmieniany 7 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ell_postritee Zdradliwa rusałka
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baza PonySport
|
Wysłany: Czw 18:06, 23 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Nauczyłąm się rsyować raiell.
proszę:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ell_postritee dnia Czw 18:25, 23 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Wto 18:38, 30 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
No to mogę się dodac? Jeśli łaska, oczywista...
MROCZNA PRZYGODA
Imię:Pandunia (zwana tez Pandą, Pandi a w walce Cieniem)
Rasa: pół kocica z rodu Aranthów - ludzi obdarzonych zwięrzęcym wyglądem i niezwykłymi mocami.
Wygląd: wysoka dziewczyna o włosach koloru ciemny blond. jej wąskie oczy normalnie są zielone, ale jeśli zaczyna walczyc bądź kogoś bronic - jej źrenice zaczynają przypominac oczy kota. Jest przy tym dośc zwinna i szybka. Ma ładną twarz i lekko zadarty nos. Ubrana w czarne spodnie i bluzkę, do tego czarny płaszczyk. Wysokie buty z ornamentami.
Skórzany pasek, również zdobiony, do którego przytroczony jest sztylet.
Moce: Pandi na ogół nie używa swoich mocy, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, wówczas wychodzi na jaw okolicznośc nadania jej przydomku Cień. W czasie walki porusza się błyskawicznie, zjawia sie jak gdyby znikąd. Jest jak cień - nieuchwytna i szybka. potrafi też zadac wiele bólu, poruszając się z taką prędkością. Dzięki temu, że jest zwinna, ciężko ją zranic. Wyczuwa ruch z niezwykłą precyzją - potrafi unikac nadlatujących strzał tudzież łapac je w locie. Lubi liczne salta, przeskoki i akrobacje.
Broń: jej podstawową bronią jest rodowy Sztylet - sztylet ten może byc częścią aranthańskiej Włóczni, jednak Pandi niezbyt często składa Włócznię w całośc. Woli poręczniejszy sztylet i swoje umiejętności.
Jej ród, często wyszydzany przez innych ze względu na nieco inny wygląd, wcale nie pomagał Pandi życ w takim społeczeństwie. Wiązało się to także z przysięgą, którą musiała zawrzec, by stac się wojowniczką i otrzymac sztylet. Przysięga Krwi, będąca najstarszą i najbardziej wymagającą aranthcką przysięgą sprawiła, że Pand ma na nadgarstku bliznę w kształcie półksiężyca, która przypomina jej o losie (Przysięga nie może zostac zerwana). Półkocica nazwana została także Wyklętą, bowiem Przysięgę stosuje się bardzo rzadko, ze względu na jej późniejsze skutki.
Czasem sztylet i zawarty w nim fragment duszy Pand biora nad półkocicą górę, tworząc z niej zażartego przeciwnika. Dzieje się to głównie w walkach.
Pand jest istotą nieśmiertelną; Przysiega pozbawiła ją 9 życ, zamieniając je w jedno.
Pandi nie jest typem samotniczki, lubi towarzystwo, ale potrafi odizolowac się od reszty, chodzic swoimi ścieżkami. Ma niezwykłe poczucie humoru, jest wyrozumiała, odważna i waleczna, lepiej jej nie denerwowac (no chyba, że ktoś chce miec śliczne pazurki na twarzy ^^).
<--- oto Pandi :) /tylko odjąc skrzydła i OK/ art by pu-sama
Lerneth
Lerneth jest smokiem Pandi i jej wiernym przyjacielem. Półkocica ma go od dzieciństwa, niedaleko półkotów byłą smoczyca, która jedno małe jajo przekazała Pandi. Wykluł się z niego Lerneth - istota dociekliwa, sprytna, iinteligentna i bardzo odważna. Towarzyszy półkocicy zawsze i wszędzie a jego drobną wadą jest wada wymowy, czyli charakterystyczne przeciąganie litery 's'. Jest niewielkich rozmiarów, niczym troche przerośnięta jaszczurka i dlatego Pand nazywa go czasem 'jaszczurem'.
[link widoczny dla zalogowanych]
Seuriell
Starszy bart Pandi, nieco złośliwy, bezwzględny, szybki. Jest półkotem, tak jak jego siostra, jednak mimo tego Pandi i tak za nim nie przepada. Seuriell śledzi drużynę w sobie tylko znanych celach.
[link widoczny dla zalogowanych]
KOSMICZNY ZŁOM
Pandi
[link widoczny dla zalogowanych]
Młoda pani kapitan. Dowodzi swoim statkiem, Zephyrem, już dośc długo, statek jest prezentem od jej ojca. Wojownicza, wytrwała dziewczyna. Wiele łączy jaż kotami, głównie sposób bycia, jednak normalnie jest bardzo sympatyczną osóbką, przez co jej załoga ją szanuje i jest jej bardzo oddana. Kłopoty nie sa jej specjalnością, jeśli już w jakieś wpadnie, są to zazwyczaj problemy dużej wagi. Półkocica w każdym calu. ^^
Nikko
[link widoczny dla zalogowanych]
Zajmuje się stroną techniczną statku. Przyjaciel Pandi, jej podpora po zaginięciu ojca dziewczyny. Wybuchowy, ale bardzo wesoły. Człowiek.
Lizzie
[link widoczny dla zalogowanych]
Przyjazna elfica, przyjaciółka Pandi i zastepca pani kapitan. Zajmuje się tez obroną statku, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Fran
[link widoczny dla zalogowanych]
Niech was wygląd nie zmyli. Fran jest robotem, bardzo pomocnym w drobnych pracach na pokładzie Zephyra. Zmyślna i sprytna maszyna.
Terr
[link widoczny dla zalogowanych]
Wielka maszyna, Terr zajmuje się wieloma rzeczami na pokładzie, głównie naprawami dużego sprzętu i obroną.
Drew
[link widoczny dla zalogowanych]
Człowiek, bardzo skryty. Jest nawigatorem na Zephyrze.
I oto sam Zephyr
[link widoczny dla zalogowanych]
Szybki statek, bardzo wytrzymały. Może byc wykorzystywany jako jednostka szpiegowcza, bowiem jest prawie niewykrywalny. Kilka porządnych osłon robi swoje, działa zamaskowane w poszyciu statku, dlatego jednostka sprawia wrażenie nieuzbrojonej (ach, pozory mylą).
DOBRY OMEN
Atrea
Atrea jest diablicą. Na aniołka ma zbyt wybuchowy charakter. Żyje na Ziemi już od sporej ilości czasu. Ogólnie potrafi bc miłą, sympatyczną dziewczyną z wybuchowym, nieokiełznanym charakterem.
[link widoczny dla zalogowanych]
Zazwyczaj we włosach ma wpiętego motyla (obowiązkowo w ciemnnych kolorach).
W swojej diabelskiej postaci ma wielkie, czarne skrzydła i lśniące, czerwone oczy.
[link widoczny dla zalogowanych] /art by pu-sama/
Wyglada tak, jak na powyższym rysunku, tylko bez 'hełmu' na głowie. Potrafi wnikac w ludzkie umysły i narzucac im swoją wolę.
Przy nodze zawsze spaceruje z wielkim, czarnym psem, który nazywa sie Berrath.
Nie jest wilkiem ani żadnych innym stworzeniem pochodzącym z Ziemi, chociaż takiego przypomina.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jako pies "z piekła rodem", kiedy się szczegolnie zezłości, staje w płomieniach (dosłownie).
[link widoczny dla zalogowanych]
Złosliwy, ale nie atakuje nikogo bez wyraźnego pozwolenia swojej właścicielki. Rozmiarami budzi respekt. ^^
I nie ma aż takich czerownych oczu, no chyba, że jest zły... Bardzo zły...^^'
OGÓRKI W GORSECIE
Panda
[link widoczny dla zalogowanych]
Art by [link widoczny dla zalogowanych].
/Teraz tak - dłuższe włosy, tatuaże na twarzy odpadają. I jedno oko ciemne.
Panda jest złodziejką. Przemierza świat w poszukiwaniu nowych miejsc do okradania, sprzedaje później swoje łupy. Zajmuje się kradzieżą drobnych rzeczy, a pieniądze starczają jej na życie.
Jedno oko ma ciemne, a drugie błękitne. Wybryk natury wspomagany magią - chociaż ciemniejsze oko ma coś w rodzaju niezwykłych właściwości (dzięki niemu dziewczyna dobrze widzi w nocy, co ułatwia jej złodziejstwo).
Ubiera się zazwyczaj w ciemny płaszcz, wysokie buty, a na dłonie zakłada rękawiczki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pandunia dnia Sob 21:31, 08 Wrz 2007, w całości zmieniany 18 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Rod Mieszaniec
Dołączył: 06 Sie 2006 Posty: 704 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:14, 10 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Em...No więc tak:
MP:
Imię: Rodezja, Rod
Rasa: Mieszaniec (pół wampir, pół wilkołak)
Wygląd:
Normalnie:
Rod ma długie, białe włosy. Jej lewe oko jest niebieskie, a prawe złote. Na lewym oku ma szramę, w formie wilka także. Najczęściej ubiera się tak ja na obrazku #1; ma dwie klamry przy pasie, jedną z podobizną wilka, drugą - wampira. W uszach nosi kolczyki, dwa z kłami jakiegoś stworzenia i cztery zwykłe. Na specjalne okazje ubiera się jak na obrazku #2; ozdobne części zbroi, na prawym nadgarstku znak księżyca, na lewym słońca. Ubranie podkreśla jej urodę.
Przy pełnej przemianie:
Moce: Właściwie niema mocy, ale trudno ją zabić. Można to zrobić tylko wbijając jej srebrny miecz (sztylet, etc) w serce. Działają na nią tylko niektóre czary (typu "podnieś i rzuć o ścianę")
Broń: Przede wszystkim jej miecz. Jest wykonany z mithrillu, może przebić się nawet przez kamień. Ostrze jest postrzępione (obrazek #1), wyryte są na nim runy. Rękojeść jest zdobiona Księżycowym Kamieniem (niebieskie obszary na obrazku #2).
Przy kostce nosi sztylet, również z mithrillu.
Jej zwierzątko:
Autriess
Jest jeszcze maleńkim smokiem. Rodezja ma go od jajka.
Ma wielką moc, lecz nie potrafi jej wykorzystywać. Nie ma nawet o niej pojęcia. Kiedyś jednak, gdy Rod walczyła z Rylthem, 'włamał się' do jego umysłu i pozwolił Rodezji uciec. Dla swojej właścicielki zrobiłby wszystko. Wbrew pozorom, boi się niemal wszystkiego. Zaginął gdy Rodezja dołączyła się do grupy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Adyth
Adyth jest leopardem, ma jednak ludzką postawę, ma w sobie odrobinę ludzkiej krwi. Jej oczy są błękitne, zimne. Na biodrach nosi przepaskę, na szyi naszyjnik, a na rękach i ogonie bransolety. Zna się doskonale na magii, szczególnie na magii runicznej, co pozwala jej doskonale się bronić, jak i atakować. Jej jedyną słabością jest Księżycowy Kamień, niewie o tym jednak. Inni też o tym niewiedzą, więc proszę RW o nie wyczarowywanie sobie Kamienia.
Iteus
Iteus jest na wpół feniksem i na wpół krukiem; nie jest więc tak duży jak feniksy, jest wielkości średniego orła, dlatego też jest czarny. Należy do Adyth
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ewent. do MP pasuje jeszcze obrazek Darylki, :
Dzięki Darylka, super ci wyszło :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
DO
Rodezja, Rod
Jest diablicą. Ubiera się głownie na czarno, czasem zakłada coś fioletowego. Słucha ostrej muzyki. Jest samotniczką, zadko kontaktuje się z ludźmi. Ma ok 20 lat. Potrafi zawładnąć ludzkim umysłem, czasem udaje się jej to również z demonami itd.
Autriess
Autriess jest Cerberem, ludzie jednak widzą go jako Ogara, (trza by tylko usunąć mu te kolce z grzbietu i dodać jakąś kolczastą obrożę :K).
Enatia
Enatia, tak jak Autriess, jest Cerberem. Z wyglądu bardziej przypomina wilka. Jest o wiele większa od Autriessa.
Pod postacią, w której widzą ją ludzie, także jest większa od Autriessa.
Nathaniel
Tak wygląda zdecydowanie lepiej ^^
Nikt właściwie niewie, kim on jest. Napewno nie człowiekiem. Jest za to przystojnym, tajemniczym mężczyzną.
OwG
Uneksia
Druidka. Doskonale zna się na ziołach; zawsze ma przy sobie małą sakiewkę z tymi najbardziej przydatnymi. Unika walk, nosi jednak przy sobie krótki, lekki miecz którym wprawnie się posługuje. Jest typem samotniczki.
w sumie to no idea x_X Dopiszę później ;3
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rod dnia Nie 5:02, 09 Wrz 2007, w całości zmieniany 21 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
lilka Dziewczynka bez uczuć
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Goleniów (Szczecin)
|
Wysłany: Sob 22:33, 19 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Imię: Lilka Mia (jak kto woli)
Wygląd: Lilka ma płomiennorude włosy, wielke, tajemnicze oczy i zawsze wygląda jakby chciała coś powiedzieć, ale się boi. Na ręku ma bransoletę- jakieś paciorki, kółeczka, dziwne koraliki, które zapewne coś oznaczają.
Moce: Lilka Mia chyba nie posiada żadnych mocy. Chcoaż... kiedy jest niechciana, po prostu znika, wyczuwa, kiedy ktoś chce zostac sam. Rozmawiasz z nią, na chwilę się odwracasz i już jej nie ma. Czasami znika wtedy, kiedy po prostu nie chce nikogo widzieć.
Więc kim właściwie jest? Bardzo skrytą, zamkniętą w sobie dziewczynką, nie wiele osób potrai z nią rozmawiać. Mieszka w małym domku, sama. Sąsiedzi mówią, że pewnegodnia jej rodzice po prostu zniknęli. Nie oczekuj od niej, że dużo ci powie, chociaż wie wiele rzeczy, które ty chętnie poznasz.
Nienawidzi zła. Chowa się jak najdalej niebezpieczeństwa.
Wiecie, jakby cos było nie ten, coś by nie pasowało, to walić śmiało, bo ja szczerze powiedziawszy uważam że robie z tej dziewczynki cenne źródło wiedzy, a tak nie jest :P
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez lilka dnia Nie 22:26, 20 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniaaaaaaaaa Dark Angel
Dołączył: 25 Lip 2006 Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z twierdzy chaosu :D
|
Wysłany: Pon 12:21, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Opis na dole...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aniaaaaaaaaa dnia Sob 8:18, 30 Wrz 2006, w całości zmieniany 20 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
vind Cowgirl from Hell
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 257 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chorzów
|
Wysłany: Pon 16:32, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
heh, no to spróbujmy;]
Vean Kerrigan - wysoka, dobrze zbudowana kobieta o kruczoczarnych włosach, najczęściej spętych w gruby warkocz. Jak każdy urodzony i wychowany na Obrzerzach nie przywiązuje zbytniej wagi do walki pomiędzy Federacją a Imperium. Jedynym co naprawdę się dla niej liczy, to szansa na łątwy zysk, co szybko doprowadziło ja do zaangażowania się w nie do końca legalny handel, zwany częściej przemytem. Jest osobą dosć cyniczną ale i nie pozbawioną humoru, choć nieznajomym często może sie wydawac oschła. Ze wszystkich miejsc w uniwersum najlepiej czuje się na własnym statku kosmicznym, własnoręcznie "ztuningowanym" małym transporterze noszacym imie "Space Lord", oraz zatłoczonych i głośnych barach, których pełno w podrzędnych koloniach często przez nią odwiedzanych z racji swego zawodu.
I tak, jest najprostrzym w życiu człowiekiem, bez żadnych ultra-specjalnych zdolności;]
[niech ktoś mnie szturchnie, jak będę za bardzo Hana Solo przypominać:P ]
Vean:
Space Lord:
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Pon 19:26, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Z edycją było za dużo zabawy, więc dam jeszcze raz.
MROCZNA PRZYGODA
Skha
Lewiathan, smok morski, może przybrac ludzką postac jeżeli za długo przebywa poza wodą. Nieufny wobec nieznajomych, przyjaciel tych których lubi. Dość stary jak na lata śmiertelnych, młody jak na smocze lata. Nienawidzi czerwonych smoków i jest podejrzliwie nastawiony wobec innych smoków, których nie zna.
Potrafi walczyś w formie morskiego smoka i dysponuje całkiem spora wiedza magiczną.
Jego największą słabością jest fakt że pierwotnie Leviathany nie potrafią latać. Mimo iż zna zaklęcie na wytworzenie skrzydeł nie używa go często gdyż jest bardzo energochłonne.
Najczęstsza forma: Naturalna
Freya
Młoda Gryfica, przyjaciółka leviathana. Młoda i odważna ale czasami przelicza swoje umiejętności. Ma mocny łeb do trunków i potrafi zjeść konia z kopytami. Walczy głównie mieczem, czasami strzela z łuku. Ma trochę umiejętności leczniczych.
Corwel
Tajemniczy mężczyzna spotkany w lesie przez część drużyny. Posiada ogromne zdolności magiczne. Promieniuje od niego magiczny chłód i zimno. Moc czerpie ze strachu swoich ofiar. Cyniczny, przystojny, szarmancki dżentelmen, jednak emanujący złem i tajemniczością.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
KOSMICZNY ZŁOM
Imperium Czarnego Szpona
Imperium Czarnego Szpona- nielegalna organizacja zbrojno - handlowa pod dowództwem Łowcy. Posiada 6 ogromnych niszczycieli, wiele ukrytych baz i czarnych rynków na planetach zarządzanych przez Federację.
Leviathan
Największy z niszczycieli Czarnych Szponów, osobisty okręt Łowcy. Elegancka maszyna bojowa, z dużą siłą rażenia ale dość małym pokładem transportowym. Posiada namiary na tunele podprzestrzenne, dzięki czemu może szybko umknąć pogoni, oraz czujniki maskujące.
Łowca
Dość tajemniczy młody mężczyzna, który w szybkim czasie stworzył nielegalną potęgę. Znany jest z ekscentrycznych zamiłowań.Sorry, ale to już był bełkot.
Potęgi dorobił się na przemycie i handlu niewolnikami.
Jego specjalność to:
- handel niewolnikami
- handel bronią i technologiami nielegalnymi
- handel alkoholem (zabroniony przez Federację bo przynosi agresję)
- handel wołowiną i wieprzowiną (też zabroniony przez Federację)
- i handel różami (dość ciekawa sprawa, nikt nie wie dlaczego Federacja zabroniła hodowania róż, możliwe że przynoszą agresję)
Historia Łowcy, jak i jego prawdziwe imie jest znana tylko jemu.
Prawa dłoń jest wyposażona w zmechanizowane szpony.
Długo szukałam fotki i po stwierdzeniu iż pasował by Tarrant (który by pasował do wszystkich postaci^^) najlepiej pasuje to:
Freya
Młoda kapitan szwadronu myśliwców pod dowództwem Łowcy. Jego stara przyjaciółka i jedna z niewielu osob której ufa.
Doskonały pilot myśliwca i strateg. Pochodzi z jednej z ras której przodkowie wywodzą się z ludzi. Ludzie ci po przyjęciu części genotypu kociego (gepard) osiedlili sie na Virionie i tam nadal prosperują, w Klanie Geparda. Babka Freyi pochodzi z klanu Os, dlatego też Freya odziedziczyła po niej czułki i błoniaste skrzydła schowane zazwyczaj pod kombinezonem.
A oto i rysynek, tylko musicie wytężyc wyobraźnię, żeby:
- usunąc te długie włosy,
- ubrać ją w czarny skórzany skafander
- schować skrzydła
- zrobić bardziej bandycki wyraz pyska
Helion
Niewielki mech, którego formą alternatywną jest biologiczny ptak drapieżny przypominający sokoła. Doskonały zwiadowca, szpieg i mechanik. Jako jedyny naprawdę wie jak działa statek kosmiczny. Samozwańczy naukowiec, który w swojej dociekliwość rozbiera mechanizmy na części, jednak zazwyczaj nie potrafi ich już złożyć.
Kąśliwy i marudny, jednak bardzo ciekawski. Zakochany w swojej osobie.
Doskonały strzelec.
ciastko dla tego kto mi powie z jakiej BARDZO starej kreskówki pochodzi ten przerobiony mech^^
Fiska z klan[b]u Lisa[/b]
Doskonała wojowniczka w bliskim starciu. Walczyła w koloseum jakiegoś mafiozo, po ataku Łowca uwolnił wszystkich gladiatorów i uratował Fisce życie. Od tej pory ma ona dług wiecznosci i nie spocznie, póki go nie spłaci. Pochodzi z prymitywnego klanu i nie ufa blasterom, i technice.
Silna, szybka i niebezpieczna w bliskim starciu.
Nubi z klanu Szakala.
Podarowana łowcy przez innego przemytnika. Przyrzekła mu służyć i być jego wierną kurtyzaną, jednak Lowca najchętniej się by jej pozbył, bo go zawstydza. Nubi uważa że miłość jest tak potężna, że nie przeszkodzą jej różnice gatunkowe, ani fakt, że ona jest mięsistym stworzeniam, a Helion (którego, ku jego niezadowoleniu, również 'napastuje') jest mechem.
Ma spore sdolnośći w dziedzinie medycyny, więc pozostaje na pokładzie.
SunBurst i StarDast
Dwa mechy. Bracia, jednak ich osobowości widocznie się różnią.
SunBurst jest spokojny i zrównoważony, ale także dośc pesymistycznie nastawiony do życia. StarDust jest narwany i zawsze gotowy do walki, pierwszy wlatuje w pole bitwy (i najwięcej przez to obrywa) i uwielbia drażnić Heliona. Potrafią się zmienić w się zmienić w nieduże myśliwce. Są większe od człowieka ale nie za bardzo.
Bardzo mi się podobał ten rysunek więc musiałam go użyć.
Bee
Miauczący nadprogramowy członek załogi. Miła i słodka, ale także doskonały sabotażysta foteli i wszelkich miękkich siedzisk.
Ponadto na pokładzie statku są jeszcze zwykli żołnierze przez Większość nazywani Bezimiennymi, a przez Heliona Mięso Armatnie^^
hmmmmm trochę się narobiło tych bohaterów[/img]
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
darigiana Ta mała z ogonem
Dołączył: 30 Mar 2006 Posty: 212 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:58, 30 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
KZ
Imię: Darg (Darigiana)
Rasa: wilkołak
Zawód: pani-do-wszytkiego i autostopowiczka ^^'
Wygląd: niebieskie włosy, wilczy ogon... trudno mi coś więcej powiedzieć póki nie mam żadnego rysunku (kiedyś usiądę i poszukam. Obiecuję ^^)
Broń: brak
[link widoczny dla zalogowanych]
Jak go zobaczyłam, to od razu stwierdziłam, że muszę go mieć ^^ Jest taki kjuuuuuuut ^^''
MP
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez darigiana dnia Pią 13:20, 29 Wrz 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Śro 13:25, 13 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Mroczna Przygoda
Icefire
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Icefire to kocica o ludzkim ciele. W jej wyglądzie próżno szukać zwierzęcych elementów. Porusza się lekko jak kot. Świetnie walczy- jej umiejętność walki opiera się przede wszystkim na zwinnosci i szybkości wykraczającej znacznie poza ludzkie umiejętności, nie atakuje jednak bez powodu. Potrafi jednym skokiem pokonać kilkanascie metrów. Icefire ma około 22 lat. Jej największa wada to płochliwość, bardzo nie lubi takze broni palnej. Posiada wszystkie kocie telenty. Jest ozywiencem i nekromantką, która dopiero się uczy.
Nie wie o tym, ze kiedys umarla. Nie pamieta takze nic ze swego poprzedniego zycia. Jej geny i historia skrywaja jakis mrczny sekret, znany tylko Apocalypto.
Apocalypto
[link widoczny dla zalogowanych]
Apocalypto to starozytny demon. Znany jest jako Pozeracz Swiata, Pomiot Piekielny, Bestia zwana Smokiem etc. Uwazany jest za najpotezniejszego demona swiata,, bedacego tym, ktory doprowadzi do Apokalipsy, i wszystko byloby fajnie strasznie i klimatycznie gdyby nie fakt, ze sam Apocalypto o tym wszystkim...zapomnial. Czesto gdy o nim mowia, wlacza sie w dyskusje nie wiedzac ze rozmowa o straszliwym Pozeraczu Swiata dotyczy wlasnie jego. Jako mesmer, ptorafi tworzyc,a czasem nawet urzeczywistniac iluzje. Jest eleganckim, szarmanckim, uprzejmym optymista.
(Wkrotce dolacze rysunek prawdziwej formy postaci, poki co musi Wam wystarczec opis umieszczony w 1 poscie z jego udzialem:P)
Dobry Omen
Cenere Gryndei
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ogólnie: Cenere jest diablicą. Jak częśc aniołów i diabłów, które postanowiły postanowiły zamieszkać na Ziemi i upodobnić sie do ludzi (do czego dążą z uporem maniaka), otrzymała ludzkie ciało, i trzeba przyznać, miała w dziedzinie dostawania ciał wyjątkowego farta. Uwielbia koty- odkąd pamięta zawsze towarzyszył jej błękitny archanioł (rosyjski niebieski) o oryginalnym imieniu- Kot i niespotykanej, białej sierści (to oczywiście jego ziemskie ciało, w swej prawdziwej formie jest bestią z Exmoor)
Cenere, jak na diablice przystalo, nie ma zbyt wielu znajomych. Jej partnerem i przyjacielem jest Crowley, ktorego Gryndei kocha z wzajemnoscia. Zamieszkuje 3 pietrowy apartament w drogim apartamentowcu.
Porusza sie swoim ukochanym samochodem- [link widoczny dla zalogowanych]
Wiek:Coś między 25- 30, choć wygląda młodziej. Oczywiscie nie biorąc pod uwagę faktu, że diabły są nieśmiertelne.
Zdolności: Jak u każdego diabła. Nieśmiertelność, umiejętność oddziaływania na przedmioty siłą woli i nie tylko (co wywołuje skutki bardzo różne)
Faust
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych].
[link widoczny dla zalogowanych]
Faust to Piekielny Ogar, agresywny, silny i posluszny wobec swej pani-Cenere.
Kot
Odwieczny towarzysz Cenere i jej przyjaciel. Inteligentny, wygadany i wykształcony,w swej ziemskiej formie jest kotem ruskim niebieskim o niezwyklej, bialej siersci i blekitnych oczach. Jego prawdziwa postac to bestia z Exmoor.
Anthony Crowley*
Miejsce zamieszkania: Londyn
Zajęcie: Agent piekieł, wcześniej rajski wąż
Rasa: Diabeł
Crowley od wieków zamieszkuje Ziemię. Mówiąc szczegółowo od samych jej początków. Jako agent piekieł został wysłany do Edenu, gdzie wmieszał się w sprawę grzechu pierworodnego. Zrobił niesamowitą karierę, jako profesjonalista od "wrednej" roboty. Za swój największy sukces uważa kierowanie budową obwodnicy M25 pod Londynem, która do dziś uważana jest za iście diabelska trasę. Znany z globalnego sposobu myślenia - w obliczu 5 milionowej ludzkości, nie ma czasu na zwodzenie poszczególnych duszyczek. Kieruje się zasadą minimum roboty, maksimum efektu. Z tego powodu większość "złych uczynków" pozostawia ludziom. Jako przykład może służyć akcja blokowania komórek w londyńskim City i West Endzie na 45 minut w porze lunchu - genialne perpetum mobile napędzane siłą ludzkiej złości. Kiedyś był aniołem. Jak sam zaznacza "nie miał zamiaru upaść, po prostu przyłączył się do niewłaściwej partii." To tzw. "diabeł wyzwolony". Po tylu tysiącach lat nauczył się od ludzi wykazywać wolna wolę. Lubuje się w przenośniach, często niezrozumiałych dla Azirafala.
Jedynym przyjacielem Crowley'a jest właśnie Anioł. Zżyli się ze sobą po tylu wspólnie spędzonych latach. Odizolowany od innych wysłanników piekieł, uznał, że nie ma przeciwwskazań do znajomości z wrogiem, w dodatku kiedy Anioł jest w tej samej sytuacji. Często spotykają się w parku karmiąc kaczki i wymieniając się informacjami. Zazwyczaj udają się potem na zaplecze antykwariatu, gdzie solidnie sobie popijając oddają się filozoficznym dysputom.
Jako rasowy Diabeł ma ciemne włosy, wydatne kości policzkowe i ciemne, przenikliwe oczy. Nosi buty z wężowej skóry, bardziej z sentymentu niż wygody. Zdarza mu się syczeć w chwilach zapomnienia czy w przypływie złości. Nie zatracił także umiejętności przeistaczania się w węża. Jego długi, czarny płaszcz budzi równocześnie grozę i szacunek. Podróżuje swoim antycznym niemal, czarnym Bentleyem rocznik 1926. Autem podróżuje 120 mil na godzinę przez zatłoczone ulice Londynu. Moce Crowley'a pozwalają utrzymać samochód w idealnym stanie. Jednym ruchem ręki można zarówno uruchomić silnik jak i wyklepać blachy. W wolnych chwilach Diabeł puszcza ukochaną taśmę "Best of Queen". W dziwnych okolicznościach wszystkie nagrania znajdujące się w pojeździe po tygodniu zamieniają się w "Best of Queen". Azirafal jako meloman w Bentleyu może natknąć się na utwory Czajkowskiego ze słowami F. Mercury'ego jeżeli tylko kaseta znajdowała się tam dostatecznie krótko. Nie zachwyca go wizja końca świata. Nawet jako Diabeł przywiązał się do Ziemi i ludzkości. W odpowiednim czasie zawarł pakt z Azirafalem zwany "Małą Umową". Polegał on na wzajemnej pomocy i wymianie informacji, oraz przejęciu poszczególnych miast. Kończyło się na tym, że i jeden i drugi nie ponosił klęsk w starciach, co przedstawiał zwierzchnikom jako wielki sukces. W ten sposób "wrogom" udało się zachować na świecie równowagę.
Jego otoczenie na pierwszy rzut oka wydaje się być doskonałym - samochód w idealnym stanie, nowoczesne londyńskie mieszkanie. To nic, że "kanciasty, matowo czarny zestaw aparatury dźwiękowej" pozbawiony był głośników, o których Crowley po prostu zapomniał. Nawet komputer zmieniany był na lepszy co kilka miesięcy, tylko dlatego, że , jak sądził Diabeł, był on niezbędny takiemu typowi człowieka jakim Crowley starał się być. Jego chlubą i dumą były rośliny doniczkowe. Co jakiś czas wybierana była jedna - najsłabsza, którą usuwano z domu. Rośliny Crowley'a były najpiękniejsze, jak i najbardziej zastraszone w całym Londynie.
Crowley był też bardzo przebiegły. Potrafił przechytrzyć nawet wysłanników piekieł, kiedy zaszła taka potrzeba. W takiej sytuacji przydawała się przechowywana woda święcona. Tą tajną bronią należało się posługiwać wyjątkowo ostrożnie.
[link widoczny dla zalogowanych] Od lewej: Crowley i Azirafal.
*Tu wykażę się sadystycznym poczuciem humoru i wstawie diabelsko długi opis xD Pragnę jednak dodać, ze Crowley jest postacią z książki. Co więcej, żeby nie było, opisy są ze strony innyswiat.pl.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez RavenWings dnia Śro 16:41, 05 Wrz 2007, w całości zmieniany 22 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
abacusca
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:02, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Orle Pióro
Imię: Orle Pióro
Rasa: Wilczyca
Wygląd: Ma czarno-białe futro z czerwonym czubkiem na głowie i skrzydła.
Moce: Potrafi rozmawiac ze zwierzętami. Najbardziej wyostrzony ma zmysł słuchu. Czesto chodzi z zamknetymi oczami. Jej największa slabość to ogromny strach przed wodą.
Historia: Nie zna swojej historii. Wie tylko że jest spokrewniona z Nitrie.
Broń: Jedyną bronia jaka ma to łuk i mały sztylet.
Pazur
Imię: Pazur
Rasa: Kruk
Wygląd: Ma czarne pióra i szaro-brązowy dziób. Gdy sie wścieknie rosną mu na grzbiecie kolce.
Moce: Zna ludzki język oraz potrafi rozmawiac ze zwierzetami. Gdy się wscieknie rosną mu na grzbiecie kolce. Niezwykle sprytny i inteligentny.
Historia: Nie zna jej. Uderzył sie w głowe kilka lat temu i zapomniał wszystko.
Broń: Pazury i dziób. Oprócz tego atakuje kolcami na grzbiecie ale one pojawiają sie tylko gdy się wścieknie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez abacusca dnia Sob 21:22, 04 Lis 2006, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Biały Kieł Mieszaniec
Dołączył: 24 Wrz 2006 Posty: 5 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 17:19, 24 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Imię: Biały Kieł
Rasa: Mieszaniec
Wygląd:
Normalnie:
Po Przemianie:
Historia
Biały Kieł jest siostrą Rodezji. Wszyscy myślą że zginęła walcząc z Hydrą.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniaaaaaaaaa Dark Angel
Dołączył: 25 Lip 2006 Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z twierdzy chaosu :D
|
Wysłany: Sob 8:17, 30 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
MP:
Shayde
Shayde jest w pełni dojrzałą karakalicą. Jest dla większości zimna i oschła. Jej główną bronią są katany samurajskie i ogromne pazury.
Kosmiczny Złom
Ankeea
Głowny kapitan statku Sjej 0.7. Ankeea to elf piracki(rasa stworzona na moje potrzeby xD)rasa elfów dość żadko spotykana. Jest ona przede wszystkim bardzo ciekawska, ma duże poczucie humoru. Z wyglądy jest dośc, wysoka jak na elfa.
Derten
Był jej piewszym członkiem załogi Ankeei. W pierwszą wyprawe w kosmosu ruszyła z nim. Jest jej bliską osobą. Traktuje go jak brata. Jest bardzo dobry w walce. Ankea uważa go za najodpowiedzialnego członka jej załogi. Kieruje atakiem na wrogie floty.
Cybryt
Cybryt jest Cyborgiem stworzonym do pomocy w obsłudze statku. Wkońcu kto najlepiej zrozumie maszyne, jak nie maszyna?
Semina
Zaufana pomocnica. Zajmuje się wykrywaniem wrogów oraz obroną statku. Pełni równierz rolę zastępczej pani kapitan.
Sreet
Sreet jest małym koto robotem. Jest sprytny i zwinny jak każdy kot. Często służy jak szpieg. Stracił jedną łapke w walce z dziwnym stworem. Jego łapa została zastąpiona metalową mechaniczną łapą.
Sjej 0.7
Sjej 0.7 ukochany statek Ankeei. Osiąga duże prędkości i jest dość niebezpieczny. Doskonały do ucieczek. Choć wygląda na dośc stary model, jest świetnym cackiem.
Dobry Omen:
Akita
Akita jest młodym aniołem. Przy pasie nosi swój ulubiony pistolet i miecz. Po śmierci w ludzkim ciele na ziemi otrzymała od "Góry" jeszcze jedną szansę. Jej duszę opanowała w połowie diabelska moc, co uczyniło z niej pół demona. Czasem nieświadomie zmienia się w półdemona.
Averio
Averio jest na wpół udomowionym dzikim kotem. Trudno stwierdzić jaki to gatunek kota, lecz charakteryzują go dość duże uszy. Przyzwyczajony jest do chodzenia na smyczy, choć nie sprawia mu to ani trochę przyjemności. Ma zaledwie 2 kocie lata. Aver lubi walczyć, jest nie ufny w stosunku do większości istot. Rozumie ludzi. Jak na kota jest duży, szybki i zwinny. Posiada w pewnym stopniu panowanie nad oprądem, lecz nie umie tego wykorzystywać.
Ogórki w gorsecie (XD):
Shayde
Shayde (nazywana również Shay, Shaydre i Shy) jest młodą skrytobójczynią. Często nie potrafi okazywać swych uczuć. Nie pamięta swojej przeszłości. Jej bronią są katany. Jest na ogół nie ufna do nowo poznanych ludzi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aniaaaaaaaaa dnia Pią 17:42, 09 Lis 2007, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Luka Garu rulez
Dołączył: 09 Lip 2006 Posty: 1172 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Słubice
|
Wysłany: Nie 15:23, 07 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Luka
Tajemnicza i małomówna. Przywódczyni w "Klanie Wilków" znajdującym się na wyspie. Potrafi wywoływać wybuchy, do których potrzebuje odpowiedniej ilości many.
Libris
Najkrócej znajduje się w Klanie. Znaleziony na plaży wyspy, przywiedziony przez fale. Nie potrafi obsługiwać magii i nie chce mieć z nią styczności.
Derath
Odpowiada za humorystyczną część Klanu. Często opowiada dowcipy, których nikt nie rozumie. Posługuje się kinezą (teleporty, telekineza, telepatia itp.). Zajmuje to większą część many - ale korzysta z czarów tylko w razie konieczności.
Balto xD
Najmłodszy członek Klanu. Porywczy i niedoświadczony. Umie leczyć i ożywiać (leczenie zajmuje mniejszą część many, a ożywienie całą - ale tylko na razie, ponieważ nie wie całkowicie jak się nią posługiwać). Dearth podpowiada mu, jak się zachowywać, czy ma coś powiedzieć w danej sytuacji czy nie. Najpierw zrobi, potem pomyśli.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|