Forum NEOPETS Strona Główna NEOPETS
Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mroczna Przygoda - oryginalny tytuł, nie ma co
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 50, 51, 52  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Sob 11:44, 11 Mar 2006    Temat postu:

Dracia wsłuchiwała się w szybko oddalający się wrzask starca. Przecież się starała...Przez kwadrans tłumaczyła staruszkowi, że to są tylko cienie. Nieźle mu szło. Nie uciekł nawet wtedy, gdy stwory zaceły warczeć. Ale kiedy jeden z nich zadrapał podłogę, to staruszek zwiał.
Dracia westchneła. To był już piąty z kolei.
"Isjah!"
"O co chodzi, pani?"
"Idź przyprowadź kolejnego uzdrowiciela. Tylko niech ten zna się na magii. I ma nie bać się takich stworów."
"T-tak jest!"
Dracia spojżała na Durela. Było naprwdę źle. Parę godzina temu smok dostał gorączki, stracił przytomność i przestał panować nad swoimi mocami. Z tego powodu dookoła niego siędziało mnóstwo straszliwych istot. Ale Dracia nie bała się ich..To były tylko cienie.
Na dole ktoś krzyknął. Dracia nie interesowała się tym.
Usadowiła się wygodnie na krześle i zaczeła wpominać...
***
Powszechnie wiadomo, że jeśli w jakiejś wiosce pojawia się drużyna poszukiwaczy przygód, od razu kotoś chce się do niej przyłączyć. A Karnil miał tego dosyć. Większość z tych osób nie maiła nawet wlasnego miecza...
Któs biegł za dużyną. Była to chyba jakaś dziewczyna. Karnil westchnął.
"Miro?"
"O co chodzi?"
"Nastrasz ją..."
Miro strzeliła w stronę dziewczyny. Strzała wbiła się tuż przy niej.
Biegnie dalej...
Karnil spojżał w stonę Przyzywacza.
"Najpaskudniejszy ork..Tuż przed jej nosem..."
"Taaa-jest!"
Karnil patrzył na dziewczynę. Po chwili stał przed nią ork. Dziewczyna ruszyła...płaszczem?, zakotłowało się, kurz wzbił się w powietrze....
Ork leżał na ziemi. Dziewczyna wyciągneła łuk i posłała strzałę w stronę Karnila.
Pocisk wbił się tuz przy nogach konia. Była na nim karteczka.
Mogę się do was przyłączyć?
***
Na podłodze zalśnił mały, zielony punkcik. Po chwili znikł, a na jago miejscu pojawił się jakaś postać. Dracia wyczuła zapach butwiejącej roślinności.
Stworzenie to było człekokształtnym, zielonym jaszczurem. Było ubrane w stoj uzdrowiciela, ale nie maiało przy sobie żadnych ziół.
"Słyszałem, że potrzebuje pani uzdrowiciela..."
"Ma pan rację...Mogę spytać pana o imię?"
"Hmmm...Nazywają mnie Liściem."
"Jesteś półsmokiem?"
"Skąd wiedziałaś?"
"Leśne smoki też tak pachną...Liśćmi."
Liść krzątał się przy Durelu.
"Niezłe bandarze."
"Dziękuję"
Dracia zauważyła,że stwory gdzieś znikły. I że Durel nie ma już piór. Reszty nie zdążyła zauważyć- zasneła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:49, 11 Mar 2006    Temat postu:

Cenedess była zaskoczona zachowaniem przybysza (kazał mówić na siebie Kruk), ale jeszcze bardziej tym, co powiedział o Kaido. Rzuciła 'dobranoc' i szybko wyszła na korytarz, nie oglądając się za siebie.
***
Gorąca woda była porozlewana wszędzie, bo gdy elfka wybiegła z pokoju na krzyk Kaido, jej zaklęcie przestało działać i nie utrzymywało już garnka w powietrzu. Dała sobie spokój z ziółkami, osuszyła tylko pokój, przebrała się i położyła do łóżka.
Z pokoju Dracii dochodziły dziwne odgłosy - warczenie, skrobanie pazurami.
"Ciekawe jak miewa się ten jej towarzysz...Durel"
Natomiast z pokoju Skha nie dobiegało nawet jego zwykłe chrapanie. Chyba gdzieś wyszedł...
To, co usłyszała w pokoju Kaido od Kruka, dało jej do myślenia.
"A więc to nie Niszczyciel jest najważniejszy...nawet on ma jakiegoś Pana, o którym wiemy tak mało. A Kaido...jestem ciekawa, jaką rolę tu odgrywa. I skąd się u niej wzięło Znamię Kaina? Amulet Tygrysa jest widać znacznie potężniejszy, niż myśleliśmy...i co tu właściwie robi ten Kruk...chodzi sobie po ścianach i belkach...i te blizny...i..."
Zasnęła.
***
Śniadanie było ohydne - zamówiła befsztyk, a karczmarz podał jej bezkształtną, niedosmażoną bryłę mięcha wątpliwego pochodzenia. Zjadła tylko sałatkę z liści simbelmyne i athelasu, bardzo zdrową. Smaczną tylko gdy umie się ją doprawić.
Tutaj widocznie nie umieli.
Popiła wodą i poszła do stajni.
Z ulgą powitała brak opryskliwego elfa.
Osiodłała Anariona i wyruszyła na wycieczkę po mieście. Miała cichą nadzieję, że spotka gdzieś Kaido, ale nic takiego nie nastąpiło. Mijała brudne, obszarpane, ale roześmiane od ucha do ucha dzieci, brudne, śmierdzące uliczki i brudne, zaniedbane zwierzęta. Wszystko tu było brudne.
- Że też takimi wioskami nie ma się kto zająć. - mruknęła do ucha Anarionowi. Była na drugim końcu mieściny i chciała już zawrócić, ale anarion nie zareagował na słowa ani ściągnięcie wodzy, a nawet przyspieszył.
- Hej, co ty robisz, wracamy do domu! - skarciła po raz pierwszy nieposłusznego rumaka, ale on nic sobie z tego nie robił.
Przystanął przy straganie z materiałami i trącił nosem Maeglina.
- Och, świetnie. Tak go polubiłeś? Widzisz, nie zwraca na ciebie uwagi. Jedziemy. - szeptała. Ale w tej chwili elf się odwrócił i uśmiechnął.
- Kogo tu mamy... Sie masz, staruszku! - poklepał zadowolonego konia po pysku.
- Już się przywitaliście? Świetnie. Anarion, jedziemy. No rusz się!
Jednak on tylko zarżał. Maeglin wybuchnął śmiechem, a zawstydzona Cenedess zeskoczyła bez słowa z siodła i wzięła uzdę w ręce. Dopiero wtedy zareagował. Niechętnie odwrócił się od straganu i potruchtał za wściekłą elfką.
- Hej, poczekaj! - Maeglin pospieszył za nią. - Wiesz, uznałem, że byłem dla was niemiły i postanowiłem przeprosić.
Zaskoczona Cenedess nic nie powiedziała, ale jej dusza uśmiechnęła się triumfalnie.
- Przepraszam. Już lepiej?
- Taa. Przeprosiny przyjęte. A teraz wybacz, wracam do domu.
- Mogę cię odprowadzić...
- Nie, dzięki, pewnie masz jeszcze coś do załatwienia.
- No, prawdę mówiąc, tak. To...do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Cenedess uszła parę kroków, ale usłyszała znów jego głos.
- HEJ! A jak właściwie nazywa się twój koń?
- Myślałam, że jesteś telepatą...
- E...ale skoro nie lubisz grzebania w umysle...
- Anarion.
I z usmiechem od ucha do ucha wsiadła na konia.
"No, kolejny cham poskromiony."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Sob 18:19, 11 Mar 2006    Temat postu:

Kaido szła przed siebie ze spuszczoną głową. Zwykle jej tempo chodu jest bardzo szybkie, ale teraz wlokła się niemiłosiernie, noga za nogą. Wyszła z miasta i skierowała się w stronę lasu.
Miała dość miasta.
Zatopiła się w leśnej ścianie zieleni. Wybrała największe drzewo, jakie miała w zasięgu wzroku i zwinnie na nie wskoczyła. Zaczęła robić to, co zwykle robiła na wielkich drzewach - spała lub rozmyślała. Wybrała to drugie.
Najpierw jeszcze raz przeanalizowała spotkanie z VolvE. Nie podobało jej się zachowanie przyjaciółki. Coś ukrywała. Kaido nie była nawet do końca pewna, czy to była VolvE... I jeszcze te zagadkowe wycie. Wilki tak nie wyją - Kaido nie miała wątpliwosci. Ostatecznie kilka lat spędziła jako członkini sporej watahy swojego przyjaciela.
Potem zaczęła układać wszystko po kolei w głowie.
A jeśli Kruk mówił prawdę...
Miała mętlik w głowie. Nie potrafiła się skupić.

Demonica poruszyła się niespokojnie. Spojrzała na swój przegub, na którym lśniła cieniutka blizna. Była chyba pół raza większa niż zwykle. Czy to już na zawsze?... Przypomniała sobie dziwną scenę z jej dzieciństwa. Usłyszała, jak jej matka kłóci się z najwazniejszym demonem w ich wiosce.
-"Ona jest Naznaczona. Musisz się jej pozbyć, bo zciągnie na nas wielkie niebezpieczeństwo!"
-"Nigdy! Kocham ją mimo wszystko! Jak takie słowa mogą przechodzić ci przez gardło? Pozbyć się? Na bogów, to moje dziecko!"
Jej matka wybiegła z chaty i ujrzała małą Kaido, której zbierało się na płacz. Demonica wzięła córkę na ręce.
-"Zapomnij o tym, co usłyszałaś. To nieważne..." - powiedziała ciepło.
Kaido nidgy więcej o to nie pytała, choć nic z tego nie zrozumiała. Aż do dziś.

Nagle zdała sobie sprawę z czegoś strasznego. Kruk mówił, że Niszczyciel ściga kainitów... a skoro ona też jest kainitką...
Ukryła twarz w dłoniach.
Strażnik miał rację... to przeze mnie wszyscy zginęli...
Jeszcze nigdy nie płakała tak, jak dziś.

Siedząc na wielkim konarze i dyndając bezcelowo nogą w powietrzu przypomniała sobie jeszcze słowa dziadka: "Nie uciekaj od przeznaczenia. To zaszczyt kroczyć ścieżką przygotowaną ci przez bogów...".
-"Nie zawiodę cię" - szepnęła demonica, po czym zeskoczyła z drzewa i pognała do miasta.

*****

Kaido wetknęła głowę do swojego pokoju, ale zastała tam VolvE. Przeszła korytarzem i zauważyła chłopca, z którym przybył Kruk. Zmierzał on do pokoju Skha. Kaido podążyła za nim.
"No proszę, powrót córki marnotrawnej... Czy jakoś tak." - Kruk uśmiechnął się ironicznie. Demonica stanęła przed nim i wbiła wzrok w podłogę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kruk
Kadawer



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: siedziba szatanaXD

PostWysłany: Sob 18:39, 11 Mar 2006    Temat postu:

Kadawer wyczuł, że oprócz Kaido na dworze jest jeszcze jakaś inna istota, więc niewiele myśląc wyciągnął miecz i chciał pójść za nią, ale elfka powiedziała mu, że się znają, a to znaczy, że jest bezpieczna.
Prawdę, mówiąc Kruk był gotów założyć się z kimkolwiek o beczkę wina, że Kaido ucieknie. Wyczuł jej emocje i wiedział, że musi się przejść, zanim przyswoi te wszystkie informacje. W sumie, pomyślał, nie wiem, czy sam bym od razu uwierzył w coś takiego, a mój wygląd nie pomaga mi w nawiązywaniu kontaktów. Parsknął śmiechem i poczuł, że Avirail wypróbowuje na nim umiejętność czytania w myślach.
-Nie na mnie. Zrób tak jeszcze raz, a odrzucę cię w taki sposób, że przez tydzieni będziesz pierdział przy każdym oddechu.
Avirail nie spuścił wzroku, ale zaprzestał prób. Po pewnym czasie mężczyzna powiedział:
-Idziemy. Kaido może być niezbyt zadowolona, jeśli zostaniemy w jej pokoju. Musimy pójść do innego.
Chłopak bez słowa posłuchał kadawera i obaj wyszli. Minęli kilka izb o szumnie brzmiących nazwach "Apartamenty", spotkali Kaido, na widok której kadawer przywołał na twarz najpaskudniejszy uśmiech, na jaki było go stać, ale po chwili powiedział:
-Od jutra mogę zacząć cię uczyć panowania nad Znamieniem, ale na dziś wystarczy ci wrażeń. Prześpij się z tym i tyle. Avirail, pożegnaj się z nową koleżanką i idziemy spać.
Chłopiec uśmiechnął się przyjaźnie, pomachał demonicy i weszli do pierwszego pustego pokoju. Avirail telepatycznie spytał, czy może spać na łóżku, co po długim czasie spania pod gołym niebem stanowiłoby miłą odmianę, a Kruk skinął przytakująco głową, położył się na podłodze i przymknął oczy, próbując zlokalizować znane mu istoty i rozmyślając. Po pewnym czasie wstał, posłuchał, czy chłopiec śpi, wyszedł z pokoju i zamknął go zaklęciami.
Chciał rozprostować kości, pochodzić i nogi same zawiodły go do stajni. Mimo późnej pory krzątał się w niej jakiś elf, który widać cierpiał na chorobliwą ciekawość. Popełnił kilka błędów. Pierwszym było to, że choć dobrze czytał w myślach, to kiepsko się przed tym bronił. Drugim było to, że jeszcze nigdy nie spotkał kadawera. Kruk bez trudu i w brutalny sposób mógł zablokować zdolność elfa, ale miał ochotę się pobawić. kiedy więc Maeglin był pewien, że wszedł do umysłu Kruka, przestał zważać na ochronę swojego własnego umysłu. Kadawer natychmiast skontrował atak mentalny i rozkazał elfu przez pół godziny walić głową w ścianę, a następnie kopnąć jednego konia w zad. Pięknie pofrunął, pomyślał mściwie Kruk i poszedł do karczmy. Jak można się domyślić, wywołał tam duże zamieszanie z powodu blizn na twarzy i po chwili konsternacji jeden ze stałych bywalców lokalu postanowił go wyprosić. Kadawer nie zwracał najmniejszej uwagi na jego słowa, więc ten postanowił przyjąć inną taktykę. Zawołał wykidajłę, dwumetrowego człowieka o twarzy absolutnego idioty i kazał mu wyrzucić przybysza. Debil ruszył wykonać zadanie, ale gdy jego ręka już prawie sięgneła ramienia Kruka, ten powiedział:
-Zrób to, a będziesz szukał tej ręki we własnym tyłku.
Idiota nie wiedział, o co dokładnie chodziło temu obcemu, ale po paru minutach namysłu doszedł do tego, że to nie był komplement, a obcy najwyraźniej go obraża. Zrobił więc jeszcze jeden krok, a kadawer westchnął, wykonał umykające oczom salto, w locie złapał rękę wykidajły i złamał ją z głośnym trzaskiem. Półgłówek obrócił się i próbował dojść do tego co się stało i czemu boli go ręka, a jednocześnie, co nieco podniosło jego prestiż w oczach Kruka, drugą ręką wykonał piękny lewy sierpowy.
Niestety nie trafił. Kadawer wyskoczył do góry i idealnie wymierzonym kopnięciem ciężkiego buta pozbawił przeciwnika większej części uzębienia.
Chwilę wcześniej inny wykidajło chciał interweniować, ale lecące w jego kierunku trzonowce, siekacze i kły skutecznie ostudziły zapał i włączyły mechanizm instynktu samozachowawczego.
-Ktoś jeszcze chce mi uprzyjemnić dzień?-zasyczał Kruk najbardziej jadowitym głosem, do jakiego był zdolny i, wobec braku chętnych, dopił piwo i wyszedł z karczmy.
Chwilę poźniej był już w pokoju. Obłożył pokój zaklęciami ochronnymi, zamienił się w kruka i błyskawicznie zasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kruk dnia Nie 20:48, 12 Mar 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
trenerka
Rachel Dark



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1062
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wydaje mi się, że Łódź

PostWysłany: Sob 21:15, 11 Mar 2006    Temat postu:

Kot szybko wspinał się po górze. Na szczycie był cel. Tak mówił jej nos, jednak intuicja twierdziła coś innego. Kot wyszedł z założenia, że po prostu przekona się na górze, który ze zmysłów miał rację. Jeszcze parę metrów. Na szczycie stała samotna postać i wyraźnie na nią czekała. Kot wykonał ostatni skok i wylądował tuż przed Luthien. A raczej jej kopią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VolvE-chan




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Musashi

PostWysłany: Nie 21:33, 12 Mar 2006    Temat postu:

Rano wszyscy siedzieli w gospodzie. Wszyscy z wyjątkiem Kruka, jego ucznia i Skhy, którego nie była. VolvE zachowywała się bardzo przyjaźnie, spokojnie, wręcz przymilnie. Kaido odsuwała się od niej jak mogła. Nie poznawała jej. To nie mogła być ona. Po śniadaniu mieli wyruszyć dalej. Zjedli i wyszli. Kaido miała nadzieję, że Kruk nie dołączy do nich. Zaśpi, lub zapomni, lecz niestety przeliczyła się. Gdy zabrali swoje konie ze stajni wylądował tuż obok niej. Wszyscy poszli w stronę lasu. Tam czekały na nich smoki. dy wjeżdzali VolvE rozglądała się trochę speszona.
-Może lepiej miniemy las?? Tam może być niebezpiecznie. -Wszyscy spojrzeli na nia pogardliwie. Mało to niebezpieczeństw spotkali po drodze?? I w ogóle kto to mówi? Osoba, która sama ładuje się w jak najgroźniejsze walki gdy tylko może (np z Fedurem). Musieli iść przez las. Tamtędy prowadziła ich droga. Skhy nigdzie nie było, więc postanowili iść dalej bez niego. Troche smutno im było bez niego, ale uznali, że może spotkaja go gdzieś jeszcze po drodze. W końcu to on to wszystko zaczął. Kruk trzymał się bardziej z boku i wszyscy go unikali co raczej mu nie przeszkadzało. Weszli w ciemny las. Volve zaczęła nagle się wyrywać i mówić że musi gdzieś pójść. Kaido uznała że coś jest nie tak. Powiedziała z sarkastycznym uśmiechem:
-Nie chcesz wpierw sie przywitać z Raqee?? Całą noc jej nie widziałaś. -I trzymając ją za rękaw nie pozwoliła jej odejść, choć ta się wyrywała jak mogła, a nawet próbowała uderzyć Kaido by się wyrwać. Doszli do umówionego miejsca. Tam miały czekać na nich smoki i Volve zanim do nich wróła... i... czekała. Wszyscy spojrzeli na nią i na VolvE wyrywającą się w panice Kaido. No tak. Następny klon. Chciała zostać z nimi dłużej poznać ich, a potem pewnie... pozbijać. Volve spojrzała na swoją kopię. Minę miała bynajmniej groźną. Klon wyrwał się Kaido i ciął ją po twarzy swoimi ostrymi, lekko przydługimi pazurami. Stanął naprzeciw VolvE. VolvE wyglądała na wymęczona, lekko zmarnowaną, jakby miała ciężką noc. Raqee obserwująca wszystko bynajmniej nie wyglądała lepiej. Gdzieniegdzie miala nawet rany. Klon rzucił się na nią równo w tym momencie co ona na niego. W jednym momencie wyjęły miecze. Tylko świsnęło. Ataki obu dziewczyn zostały zatrzymane takim samym parowaniem. Znowu atak. Długo walczyły na miecze. Był to pokaz niesamowicie świetnej szermierki. Wszyscy czuli że nie powinni sie mieszać do tej walki i ledwo nadążali za cięciami mieczy. Volve wyrzuciła miecz wściekła. W tym samym momencie zrobił to jej kloin. Obie nastroszyły się jak koty. Obeszły sie pare razy wokol siebie. Zadna nie byla zraniona, a obie bly tak samo zmęczone i wściekłe. W jednym momencie rzuciły się na siebie. Bez broni. Po prostu jak dwie wielkie wściekłe kocice. Jedna drapała druga gryzła. Ale obie parowały ataki drugiej równo i tak samo, tak że żadna nie była w stanie zranić drugiej. W końcu obie się zatrzymały. Byłyt ssapane. Walczyły już dobre pół godziny i nadal żadna nie była nawet zraniona. Klon zauważył, że w walce ze swym oryginałem nic nie wskóra. Miał za zadanie pozabijać resztę, z oryginałem mógł się rozprawić kto inny. załowała, że nie zabiła Kaido w nocy. Głupia, miała nadzieję że ominą las i pójdą dalej bez oryginalnej i wtedy bedzie miala duzo okazji. Spojrzala na dyszący oryginał, odwróciła się i znikła. Oryginalna VolvE spojrzała na wszystkich, odwróciła się do nich tyłem i wsiadła na Raqee i wzniosła się w góre. Drużyna kontynuowała swą podróż, a VolvE była niedostępna i opryskliwa jak wcześniej. Przebywała znów tylko w towarzystwie swojej smoczycy i co jakiś czas spoglądała tylko na niebo jakby z przestrachem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dracia
Cień



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Gildii

PostWysłany: Pon 8:05, 13 Mar 2006    Temat postu:

Dracia śniła. W jej śnie ktoś śpiewał. Stała w pustce i słuchała tej pieśni. Była naprawdę piękna. A potem obudziła się.

Liść mieszał coś w kociołku. Machnąl palcem i nagle z deski wyrosła roślinka. W parę sekund zakwitła i wydała owoce. Liść wziął jagody i wzucił do kociołka.
"Jak się czuje?"
"Śpi, ale jest bardzo słaby.Właśnie przygotowuję napar wzmacniający."
"Yhy. Jak mam zapłacić?"
"Złotem, oczywiście."
"Tyle starczy?"-Dracia rzuciła w stronę liścia sakiewkę monet. Półsmok zajrzał do środka.
"Oczywiście,że starczy.."
***
Dracia jechała na cienistym koniu przez las...
Dziwne, teraz ten las nie jest zniszczony...Jest po prostu piękny!
Okazało się,że w czasie gdy siedziała w pokoju Duela, sporo się działo. Na przykład ktoś nowy dołączył do drużyny.
Dracia słyszała o kadawerach...I miała zamiar przy najbliższej okazjii sprawdzić umiejętności tego wojownika.
Mały pojedynek nie zaszkodziłaby mi...
***
Jechała obok Durela.I czuła się naprawdę szczęśliwa. Tak szczęśliwa, jak nie była od paru lat...Zanim to wszystko się zaczeło.
"Dracia?"
"Hmmm?O co chodzi?"
"Słyszałaś może historię o tym, jak powstały smoki cienia?"
"Nie"
I Durel zaczął opowiadać...
***
Gdy świat został stworzony, stworzeni zostali także dwaj smoczy bogowie- Bahamut i Tiamat.
Bahamut ma łuski białe jak śnieg i lśniące jak złoto. Łuski Tiamat są czarne jak pustka.
Bahamut jest królem dobrych smoków. Tiamat włada tymi złymi.
W tych czasach zostały stworzone smoki. Bahamut brał to co dobre w danym żywiole, Tiamat, to co złe.
Ogniste smoki Bahamuta miały wszystko z ciepła płomienia.Te Tiamat były zaciekłe i niszczycielskie jak pożar.
Smoki Bahamuta miały wrodzoną skłonnośc ku dobru, te Tiamat- ku złu.
Niektóre smoki były silnejsze. Potem nazwano je Wielkimi Smokami.
W tym czasie obaj bogowie walczyli ze sobą.
Aż pewnego dnia Stwórca się zdenerwował. Świat nie był jeszcze do końca uformowany, a ciągłe walki Króla i Królowej Smoków niszczyły wszystko.
Stworzył iwęc własne smoki.
Smoki, które nie pędziły ku dobru. Ku złu też nie.
Smoki Cienia. Strażników.
Walki uspokoiły się.
***
"Ale dlaczego?"
"Bo chcieli przeciągnąć nas na którąś ze ston...Ale im się nie uda..."
"Ale co to ma do naszej misji?"
"To,że oni też chcą śmierci Niszczyciela...Pamiętaj,nie musisz walczyć.Zawsze możesz uciec"




[/img]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dracia dnia Wto 13:19, 14 Mar 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrumrando
Wampir



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 689
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: fioletowa krypta in Goleniów

PostWysłany: Wto 7:12, 14 Mar 2006    Temat postu:

-Wciąż nie rozumiem czemu sie od nich odłączyłaś, fajni byli.- wciąż ją meczył oto jej kotolotek.
-Jeju.... tym chyba mnie chcesz wyprowadzić z równowagi! JUZ CI MÓWIŁAM!- odopowiedizała wściekła Mrumi miała tego serdecznie dosyć.
-To powtórz mi
Czułam, że to niezłe bagno.... ale cicho. Chyba tam ktos idzie.
Szli własnie po ciemku gęsty lasem. Było niesamowicie cicho, zero waitru. Tylko w oddali usłyszała czyjes kroki. Duuuuużo kroków. Cicho podbiegli w tamtą stronę i schowali się za krzakami. W ciemności sałbo było widać.... jednak napewno była to grupka osobników a za nią troszeczkę dalej szedł ktoś sam. Nie wyglądał żeby ich śledził.
Hehehe.... BINGO. Oto przed nami wałęsa się kolacja. Cicho i mentalnie.
Mentalne sztuczki? Świetnie.
Mrumi skupiał się jak najlepiej potrafiła i zaczęła się gra. Wampirze moce pozwalałay jej na wywołanie na kimś aby poczuł nagle wiatr, deszcze ciepło. I tylko jedna osoba. Trzeba było go oczarować.... a potem to już wiadomo. Zaczeła po cichu coś mówic szeptem... teraz powinien poczuc ciepłe powietrze, jednak bło za ciemno żeby ujrzała jego reakcję. Po cichu zaczeła iść w jego stronę.... Po czym szybko i zwinnie skoczyła za niego i złapała ramieniem za szyje. Jaknarazie idzie super.... aż poleciała jej ślinka na samą mysl, tak dawno nic nie jadła.
- Spokojnie.....wyluzuj.-ostatnia mentalna sztuczka.....ale nie wygladąło żeby specjalniego na niego to działałO! Mrum się trochę przestraszyła.... szlag to nie jest normalny człowiek! Jedank głód bł sielniejszy. Uśmiechnęła się i wyszeczyrzła kły... zaczeła sie powoli nachylać.
----------------------------------------------------------
No wiadomo ze nie napisałam że ugryzę bo to nie ma sesnu... bo Kruk na stówe się jakoś wybroni. Tak bo to tu chodzi o ciebie Kruk =P Byłeś najdalej... potencjalna ofiara :D Obiecuje już pisać na biężąco i promise ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 8:14, 14 Mar 2006    Temat postu:

Sasani otworzyła oczy. Wokół siebie widziała.... no właśnie, co to jest? Jakby... niebo bez chmur. W różnych kolorach.... Żadnych rzeczy, ona wisiała w powietrzu.
"Gdzie ja jestem?" zapytała Móriego.
Zaczęliśmy 'tworzyć' inny świat, do którego zawsze będzie można się przenieść i magazynować rzeczy. No cóż, jednak samo stworzenie 'tła' jest dość wyczerpujące.....
"Ile tu jestem?"
Kilka dni chyba.... może dłużej.....
"a reszta?"
Nie wiem.... A teraz powiedz mi, jak chcesz aby TO wyglądało?
Po chwili pod nimi pojawiła się zielona łąka, rzeka, las, góry, i zamek.
No, chyba wystarczy. Mruknał Móri.
"no.... teraz trzeba do nich dołączyć.... ale najpierw...." powiedziała Sasani i.... zasnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kruk
Kadawer



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: siedziba szatanaXD

PostWysłany: Wto 14:36, 14 Mar 2006    Temat postu:

Można powiedzieć, że Kruk znał się na sztuce, ale raczej sztuce zabijania, która potrafiła go naprawdę oczarować. Poczuł niesamowicie silny mentalny atak, na poły iluzyjny, na poły psychiczny, dlatego wiedział już z kim ma do czynienia. Z wampirem, jednak tak inteligentnego przedstawiciela tej rasy dawno nie spotkał, dlatego postanowił go nie zabijać, tylko sprawdzić, do czego ten jest zdolny.
Było nieźle, niemalże czary relaksujące. Kadawer zamknął umysł i dalej oczekiwał na ruch przeciwnika. Wreszcie poczuł ramię wampirzycy na szyi i jej oddech. Wykonał szybszy niż myśl półobrót i uderzenie, które przebiłoby średniej jakości drewnianą tarczę, wycelowane w zęby wampira. Dziki wrzask, który rozległ się pół sekundy później dowodził, że Kruk trafił. Wampirzyca chwyciła się za usta, a kadawer złapał ją za ramiona i popisał się pięknym przerzutem, który umieścił jego przeciwniczkę w środku drużyny. Kiedy oni wpatrywali się w nią tępo, on wyciągnął miecz i podszedł do wampirki, razem z Avirailem i Kaido, a potem wysyczał ociekającym ironią głosem:
-Przesyłka pocztą powietrzną. Niezła ta wampirzyca, ale nie zauważyła Aviraila, który mógł ją zabić, a był za mną, no i jeszcze nigdy nie spotkała kadawera. To dość częsty błąd w tej okolicy.
-----------
Sorki mrumru, za takie brutalne potraktowanie, ale
a) dałaś mi mało czasu na reakcję, więc musiała być niemiła,
b) jeśli drużyna wyjaśni mi, że się znacie, to Kruk cię wyleczy. Jeśli nie, to on cie będzie chciał zabić;/ taki już jest.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domka191
Leśny Elf



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:35, 14 Mar 2006    Temat postu:

Znowu szli przez las. Lasów nigdy nie było za dużo dla leśnego elfa, toteż Cenedess zsiadła z Anariona, by dać mu trochę swobody i dalej szła pieszo. Obserwując zabłąkaną wiewiórkę, elfka nie zdała sobie sprawy, że z tyłu pochodu coś si dzieje. W momencie, gdy jakiś wrzask przerwał jej kontemplację przyrody, zobaczyła jak Kruk wyrzuca kogoś między nich.
Drużyna zatrzymała się, spoglądając to na Kruka, to na wampirzycę. Cenedess przypatrywała się jej z uczuciem, że skądś ją zna. Nagle przypomniała sobie tę twarz. To Mrumi! Tak, dawno jej nie widziała, włosy trochę jej urosły i na pierwszy rzut oka niełatwo było ją poznać, szczególnie że połowę twarzy miała umazaną krwią.
W następnej chwili zdała sobie sprawę, że Kruk wyciąga miecz i do niej podchodzi.
- Poczta powietrzna. Jest niezła, ale nie zauważyła Aviraila, który mógł ją zabić, a był za mną, no i jeszcze nigdy nie spotkała kadawera. To dość częsty błąd w tej okolicy. - Cenedess aż się wzdrygnęła na ilość jadu w tym zdaniu.
- Hej, poczekaj! My ją znamy. - powiedziała do kadawera, który zrobił zdziwioną minę. - Ee...była z nami...to znaczy, w naszej drużynie...O matko, co ty jej zrobiłeś! Ma strzaskane zęby! Chyba nic się nie stanie, jak to naprawimy, co?
Kruk mruknął coś pod nosem, niezadowolony.
- Czyli tak. Raiell, masz tą swoją uzdrawiającą miksturę?
- To chyba nie będzie potrzebne. - Kruk podszedł do Mrumi, która nie od razu pozwoliła mu się dotknąć. Złożył Znak i po chwili zęby były jak nowe, a Mrumi zerkała na Kruka trochę z niepokojem, trochę ze zdumieniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sasani




Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:23, 14 Mar 2006    Temat postu:

Sasani pojawiła się w lesie, i od razu dostrzegła grupę. Chciała podbiec, ale narobiła by za dużo hałasu.
Głupie krzaki.... pomyślała.
Dobra, była już blisko...
Nagle Sasani stanęła osłupiała.
Doszło chyba kilka osób.
A tam w środku to jest... Mrumi?!
"Chyba naprawdę długo mnie nie było" zaśmiała się trochę zmieszana demonica, wysuwając się do przodu, w pole widzenia grupy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaido
White Tiger Youkai



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Imperium Agatejskie

PostWysłany: Wto 16:24, 14 Mar 2006    Temat postu:

-"Aaargh!"
Kaido złapała się za twarz. Ostre pazury klona VolvE zrobiły jej trzy głębokie bruzdy, które przebiagały skośnie, skrząc się czerwienią krwi. Kruk podszedł do niej i chciał jej pomóc, ale demonica zasłoniła się rękami.
-"Zostaw... nie..."
Pluła krwią, nie widząc na oczy. Poczuła nacisk na ramieniu i pod przymusem przyklękła na trawie. Kruk dotknął jej czoła i poczuła niesamowite ciepło...
Po chwili ran już nie było. Kaido otworzyła oczy. Amulet w kształcie kruka powoli przestawał świecić.
-"Gotowe." - chrypnął kadawer. "Gdybyś leczyła to miksturami, zostałyby nieciekawe blizny. Nieźle robiłabyś za moje lustro. Chociaż po dłuższym namyśle..."
Kruk przejechał dłonią po swoim zaroście. Kaido z trudem powstrzymała śmiech.
Demonica rozejrzała się. Kopii VolvE już nie było, a oryginał dyszał ciężko. Najwidoczniej przegapiła niezłą walkę.
-"VolvE!" - krzyknęła i pobiegła w stronę przyjaciółki. Lecz demonica popatrzyła na nią dziwnie i bez słowa odleciała na grzbiecie Raqee.
-"VolvE..." - szepnęła Kaido. Patrzyła, jak smoczyca powoli zmienia się w czarny punkcik na niebie.
Avirail polożył rekę na ramieniu tygrysicy.
-"Nie martw się, ona tak tylko chwilowo..."
-"A niby skąd to wiesz?" - Kaido prychnęła z pogardą.
-"No... bo ja czytam w myślach." - Chłopiec puścił do niej oko.
-"Jaaasne... a ja jestem wędrowną tancerką..."
Avirail zaśmiał się.
-"To będziesz mi kiedyś musiała pokazać co potrafisz, Tygrysiątko!"
Kaido miała nadzieję, że się przesłyszała. Chłopiec odwrócił się, bo usłyszał głos swojego nauczyciela:
-"No, dzieciaki, idziemy!"
Avirail pociagnął ją za rekę, bo ta nie ruszała się z miejsca. Trochę dlatego, że była zszokowana przezwiskiem, które wcześniej słyszała tylko z ust Ayianiego, ale też dlatego, że...
-"Dzieciaki?" - prychnęła, idąc za Krukiem. "On tak, ma dopiero dwanaście lat!" - Kaido wskazała ręką na chłopca idącego u drugiego boku kadawera.
-"A kto nie potrafi panować nad Znamieniem?" - zauważył chłopiec.
-"Przemądrzały bachor!"
-"Wściekły kot!"
Kaido zamachnęła się, chcąc złapać Aviraila za rękaw. Ten wywinął się i przeszedł za plecami Kruka. Demonica przebegła pod nosem kadawera, który mało się o nią nie potknął. Złapał ją za rekę, Aviraila za ramię i sprowadził ich na ziemię.
-"Z kim ja muszę pracować..." - mruknął do siebie.

Po chwili mocno odepchnął demonicę od siebie. Kaido była tak zaskoczona, że gdyby nie była kocim demonem, wyrżnęłaby pewnie twarzą w trawę. Lądując miękko na czworakach usłyszała, że Avirail ląduje obok niej.
-"Hej, a to za co?" - zawołała.
Gdy się odwróciła, wrzasnęła dziko. Wprawdzie Mrumi zaatakowała Kruka, jednak tylko od niego oberwała. Kaido podbiegła do plującej krwią towarzyszki i cisnęła gromiące spojrzenie w stronę kadawera. Kruk wytrzeszczył oczy i wzruszył ramionami, jakby chcial powiedzieć: "No co?!"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kruk
Kadawer



Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 387
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: siedziba szatanaXD

PostWysłany: Wto 17:21, 14 Mar 2006    Temat postu:

Ech, jeśli pojawi się jeszcze kilka ich dawnych towarzyszek, a każda będzie mnie atakować, to grono ich znajomych zmniejszy się o kilka nazwisk, pomyślał Kruk. Albo ja dostanę ataku nerwicy. Zaraz po wampirzycy pojawiła się kolejna postać, tym razem demonica, pewnie tak dla odmiany. W tym wypadku kadawer nie został zaatakowany, więc mógł spokojnie zabrać się za szkolenie uczniów.
-Avirail, Kaido, wyciągnijcie broń, dziś będziemy się uczyć prostego zaklęcia, o nazwie Przeniesienie Energii. Polega to na tym, że zbieracie energię, koncentrujecie się na czymś, na przykład na broni, pięści lub ścianie, a potem przekazujecie je, przesyłacie w coś lub kogoś. Efekt mogliście zaobserwować na tej miłej pani, której przypadkiem wybiłem zęby.
Avirail posłusznie wziął miecz, a Kaido włocznię o około dwumetrowym drzewcu. Kruk spojrzał na jej broń, a następnie spytał:
-Nie masz na składzie czegoś krótszego niż półtora metra??
Kaido z ironicznym uśmiechem pomachała swoim ogonem.
-Ogon odpada. Jest troszkę za giętki.
Kruk dał demonicy swój miecz i kazał jej wykonać kilka ciosów, a potem trafić go tą bronią. Kaido machała mieczem ile mogła, ale mimo całaj swej zwinności nie była nawet w stanie wybić kadawera z rytmu. Wniosek był prosty: miecz jest za ciężki. Kruk zabrał jej go, a następnie dał sztylet i kazał powtórzyć ćwiczenie. Tym razem demonicy szło o wiele lepiej; kadawer musiał zwijać się w unikach, a ona i tak kilka razy była blisko trafienia go. Kruk ciężko westchnął i powiedział:
-Weź sztylet, jest twój, póki nie znajdę dla ciebie lepszej broni, a nie wiem czy mi się uda. Został wykuty przez gnomich kowali, obrabiały go krasnoludy, a zaczarowywały go dla mnie elfy, no i ja sam, wiec będzie ci dobrze służyć.
Kadawer wyczarował dla uczniów wysoki na dziesięć, a szeroki na trzy metry mur, a następnie powiedział im, że będą na nim ćwiczyć.
Kaido chciała spytać co mają ćwiczyć, ale Avirail odpowiedział na jej pytanie zanim je zadała:
-To nowe zaklęcie, ale w praktyce.
Kaido powstrzymała się od komentarza, ale jej wściekła mina wyrażała niemą groźbę. Kruk kazał im stanąć dwadzieścia kroków od muru, podszedł do nich i zademonstrował ćwiczenie. Zebrał energię, a następnie ciął mieczem tak, jakby chciał uderzyć w ścianę, a na niej nagle pojawiła się rysa, mimo że kadawer stał tak daleko. Potem podbiegł do ściany, wbiegł po niej pionowo do połowy muru, zrobił zamach i z całej siły wbił w niego miecz, na którym zawisł, a następnie mocnym ruchem wyszarpnął go i wbiegł na szczyt muru, stanął na rękach i odbił się w dół, lądując twardo, na obu nogach i wywołując falę uderzeniową, która przewróciła jego uczniów. Gestem zachęcił ich do ćwiczenia pierwszego elementu.
-Przed każdą z tych czynności trzeba mieć zapas energii, ale można ją rzecież zbierać w biegu, albo podczas skoku. Zapamiętajcie to, bo to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich was nauczę.
Avirail i Kaido z ochotą rzucili się do pracy, ale o ile w pierwszej części ćwiczenia lepsze wyniki miał chłopiec, to druga część pokazała, że demonica ma do tego prawdziwy talent, tylko w końcówce przeszkadzała jej skłonność do amortyzowania, a nie zwiększania energii przy lądowaniu. Po kilku godzinach, kiedy Avirail i Kaido wyglądali, jakby dopiero co przebiegli maraton na rękach, Kruk pozwolił im skończyć. Zgodnie usiedli obok siebie i niemal natychmiast zasnęli ze zmęczenia, opierając się o siebie. Kruk uśmiechnął się pod nosem i usunął wszelkie ślady ich obecności. Jednak będę z nich miał pociechę, pomyślał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrumrando
Wampir



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 689
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: fioletowa krypta in Goleniów

PostWysłany: Wto 19:30, 14 Mar 2006    Temat postu:

Mrumi gdy już miała ugryźc osobnika... sama nie wie jak to się stało... w każdym razie dostała w zęby i wylądowało parę metrów dalej w grupe za którą szedł ON. Boże co za ból... jeszcze nigdy nie dostała w zey! Nie bło może aż tak źle... bo miała całe usta w krwi... i była głdona. To trochę pomogło i ją uspokoiło. Leżąła plackiem na ziemii i powoli otworzyła oczy. I zaczęła pluć krwia... jednak łwasna krew to nie to samo.
- Hej, poczekaj! My ją znamy Bosze znała ten głos.... w końcu do jeuj cozu powrócił obraz, tak to była druzyna. Podbiegl;a do niej Kaido. To znak, to znak że musi z nimi być. Boże dobra niech będzie.... ale co z moimi zębami. Osobnik która tak brutalnie ją potraktowął uzdrowił ją.... natychmiast.... niesamowite jeszcze czegoś takiego nie widziałam.Pyk i jest. W każdym razie gdy już ozdrowiała wstała usmiechnęła się szeroko zarzuciłam swoimi fioletowymi włosami ..
Hejka, wam.
Jakby nigdy nic się nie stało. A stało się, odesżła od nich i zaatakowała jednego z drużyny. Z głebi lasu nadbiegła Sasani i się usmiechnęła.... Jednak Freaky miał rację. Nie wiem czemu od nich odeszłam Chciała poznać wbre pozorom tego kogoś nowego... ale on sie oddalił z Kaido i jakimś chłopcem.... wcześniej nie zauważyłam teog chłopca. Jednak wciąż jestem głodna.... No i musze dopracować mentalne sztuczki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum NEOPETS Strona Główna -> RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 50, 51, 52  Następny
Strona 25 z 52

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin