 |
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rod Mieszaniec
Dołączył: 06 Sie 2006 Posty: 704 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:54, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Adyth klęczała na ziemi przed kryształową misą, kreśliła w piachu jakieś znaki.
-Luojani luoksesi kerran vain oman! - jej słowa przechodziły z szeptu w krzyk. Woda w misie zawirowała, na powierzchni ukazały się obrazy. Statek, grupa "ludzi", mieszaniec...
-Tak, to ona! - wyszeptała Adyth, a jej oczy zrobiły się jeszcze zimniejsze niż zwykle.
-To ona zabiła Ryltha? - spytał Iteus.
-Tak... - jej oczy zaszły łzami na wspomnienie o nim. - Płynie tutaj.
-Nie sądzisz że jej przyjaciele mogą stanowić problem?
-Poczekamy na stosowny moment...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Sob 21:04, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Seuriell spojrzał uważnie na karakalicę.
-Kiedyś musiałem z nimi walczyć; zaatakował mnie podczas krótkiego wypadu do lasu. – półkot zaśmiał się sztucznie, obserwując kątem oka dziewczynę. Shayda zauważyła jego wzrok i spytała:
-Może opowiesz mi cos o sobie?
-A co chcesz wiedzieć? – spytał, chowając miecz i poprawiając opaskę na nadgarstku.
Karakalica oparła się o drzewo.
-Masz rodzinę…?
Seuriell kiwnął głową, Shayda natomiast machnęła ogonem, jak gdyby oczekując rozwinięcia tematu.
-Mam siostrę o imieniu Pandi. I tak ja, potrafi walczyć.
-A dobrze walczy? – spytała Shayda, obserwując Seuriell. Ten kiwnął głową i dodał:
-Muszę ją znaleźć i odzyskać jej broń, jej sztylet. Tylko to nie będzie łatwe…
-Pomogę ci, jeśli będę potrafiła! – rzekła Shayda. Ten chłopak ja zainteresował, zainteresowała ją tez jego opowieść.
-Chodź, muszę się dostać na pewien statek. – powiedział i ruszył w stronę portu. Obok niego podążała karakalica.
Kiedy zbliżali się do molo, Shaydę zaciekawiła postać, biegnąca niedaleko po molo. Postać ta błyskawicznie odbiła się od brzegu i po chwili wylądowała na pokładzie jednego z odpływających statków.
-Niezły skok. – mruknęła Shayda do swojego towarzysza, który nagle zamarł.
-To była ona. – wyszeptał Seuriell. –Pand płynie tamtym statkiem. – mruknął, po czym raźno wszedł na pokład innego statku. –Chcesz płynąc ze mną? – zwrócił się do karakalicy, która wbiegła na pokład.
-Jeśli moja siostra tam płynie, to na pewno zna osobę, której szukasz. – półkot uśmiechnął się tajemniczo, po czym zauważył Corwella.
-Zjawiłem się na statku, tak jak kiedyś mówiłeś. – zwrócił się do niego oschłym tonem. Corwell uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Miło cię tu widzieć, przyjacielu. – Seuriell prychnął. – Miłej podróży!
Półkot kiwnął głową i wrócił do Shaydy.
-No więc… Cos więcej o twej siostrze mogę wiedzieć? – uśmiechnęła się do Seuriella.
-A cóż ja mogę o niej mówić? – Seuriell przysiadł na pokładzie. – Podróżuje z tymi swoimi przyjaciółmi, ja podążam za nią. Kiedy była młodsza, musiała opuścić nasze miasto, bo… - urwał w połowie zdania, ale widząc zaciekawioną minę Shaydy, kontynuował - …złożyła Przysięgę Krwi.
-Czyli? – spytała karakalica, nie bardzo rozumiejąc słowa towarzysza.
-„Zapłaciła” krwią za swoją broń. Wojownicy z naszego rodu w taki właśnie sposób sprawiają, że broń staje się ich własnością. Ale Pand wysoko postawiła poprzeczkę i miała wysokie wymagania. – uśmiechnął się. – Doradca Przysięgi stwierdził, że może jej to dać wielkie możliwości.
-A dało? – spytała Shayda.
Seuriell nie odpowiedział.
Karakalica natomiast mruknęła:
-Rozejrzę się po pokładzie. – po czym wstała i niby przypadkowo trąciła rękę Seuriella, który pogrążył się we wspomnieniach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
mrumrando Wampir
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 689 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: fioletowa krypta in Goleniów
|
Wysłany: Sob 21:17, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Czarny piasek,szara światynia,słońce w tym miejscu słabnie. Wokół woda. Nikt tu już nie był od wieków. Miejsce okryte płaszczem zapomnienia. A jednak, w końcu. Z wody wynurza się zgarbiona postać. Ciągnąc nogi po piasku zmierza w stronę szarego budynku. Wygląda na kobietę. Człowieka dla ścisłości, ma ręce,nogi... nie widać jej twarzy.Weszła do świątyni. Przemierza pół mrok jakby na oślep. Słychać tylko tupot. Skęca i wchodzi do komnaty. Za nią zamykają sie kamienne drzwi. Znów cisza. Słychać uderzenia metalu.Jedno po drugim, kolejne i kolejne.. przeraźliwy krzyk bólu ogarnia cąłą świątynie. I znów cisza. Szuranie metalu.
W końcu postać wychodzi. Jest już w czarnym długim odzieniu i kapturze na głowie. Twarzy jej nie widać, jedynie iskrzące się czerwone oczy. Ciągnię się za nią ślad krwi. W lewej ręce trzyma poziomo kosę, w drugiej zaś... zamiast drugiej ręki ma już noże. Bądź nożyce. Ciężko określić. Cztery długie ostrza i jedno krótkie. Obficie cieknie z nich krew. Czy to jej ręką? Jedno ostrze porusza się... jak nerwowy palec. Postać ponownie przemierza korytarze.
W końcu dociera. Po śordku pomieszczenia stoi kamienny tron. Postać Siada na nim, słychać uderzenie ostrzy o kamień. Opiera kosę o filar, prawą ręką nerwowo porusza ostrzami. Uśmiecha się, choć widać tylko zęby.
-Będę tu na was czekać. A jak nie.. sama po was pójdę.
Na czarnej wyspie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mrumrando dnia Nie 19:34, 05 Lis 2006, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
abacusca
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:36, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Nitrie! Ratuj!-powiedziala OP.-Woda!
-Spokój! Nie wiem jak można bać sie wody!-powiedział Pazur, mój kruk. Po chwili zauwazyłam innych.
-Eee... Cześć... Jestem... Orle Pióro...-OP powiedziała powoli. Zdała sobie sprawę że głupio się zachowuje. Podeszła do Pazura.
-Jak ja sie tutaj znalazłam?-spytała po orlemu.
-Jak? Przyleciałaś tu za Nitrie!-powiedział Pazur.
-Aha... Mogę wiedzieć dokąd płyniemy?-OP spytała.
"OP nie wiesz gdzie płyniesz?" OP i Nitrie usłyszały głos.
"Daj mi spokój!" OP pomyślała.
"Dobra!"
OP podeszła do Pazura.
-Idź, szpieguj, melduj i tak dalej...-OP powiedziała cicho. Pazur odleciał. OP staneła na czterech łapach i usiadła.
-Nitrie gdzie my jesteśmy?-spytała.
--------------------
Pazur leciał przez las. Skręcił i poleciał w kierunku statków. Coś go nagle trafiło w skrzydło i zaczął spadać. Wylądował na pokładzie jakiegoś statku. Zobaczył Seuriella.
-Kraaaaaa!-krzyknął Pazur. Prubował odlecieć ale nie mógł przez skrzydło.
-Nie rób mi krzywdy!-krzyczał. Osłonił sie zdrowym skrzydłem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Sob 21:39, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Jak długo razem podróżujecie? - spytał Corwell.
-Około czterech lat. Od czasu kiedy mnie przywołała. A właśnie, gdzie ona jest?
-Powiedziała, że się trochę źle czuje i zeszła do kajuty. Ma chorobę morską?
-Nie, nie ma. Nawet trochę się zna na żeglowaniu, ale raczej mniejszych jednostek. Nigdy nie kierowała statkiem tych rozmiarów.
-Wybacz mi ciekawość, ale dlaczego Rachel cię przywołała. Znałem parę osób przywołujących demony, ale żaden z nich nie przywoływał ich jako członków rodziny.
-Ech... odpowiedź jest strasznie prosta. Rachel była bardzo samotna.
Corwell lekko się uśmiechnął.
-Wiesz. Są prostsze sposoby. Nie mów mi, że ona nie jest w stanie się z nikim zaprzyjaźnić.
-Miała przyjaciół i to całkiem sporo, ale...
Corwell spojrzał na Felix wyczekująco.
-Ech... - demon westchnął - Nie powinienem ci mówić, ale... no cóż Rachel ma strasznie mało szczęścia. Od urodzenia prześladuje ją po prostu cholerny pech. Inaczej tego nie można nazwać. Większość jej przyjaciół gineła. Poza mną to najdłuższa znajomość trwała dwa lata, a skończyła się bardzo tragicznie. Szczerze mówiąc fakt, że ona żyje stanowi chyba czyjś okrutny żart. Rachel miała mnóstwo okazji by zginąć, a mimo to żyje. Tyle, że takiego życia to chyba nie należy życzyć nawet najgorszemu wrogowi.
-Skąd ona pochodzi? Ma trochę dziwny akcent.
-Zauważyłeś? Mało ludzi to zauważa. Rachel pochodzi z bardzo daleka. Nie pytaj. Nawet mnie nie powiedziała dokładnie skąd. Zresztą i tak nic, by ci to nie powiedziało.
-Skąd wiesz? Bywałem w wielu miejscach - Corwell spojrzał lekko podejrzliwie, a lekko z zainteresowaniem.
-Nie mów Rachel, że ci powiedziałem. Wkurzy się. Jak już mówiłem nie wiem jak się nazywa miasto, ba nawet teren z jakiego pochodzi. Od szcześciu lat nie ma takiego miejsca, do którego mogłaby wrócić. Tyle wiem.
-Twoja siostrzyczka nie lubi mówić o sobie.
-Jakbym by nią to też bym nie lubił. Jak wspominałem ma strasznego pecha przez co jej przeszłość jest no cóż... Momentami wręcz makabryczna.
-Aż tak źle?
-W sumie to aż dziwne, że jej psychika jest w tak dobrym stanie. Umarło wiele bliskich jej osób, więc ostatnio stara się z nikim za mocno nie przyjaźnić. później tylko tego żałuje.
-Więc poza tobą nie ma nikogo bliskiego?
-Nie. Nikogo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Nie 12:35, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Słońce wstawało leniwie. Trzy co najmniej dziwne postacie sunęły szybkim krokiem przez miasto.
- Chodź tu parszywy świetliku!- odezwała się Demetry i wciągnęła Calico w mroczną bramę. Nagaina wężowym ruchem wślizgnęła się w lukę pomiędzy nimi a scianą.
- Co tu robimy, krwioobiegu?
- Stajnie, tatzel-glizdo. Musimy ją odnaleźć.- Demetry szła dalej. Zastukała w drzwi stajni.
- Kto tam?- mruknął ciężki głos.
- Mroczna Trójca.
Drzwi otworzyły się ze zgrzytem. W srodku były całe rzędy boksów dla koni, chociaż tylko jedną siódmą nich zajęły te zwierzęta. W reszcie stały rozmaite potwory- małe smoki, bestie z Exmoor, piekielne ogary, znalazł się nawet Cerber i chimera.
Dziewczyny przemierzały zawiłe korytarze budynku. W końcu zatrzymały się. Trzy boksy. Demetry otworzyła kopnaikiem jeden z nich i wyprowadziła zmorę. Calico chwyciła za grzywę diabelskiego jednorożca o sierści w kolorze krwi i zbitej w strąki grzywie. Jego oczy błyskały złowrogo. Czarny pegaz obdarzył lodowym spojrzeniem Nagainę.
Drzwi stajni zamknęły się. Trzy magiczne konie, Nocny Pegaz, Diabelski Jednorożec i Zmora mknęły niosąc na grzbietach Mroczną Trójcę...
--------------------------------------------
Freedom wciąż siedział na maszcie. Obserwował Cenere i czuł się poniżony. Behemothy, a zwłaszcza behemothy-demony mają wygrórowane poczucie godności. Prosić kogoś o cos lub przepraszać było dla nih równoznaczne z utratą honoru.
Tak więc demon czuł się ponizony tym, że inny behemoth, tam, na pokładzie prosi o coś.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Dracia Cień
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 351 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gildii
|
Wysłany: Nie 19:46, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Wariatka. A nie mówiłem? Wariatka- syczał Onyks, a potem ze smutkiem w głosie dodał- I kto mnie teraz będzie karmił?
***
Mistrz Gildii powoli spacerował na brzegu przepaści. Tuż koło jego stóp ściana opadało pionowo w dół, gdzie może ryczało pomiędzy ostrymi skałami. Cokolwiem spadło na dół, rozrzaskiwiało się na nich w krwawą miazgę. Nikt nie przeżywał. Ale właśnie jakaś czarno-brudnobiała, skrzydlata postać wspinała się po skałach.Posuwała się całkiem powoli, lecz po pewnym czasie można było już rozpoznać, kto to jest.
Mistrz Gildii uśmiechnął się szeroko, i podał rękę dziewczynie.
Po chwili siedziała już na ostrej, sztywnej trawie, dysząc ciężko.
Dracia wyglądała strasznie. Z ubrania zostało parę sztywnych od soli, brudnych od pyłu, miejscami czerwonych od krwi strzępów. Włosy były pozlepiane w sztywne strąki, pokryte białaym nalotem. Na ciele miała wiele zadrapań i ran, jakby od szponów...
-Mistrzu....
-Witaj z powrotem. Czekaliśmy na ciebie..Choć sądziliśmy,że przybędziesz w inny sposób. Witaj w domu, Cieniołuska.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sasani
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 16:29, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Sasani siedziała na jakiś beczkach i z wysokości przyglądała się Nitrie i OP. DLaczego nikt ich nie zauważył?? Cóż, ktoś musi grać rolę gospodyni.
Lekko, po kociemu, jednak bardzo szybko i gwałtownie demonica zeskoczyła i nagle znalazła się tuż przy OP i Nitrie. Te zaskoczone nerwowo odskoczyły.
-Witam. Jestem Sasani- powiedziała demonica mrocznym głosem.
Nitrie pierwsza odzyskała głos.
-Jestem...
-Wiem.- Demonica uśmiechnęła się krwiożerczo.
-Ey, Sas, daj sobie spokój z wejściem, ok? Nie chcemy wystraszyć nowych przyjaciół, prawda?- Za Sasani nagle zmaterializował sięMóri (wczoraj odświerzałam sobie Alicję w Krainie Czarów... Kot z Cheshire *____*). Demonica westchnęła lekko.
-To jest Móri, mój czarny kot. Ta kotka o wyglądzie lamparta to Neko. Witamy ^^
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Pon 17:39, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Trzy magiczne wierzchowce powoli leciały ku ziemi. Kopyta Zmory uderzyły ciezko o grunt.
- Tutaj, tak?- zapytała Demetry.
- Nie kurcze, w niebie.- Nagaina nie mogła sie powstrzymac od kąśliwej uwagi.
Demetry zignorowała przyjaciółkę. Pewnym krokiem weszła do atnimi baru złozyła skrzydła. W srodku nie było juz prawie nikogo, był późny wieczór. Ostatnie osoby siedziały na barowych krzesłach i zwodziły piosenke o wilku i trzech niezidetyfikowanych udomowionych zwierzętach. Starzy znajomi Trójcy, i z widzenia, i z zawodu, i ze spotkań.
- Zaraza, dlaczego leży na podłodze?- zapytała Calico.- I gdzie Śmierć? Ej, fajny widok. Jeźdźcy Apokralipsy, nie dosyć ze rozkompletowani to jeszcze upici.
- Spadł z krzesła.- odparł Wojna.
- A ty co, adwokat jego?- Nagaina zwinęła się w kłebek niczym wąż.
- Cicho!- Demetry rzuciła się na fistaszki Głodu.
A potem... rozmawiali. Pierwszy raz od dłuższego czasu 6 przyjaciół mogła się nagadać...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Saphira71210
Dołączył: 19 Mar 2006 Posty: 512 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:52, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Saph i Rhea zdołały jakoś dotrzeć na statek przed jego odpłynięciem.
-...mówię ci, że ten twój wampir jest jakis przymulony.
-Dlaczego 'mój' wampir? Uważasz, że Mrumrando nie należy do siebie samej?
-Przeinaczasz moje słowa...nic takiego nie powiedziałam
-Powiedziałaś
-No dobra, niech ci będzie, że powiedziałam, zwyczajnie przejęzyczyłam się, rozumiesz?
-No dobra, dobra, wierzę ci...
-A tak w ogóle, mogłabyś tak nie łapać mnie za każde słowo na temat Mrumrando, czy jak ona tam sie nazywa. Ja poprostu zwróciłam uwagę na to, że nie wygląda zbyt dobrze, nawet zwazywszy na to, że nie żyje...
Saph przez chwile miała zamiar wygłosić z oburzeniem jakąś dobrze przemyslana, ciętą uwagę, ale nagle przed oczyma stanęło jej to dziwne, nieobecne spojrzenie, jakie ostatnio czasem dostrzegała u Mrumi (...jakie czasem widuje sie u osoby usiłującej słuchać dwóch osób na raz...-podszepneła jej podświadomość) i tylko westchnęła
-Chyba masz rację...
Usiadły wygodnie oparte o ściane nadbudówki
-A tak swoją drogą, kiedy bedziesz mogła wywołać Krisa z tego twojego świecidełka?
Rhea wpatrzyła się w szmaragd na końcu łańcuszka i machinalnie zaczęła się nim bawić. Wreszcie odezwała się cicho
-Tak ci zależy na tej jaszczurce?
-Tak zależy mi.
-Księżyc musi być w tej samej kwadrze.
-A co ma do tego ksieżyc?
-Wiele
-To znaczy, że kiedy będziesz gotowa?
-Bo ja wiem...tydzień, dwa...
***
Nikt z mieszkańców małej wioski nie zauwazył niczego niezwykłego. Nic dziwnego, w koncu wszyscy mocno spali. Od czasu do czasu rozlegało sie smętne pohukiwanie sowy, blask płomieni z gasnących palenisk był z zewnątrz widoczny jako słabiutka, pomarańczowawa poświata.
Drogą biegnącą przez środek osady, bezgłośnie zbliżało się jakieś zwierzę. Za nim, drugie, trzecie. I działa się przedziwna rzecz-choć dzień był deszczowy, a ziemia rozmiekła, żadne z nich nie pozostawiało śladów łap. Z pokroju nieco przypominały psy, potworne, zdeformowane psy ze sfory szaleńca.
Mimo makabrycznego wyglądu, nie mozna im było jednak odmówić pewnej elegancji ruchów, gracji z jaką pracowały potężne mięśnie. Przemknęły przez wieś jak duchy. Na rozdrożu przez chwilę wachały się co do wyboru drogi, lecz po chwili wysłany przodem zwiadowca watachy wrócił z wieścią, że ponownie natrafiono na ślad. Zdobycz już im sie nie wymknie, tak jak wcześniej. Nie ma mowy. A one będą mogły bezpiecznie powrócić do swego pana, wypełniwszy swą misję. Nie obawiały się śmierci. Wkońcu one i tak od dawna były martwe.
Bardzo daleko od tamtego miejsca Rhea bezwiednie zacisnęła palce na szmaragdowym wisiorze, jakby chcąc go osłonić.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
mrumrando Wampir
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 689 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: fioletowa krypta in Goleniów
|
Wysłany: Sob 13:54, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Postać, nazwijmy ją Hushhush.
Siedziała przy brzegu i wpatrywała się w horyzont.
-Jasne, wiem, że tu nie płyną. Ale wcześniej czy później, dowiedzą się. I przybędą.
Mówiła sama do siebie, w pobliżu nikogo nie było.
-A chociażby od tego rybaka który utknął tam, na mieliźnie.
Wskazała placem na łódkę nieopodal. Zwykła drewniana łódka, a w niej straszy człowiek próbował jak najszybciej odepchnąć się wiosłem i odpłynąć. Ze strachem spoglądając ku plaży. Zawsze mu powtarzano aby nie pływać w te okolice, ale robił tak od kilkunastu lat, ryby tu były duże... a nigdy nic takiego nie zobaczył.
Hushhush położył się na piasku.
-Wiem, że jest nudno. Ale muszę tu poczekać, muszę poznać wroga. Zresztą od wieków nie byłem w cielesnej formie. Muszę się przyzwyczaić.
Rybakowi udało się zejść z mielizny.
-Naiwna jesteś. Myślisz, że walczyłbym z takimi nic nie wartymi jednostkami? -chwila ciszy- no jasne, że jest wiele historii o ludziach i nie tylko, którzy pokonali zło. Ale to nie tak. Wysyłałam jednego. .z.. hmm .. powiedzmy podwładnych. Oni go zwalczali, cieszyli się, że pokonali zło. I problemu nie było. Nigdy nie uznałem za potrzebne zejście walczenie z nimi we własnej osobie. Oni byli za słabi. Po co miałem się męczyć?
Usiadł i dłonią zaczął formować kupki.
-Co ja tu robię? Teraz to co innego. To nie są jacyś głupcy którym wydaje się, że mogą pokonać zło. Bo dobro zawsze zwycięża. Twoja drużyna.. jest zdolna pokonać mnie. Oni by wiedzieli, że nie walczą ze złem, tylko z jakimś upiorem. Oni są zesłani przez Przeznaczenie. Dlatego muszę sam się z nimi rozprawić. Jeśli się uda.
Wstał i otrzepał lewą ręką szatę.
-Wiesz moja droga. W każdej chwili mogę ci oddać świadomości. Będę to zapewne robić podczas walki.- uśmiech- nie krzycz. Jestem tylko sobą, cierpienie sprawia mi radość. Zresztą.. teraz chcę tylko zobaczyć kim są i jak walczą. Ostateczna bitwa będzie wyglądała inaczej. W każdej chwili mogę opuścić twoje ciało. No i będzie to dobra zabawa. Zobaczymy...
Maszerował wzdłuż brzegu.
-Nie przesadzaj. Oddam ci ciało.. jak nie będzie za mocno zmasakrowane, bo jak sądzę. Ty też wiesz, że nie będą mieli oporów. Mogę się mylić...
Zatrzymał się. Wymruczał parę słów pod nosem. Z piasku wyszła smolista jaszczurka ze skrzydłami.
-Na drugim statku płynie mój stary znajomy. Można powiedzieć, że robimy w tej samej branży. A tymczasem, trzeba powiedzieć starym znajomym, że jestem. Przebywanie wśród was ludzi, zmienia każdego.
Pochylił się nad jaszczurką.
- Powróciłem. Jestem. Dawno żeśmy się osobiście nie widzieli. Fajnie mieć sługusów. Z podpisem Zło.
Jaszczurka pokiwała głową i odleciała.
-Do kogo? I czemu nie ma kartki? Nie ma kartki. .napiszę to na jakiejkolwiek przestrzeni. Zawsze szanowałem Wojnę.
Powrotem zmierzał w kierunku świątyni. A jaszczurka z niesamowitą prędkością pokonywała kilometry
__________________________________________________________
Wiedzieliście, że Hushhush oznacza po angielsku tajemniczy? xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Sob 17:20, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Pand siedziała na pokładzie i żłobiła sztyletem dziurki w deskach.
Lerneth z zainteresowaniem przyglądał się poczynaniom dziewczyny. W końcu nie wytrzymał i burknął:
-A po ssso to?
Pand nawet się nie odwróciła, tylko nadal dziubała w desce.
Jaszczur nie dał za wygraną. Podszedł do niej. Głowę miała schyloną. Gdyby nie ta dziubanina, to można by pomyślec, że śpi. Lerneth machnął jej ogonem przed nosem.
Zero reakcji.
Jaszczur trochę się zdenerwował. Jednym skokiem wyladował przed nią i zajrzał jej w oczy. Nagle delikatnie się cofnął, odsłaniając przednie zęby.
Pand spogladała na niego, jej oczy błyszczały.
Jednak to nie było jej spojrzenie; ona nigdy nie miała tak złowrogiego i morderczego spojrzenia, jak w tej chwili.
W jej źrenicach można było dostrzec czerwień.
Krew...
Lerneth syknął i potrząsnął głową.
Dziwny głos w jego umyśle potwierdzał to, co dostrzegły oczy.
Krew...
Krew widoczna w jej oczach...
Tak, to naprawdę BYŁA krew...
Głos roześmiał się i ucichł, a półkocica zamknęła oczy.
Otworzyła je z powrotem i rozejrzała się.
-O co chodzi? - mruknęła. Lerneth pokręcił głową, jak gdyby chciał wymazac z pamięci tamten widok. Jednak półkocica go rozszyfrowała.
-Przysięga, tak? - Lerneth opuścił głowę. - Ta czarna strona... Druga strona, prawda? - Pand prawie krzyknęła. Po chwili uspokoiła się i spytała:
-Co zobaczyłeś?
-Krew... Krew... W twoich oczach. - spojrzał na nią.
Nie wydawała się byc zdziwiona ani przerażona. Oparła się o burtę i skryła twarz w dłoniach.
-Jak sądzisz, stanę się kiedyś dla nich... niebezpieczna? - opuściła ręce i popatrzyła na swojego towarzysza. Lerneth zaś pokręcił głową.
-Nie. I już wielu ci to powtarzało. Nie sssstaniesssz sssię groźna dla innych, dopóki sama na to nie pozwolissz. A na razie ssamokontrolę masssz dobrą. - syknął.
Pand spojrzała na sztylet.
-To wszystko przez niego. - dodała. -To przez niego to wszystko. Przysięga już dawno zaczęła działac, a ja mam byc tylko jej pionkiem w grze. O nie! - wymamrotała, wstając.
W blasku słońca Lerneth miał wrażenie, że zobaczył na jej twarzy szyderczy uśmiech...
Ale tylko przez ułamek sekundy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Dracia Cień
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 351 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gildii
|
Wysłany: Pon 15:50, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kajuta Dracii zawalona była papierzyskami: notatkami, rysunkami, listami. Wszysko to przesuwało się i szelściło irytująco, gdy statek się kołysał. Sama Dracia siedziała przy stole, i patrzyła się w kartkę.
-Jak idzie obmyślanie planu?-Midgarsorm zajrzał do środka
-To nie ma sensu? Nie rozumiecie? Zabije nas wszystkich.
-Pytałem o plan.
-Jakoś idzie. Zastanwiam się nad użyciem kusz. Będziemy walczyć tak, by się zmęczył.Ale zabije nas wcześniej, niż my zdążymy go zmęczyć.
-Myśl dalej.
Dracia westchneła.Rozkaz to rozkaz. A że akurat ona była najlepszą teoretyczką.
Ale jeszcze nie czas.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Aniaaaaaaaaa Dark Angel
Dołączył: 25 Lip 2006 Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z twierdzy chaosu :D
|
Wysłany: Pon 18:48, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Nitrie nerwowo otrzepał resztki kurzu z siebie.
- Jesteśmy.....zdaje się na statku - rzekła do OP uśmiechając się.
Nagle jej uwage przykuła zeskakująca z beczek dziewczyna. Nerwowo odskoczyła w tył.
-Witam. Jestem Sasani- powiedziała demonica mrocznym głosem.
- Jestem... - zaczeła nieśmiało OP, lecz demonica przerwała mówiąc, że wie kim jest. Koło demonicy pojawił się kot.
Powiedział coś do dziewczyny, lecz Nitrie nie zrozumiała, słysząc czyjeś śpiewanie.
-To jest Móri, mój czarny kot. Ta kotka o wyglądzie lamparta to Neko. Witamy ^^ - odedzwał się dziewczyna wskazując na kota
obok.
- Witam! - półwilczyca uśmiechneła się - Dokąd tak właściwie płynie ten statek??? - zapytała. Czekając na odpowiedź
skierowała wzrok na Pand. Wydawała się jej jakaś dziwna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Rozejrzę się po pokładzie - Shayde podniosła się leniwie i ruszyła szturchając ręką Sauriella. Przeszła tratwe przypartując
się każdemu szczegółowi. Siadła wkońcu na boku włożywszy nogi w wode,zastanawiała się gdzie płyną. Podniosła się nagle i podeszła pare kroków do Sauriella. Obok mężczyzny leżał jakiś czarny ptak. Kruk.
- Dokąd my właściwie płyniemy??? - spoglądała na Saurilla przez swe włosy zakrywające oczy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
abacusca
Dołączył: 22 Wrz 2006 Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:18, 13 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Eee... Czy daleko płyniemy?-spytała niesmiało OP.
-----------------------
Pazur popatrzył na Shayde.
-Eee... Cześć.-powiedział.-Kim jestes i gdzie płyniesz?-Pazur odruchowo zasłonił sie skrzydłem. Na jego grzbiecie pojawiły sie kolce. Byl gotowy do ataku gdyby Shayde nie miala dobrych zamiarów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|