|
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Garrox
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ix (pobliże)
|
Wysłany: Wto 16:54, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Las szumiał... Las żył. Żyło w nim wszystko, począwszy od stuletnich dębów, ogromnych niedźwiedzi polujących w strumyku na łososie, przez karłowate sosny i niewielkie zwierzęta, będące często drapieżnikami, a jeszcze częściej ofiarami, a skończywszy na mchach, grzybach i stworzonkach, które w swoich maleńkich umysłach miały zakodowane jedno: przeżyć... Tak, las żył, i mógł wiele powiedzieć... Jeśli tylko zechciało się go słuchać.
Spokój lasu został chwilowo zakłócony. Przez krzaki przedzierało się znacznej wielkości stworzenie, niemal niewidoczne zza sędziwych drzew. Po chwili wypadło na polanę, i można było zauważyć, że to olbrzymi dzik. Przynajmniej tak wydawało się z daleka... Dzik nie był sam. Miał jeźdźca. Był to rosły człowiek, ubrany w hełm z rogami i skórzaną zbroję. W ręce trzymał kostur bojowy, a za plecami miał kuszę. Krótko mówiąc - Conjurer.
Garrox był... raczej nie przerażony, ale napewno mocno zaniepokojony... Coś zaczęło się dziać. Nie było to jego odczucie, ludzie są zwykle mao podatni na te sprawy... Ale wyczuwał to wokół. Był pewien, że wszystkie istoty, a szczególnie magiczne, też to poczują. Okres przestoju dobiegał końca...
Las mógł wiele powiedzieć, jeśli umiało się go wysłuchać... On umiał.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Wto 17:06, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Kaido biegła przed siebie, nie zważając na nic i na nikogo. Wypadła z lasu, odbiła się miękko od wozu jakiegos człowieka, którego dom stał samotnie na skraju lasu i zanurkowała w puszczę po drugiej stronie. Towarzyszył jej, jak zwykle, przeraźliwy wrzask - ludzie zawsze tak reagowali na jej widok. Zwykle nie dawała im powodów do tych kocertów, ale teraz bylo inaczej.
Chyba właśnie całe jej życie stanęło do góry nogami...
Zatrzymała się dopiero w sercu puszczy, jak sądziła. Przestała skakać z drzewa na drzewo, gdy te olbrzymy już prawie nie przepuszczały światła, wielkie, obrosnięte najrózniejszymi roślinami pnie wielkości i szerokości wieży zamkowej wydawały się wypierac siebie nawzajem, walcząc o kazdy skrawek ziemi. Kaido usiadła na ogromnym, rozłozystym konarze, by poukładać myśli. A miała nad czym pomyśleć...
Tej nocy wiele się działo. Wiedziona impulsem dotarła na plażę w jakiejś zapadłej, starej portowej wiosce, gdzie roi się od róznych typów. Stanęła na plaży, wsłuchując się w szum wiatru, który smagał jej włosy. Piasek miękki jak mech przesuwał sie miedzy jej stopami, poganiany przez niespokojne fale oceanu. Czuła spokój i piękno tego miejsca.
I czuła coś jeszcze...
To zbliżało się do niej od strony morza. Coraz szybciej. Czuła jego aurę całym swoim ciałem. Jeszcze nigdy nie doswiadczyła czegoś tak silnego. Była jak pijana. Zdawało się, że lada chwila upadnie.
-Uciekaj, odezwał sie głos w jej głowie. Co ty tu jeszcze robisz?
- Nigdzie nie idę. TO przyszło do mnie. Nie boję się tego - odpowiedziała sama sobie. Czekała na brzegu, i nagle oprzytomniała. Nie tracąc czasu na rozmyslania, co przed chwila sie z nia działo, ukryła sie na drzewie i przyjeła postawe obserwatora. Tak bylo najlepiej. Czekać i obserwować. Tylko co się stało, tam, na brzegu?...
Gdy po kilku minutach ujrzała coś, co nazwałaby sznurem ostrzy tnących taflę morza, zwatpiła w swoje bezpieczeństwo na drzewie. Jednoczesnie czuła coraz silniejszą Moc. Takiej energii nie spotyka sie na co dzień, o nie... Gdy istota emanująca ową Mocą wynurzyła się z wody, Kaido wydała cichy okrzyk - jak dobrze, że zagłuszył go plusk wody. Postawa łowcy-obserwatora nie sprawdziła się, ale Kaido nie miała sobie tego za złe. Tym razem nie. Amulet na jej szyi zaczął niespokojnie wibrować i wyczuwalne było jego ciepło. Ale nie patrzyła na amulet.
Smokopodobna postać była ogromna. Ogromna i straszna, ale piękna i dostojna. To z pewnością Leviathan, pomyślała. Jej dziadek opowiadał jej o tych istotach. Mówił także, że niewielu, którzy mieli zaszczyt go zobaczyć, przeżyli to spotkanie. Kaido niespokojnie poruszyła się na gałęzi i oparła się plecami o pień. Jej głowa pulsowała tępym bólem, nieprzyzwyczajona do takiej ilości energii. Wydawało jej się, że Leviathan doskonale wie o jej obecności, a tego mogła sie spodziewac po historiach, które usłyszała. Jednak działo sie z nia coś dziwnego - pewną cząstką siebie czuła, że on jednak nic jej nie zrobi. Jakas świadomosć nakazała jej sie uspokoić. Czy to ON tak na nią działał? W pewnym momencie chciała nawet pobiec do niego, dotknąć, porozmawiać...
Nagle Leviathan zmienił się w cos bardziej podobnego do człowieka i odpłynął. Widac było zaburzenie wody gdy oddalał sie w głębię.
Wraz z odpłynieciem tego pieknego zjawiska mózg Kaido zaczął normalnie funkcjonować. Zaczęła czuć zapachy, aury... jak zwykle. Ale dopiero nieobecność Leviathana pozwoliła jej wyczuć człowieka i wampiry w liczbie dwóch. Zaraz pod jej drzewem. Niedowierzając temu faktowi obserwowała klótnię owej trójki. Doszło nawet do rękoczynów. Gdy wampiry oddaliły się (a raczej oddalił sie jeden, drugi był nieprzytomny i ciąnięty), ludzka dziewczyna spojrzała na nią. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, ale nie mogła się mylić - w ciemnościach widzi doskonale. Chyba dziewczyna nie zauważyła jej ukrytej wśrod liści, bo nie krzyknęła, tylko spokojnie odeszła. Nie wydała żadnego dźwięku. Albo jest inna niz reszta ludzi.
Amulet zaczął ją już parzyć. Ujęła go w rekę i wpatrywała sie w jego błyszczaca powierzchnię. Dobrze pamięta słowa dziadka, zupełnie jakby to było wczoraj: Z czasem przyzwyczaisz się do tego, że on zyje własnym życiem. Zawsze go słuchaj, on się nigdy nie myli - powiedział na kilka godzin przed swoją smiercią.
Nagle umysł Kaido przeszyła straszna myśl - czy to był... Amulet jeszcze nigdy tak silnie nie dawał znać o sobie... Czy właśnie spotkała legendarnego Niszczyciela? Zabójcę swoich bliskich?
Bzdura, odezwał się głosik w jej głowie. Przecież chciałaś do niego podejść, a on gdyby nim był, juz dawno by cię tu nie było.
Racja, czuła jego... dobroć. Wstrząśnięta przeżyciami tej nocy zeskoczyła z drzewa i zaczęła biec. Biegła bez ustanku, przez rzesztę nocy i pół dnia.
Aż zatrzymała się tu, w sercu puszczy. Postanowiła sobie, że wróci tam następnej nocy i stawi czoło swojemu przeznaczeniu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ell_postritee Zdradliwa rusałka
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baza PonySport
|
Wysłany: Wto 17:08, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Raiell przeklnęła cicho. Wiedziała, że Damian jest wampirem, wyczuła jego obecność jeszcze na drzewie. Facet zwiał, cholera. I niby jak tutaj teraz dostać się do jakiegoś elfa? Ciągle krwawiła. Włamała się do najbiższej chatki, wyrzuciła z niej całą rodzinę i zatrzasnęła drzwi. Ani przez chwilę się nie zawahała. Otworzyła kuchenną szafkę i wyjęła lniane bandaże, bardziej podobne do płótna. Rozwiązała zgrabnie zawinięte liście i ranę przemyła wodą. Zawinęła na ręce bandaż i weszłą do dużego pomieszczenia zwanego spiżarnią. Bezczelnie kopnęła jedno z pudełek, przez co cała szafa pełna konfitur wywróciła się. Raiell wzięła i otworzyła jeden ze słoików, które przetrwały upadek i zjadła całą konfiturę. Nic nie jadła od dobrych kilku dni. Potem wypiła kilka butelek białego wina i ani trochę nie zdegustowana tym, że była bliska omdlenia, wypiła jeszcze wiejskie piwo z pianką, którego było w lodówce mnóstwo, po czym weszła do łóźka i zasnęła. Obudziła się po kilku godzinach z zaawansowanym kacem ale nie zwracała na to uwagi i poszła poszukać jakiegoś łuku. Ledwo stała na nogach. Przed oczami miała wciąż Damiana (ew. co kilka sekund Damianów było kilku XD). Pomyliła drzwi i znowu weszła do spiżarni, więc lekko zniesmaczone wycofała się. W ubogiej zbrojowni znalazła jedynie tasaczek i sztylet. Na wszelki wypadek wzięła oba przedmioty. Rana wyglądała już dużo lepiej. Potem zmieniła okrawione ubranie na podobne, ale skromniejsze i wyszła przez tylnie okno, do lasu. Poszła na spotkanie z jakimś wampirem. Może z niego coś wyduszę... Gdzie cholera się podziewają te elfy? Nie doszła daleko, gdy przyszedł jej do głowy wspaniały pomysł wzięcia ze sobą jakiegoś plecaczka, a w niej jak największej ilości wybornego wina ze spiżarni. Rodzina juz dostała się do domu, ale rusałka nie mogła sobie odpuścić więc wybiła szybę i przywiązała wszystkich do krzeseł linami z konopii. Ze spizarni wzięła słoik konfitur i pięc butelek wina oraz kilka lin. Zapakowała je do plecaka ze skóry, który znalazła na korytarzu. Tuz przed wyjściem tasakiem przecięła liny krępujace najmłodszego chłopca. Niech się pomęczy. Phi. Jestem w końcu rusałką!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
dam Wampir
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krypta wampirów w Warszawie
|
Wysłany: Wto 17:28, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Dam dobiega do jaskini. No tak polazła gdzieś, to ja rozpalę ognisko ale najpierw pójdę do lasu po chrust.Dam idzie powoli do lasu a że już jest ciemno to zdejmuję peleryne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Garrox
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ix (pobliże)
|
Wysłany: Wto 17:39, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Garrox był coraz bardziej zdenerwowany. Nie ma sensu wsłuchiwanie się teraz w niepokoje innych... Teraz pora na czyn. Gnork pod wpływem nacisku na boki zaczął przyspieszać. Między drzewami zaczęło prześwitywać słońce... Już wkrótce wypadniemy z lasu... Ale co wtedy? Tak, należało przygotować się do swoich działań. Wiedział mniej więcej na co trafi - na jezioro... Na zamieszkane jezioro. Musi skontaktować się z kimś odpowiedzialnym, i wszystko jedno, czy będzie to człowiek, czy nawet jeden z tych okropnych nieumarłch...
Zsiadł z Gnorka i ostrożnie zaczął się posuwać do przodu, czując sie bezbronnym na niezadrzewionym terenie... Musi jak najszybciej kogoś spotkać... Musi zbadać to jezioro... Ono może być kluczem do... Sam jeszcze nie wiedział do czego... Dotarł nad jezioro i schronił się za głazem, czekając na zmrok...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
dam Wampir
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krypta wampirów w Warszawie
|
Wysłany: Wto 18:12, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Dam znalazł trochę chrustu i wrócił do jaskini. Zostawie chrust tutaj i idę nad morze czekać na Leviathana może dzisiaj też się pojawi.Dam poszedł nad jezioro i zaczął czekać na Leviathana.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ell_postritee Zdradliwa rusałka
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baza PonySport
|
Wysłany: Wto 18:45, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Raiell usiadła pod drzewem i wygulgała wino. Prztypomniała sobie, ze widziala kogos dziwnego kiedy Damian ja ratował. Postanowiła poszukać tej osoby - kobiety z białymi włosami. Pobiegła przed siebie, jak kazała jej intuicja. Natrafiła na Damiana, który siedział nad morzem. Stanęła przed nim, nim ją zauważył i zaśmiała się. Miała wobec niego niecne plany. Rzuciła się na niego niepostrzezenie z zamiarem przgniecenia go do skały i wyduszenia informacji o wszystkich dziwnych rzeczach, które dzieją się od niedawna w lesie. Ah, rusałko kochana. Przy okazji zdobędziesz broń.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Remiga Wampir
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Transylvania :P
|
Wysłany: Wto 18:58, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Tymczasem...
Małe sokojne miasteczko. Szczęśliwi ludzie- tacy nieświadomi tego co czai się niedaleko...bardzo niedaleko...Ciemny zakamarek pomiędzy budynkami...
Nagle pojawiła się mgła, zaczęła gęstnieć, a później stopniowo "rozłpływać się". Gdy mgła trochę opadła wyłoniła się postać vampira. Viola wyszła z zaułku. ludzie z niepokojem spoglądali na zakapturzoną postać, ale niczego nie byli świadomi. Vampirzyca zdecydowanie weszła do tawerny. Wszyscy siedzący wewnątrz nawet nie spojrzeli na podejżaną postać. Może dlatego, ze wszyscy wydawali się podejrzani? Viola podeszła do stolika gdzie siedział również zakapturzony mężczyzna.
" Myślałem, ze już nie przyjdziesz"
"Ale jednak przyszłam. Chciałam jeszcze coś przkąsić, ale się rozmyśliłam"- Te słowa nie nie zrobiły najmniejszczego wrazenia na człowieku.
"Masz to dla mnie?"
"Nie...jeszcze nie. Hm, bardzo Ci na tym zalezy..."
"Wiesz, że potrzebuje tego do..."-mężczyzna zamilkł, bo zobaczył, ze ktos im sie przygląda i ich podsłuchuje-" To nie jest jednak dobre miejsce na spotkania. Powiedz jeszcze tylko... Widziałaś go chociaż?"
"Tak, ale szybko sie schował. Było tam za dużo istot na jakąkolwiek akcje. Powiedz mi, czego on szukał w takim miejscu?"
"Tego nie wiem nawet ja, ale to mnie nie interesuje. Wiesz czego ja chce!"
"Tak wiem, ale czy nie ciekawi cie czego taki stwór..."-niedokończyła
"Nie! Powinienem wybrać kogos mniej wścibskiego..., ale trudno"
"Może rzeczywiście powinieneś wybrać kogoś innego! Obchodzą cie tylko twoje sprawy. "- Viola wstała.
"Czekaj! teraz nie ma odwrotu masz mi pomóc!"
"A jeżeli się nie zgodze?"
"Ja nie dam ci tego czego ty pragniesz"- Mężczyzna uśmiechnął się z przewagą.- "sSkontaktuje się z tobą"- vampirzyca bez słowa opuściła tawernę. Nie miała wyboru musiała robić to co chce ten człowiek.Jakie to poniżające! Zapłaci mi za to...ech, ci ludzie, już wole krasnoludy. Doszła do zaułku, ale ku jej zaskoczeniu tam ktoś był. Jakaś młoda kobieta stała w zaułku i liczyła piniądze nie zauwazyła vampira. Viola podeszła do kobiety. Zasłoniła dłonią jej usta. Chwyciła ją za ramie i odchyliła jej głowę delikatnie na bok."Nie martw się, to nie będzie bolało". Ofiara starała uwolnić się z śmiertelngo uścisku...nadaremnie. Vampir wbił ostre zęby w delikatne, młode, tętniące życiem ciało. Vampir czuł jak z kobiety wycieka życie i ciepła krew... Pozostała jej tylko śmierć. Gdy kobieta umarła, Vampir otworzył księge i teleportował się nad jezioro. Znów schowała się w lesie- miała misje do wykonania...Musiała czekać...Gdyby nie to, ze on ma..... Już dawno bym go zabiła....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
VolvE-chan
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Musashi
|
Wysłany: Wto 18:58, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Było już prawie całkiem ciemno.
Nad puszczą można było zauważyć nagły złoty blask.. który znikł po chwili...
Po paru minutach zauwazalny stał sie daleko na niebie czarny kształt... Cos szybowało z dość dużą prędkością. Potem machnęło skrzydłami i wzbiło się wyżej w powietrze. Z Ziemi było ledwie widoczne, przypominało raczej ptaka.
Wszystkie zające znajdujące się na ziemi stanęły na dwóch łapach i podniosły uszy... Cisza... Nic więcej dziwnego się nie działo, więc wróciły do skubania trawy, aby po chwili się schować przed nadchodzącym drapieżnikiem. Szybkim krokiem sunął ku nim lis.
Nagle powiał zimny wiatr... Lis podniósł łepek w górę... Ciemność...
Nie zdążył się nawet ruszyć, już tkwił w zębach stwora monstrualnej według niego wielkości... Oślepił go chwilowy złoty blask i legł w paszczy potwora, w ostatnich chwilach życia usłyszał jeszcze dziwny, podobny do ludzkiego, a taki nieludzki głos...
- Raqee! Mówiłam Ci, żebyś tu nie polowała, to nie jest bezpieczna okolica...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Nimuś Przemieniona
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zadupie Górne zwane W-wą
|
Wysłany: Wto 19:00, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
W dzikiej pogoni za swoim króliczkiem nie zauważyła, że zaczynało się ściemniać. W końcu dopadła go przy jaskini.
Co to za zapach?? Jakby krew... Czy to... To jaskinia wampirów!! Cóż, chcę pożyć jeszcze trochę, najlepiej będzie zabrać stąd to okropne króliczysko i pójść nad jezioro, niedługo Leviatan wyjdzie na brzeg, może zdobędę jakoś jego łuski?? Ciekawe, wszyscy czekają na niego, jakby był bogiem, lecz wszyscy wiemy, że to śmiertelna istota. Wielka, potężna, ale śmiertelna. ciekawe, co sprowadza tu innych. Pewnie ten starodawny potwór też ma zawarzyć nad ich losem i przyszłym życiem...
Przerwała swoje rozmyślania, słysząc, że ktoś idzie do groty. Błyskawicznie skoczyła na drzewo i omal nie wypuściła króliczka z rąk. Jakiś wampir w pelerynie przeciwsłonecznej wszedł do groty, a zaraz potem wyszedł. Zeskoczyła z drzewa i zaczęła go śledzić
Cha, jak wszyscy idzie nad jezioro zobaczyć Leviatana.
Znów się zamyśliła i walnęła głową w coś dużego. O dziwo, głowy w cale nie miała rozbitej, przeciwnie, nic się z nią nie stało. Dotknęła "coś dużego". Było miękkie, ciepłe, z ogonkiem, jakby żywe stworzenie, jakby... niedźwiedź!! Krzyknęła na cały głos, który echem poniósł się przez las. Była przerażona, wjej głowie kołatała się tylko jedna myśl: uciec, uciec z tąd jak najdalej, jak najdalej od tego wielkiego zwierza. Zazwyczaj dobrze dogaduję się ze zwierzętami, ale żaden miś nie daruje nikomu wpadnmięcia na jego zadek!! Pod wpływem impulsu wskoczyła na drzewo, niestety miś zdążył złapać jej nogę. Luthien krzyknęła i z całej siły podciągnęła nogę ku sobie i z impetem wpadła na gałąź. Z początku nie zauważyła, że nie jest sama, dopiero gdy istota z drzewa się poruszyła, zrozumiała, że to już koniec, że ta biała bestia ze świecącymi ślepiami i dziwnym amuletem na szyj nie ma litości.
Pa, pa, króliczku, koniec z darmowym źródłem marchewek
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Wto 20:07, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Ktoś by mógł pomyśleć, że jaskinie są pięknym tętniącym życiem swaitem.
Prawda jest jednak bardziej skomplikowana
Jaskinie są ciemne.
Bardzo ciemne.
Jednak ta jaskinia zaczęłą powoli wracać do życia.
Delikatny blask, oświetlił połyskującego srebrem mieszkańca.
Skha powoli budził sie z drzemki. Dostojnie podniósł głowę, zaświeciły się jego czerwone ślepia.
Cas staną w miejscu.
*Bbbrrrrryyyyyyyuuummmm*
Odgłos burczącego brzucha, zabił dostojną chwilę niczym kot zabijający mysz.
Trochę przesadziłem z tą drzemką.
Zwinnie niczym salamandra stwór przemieścił sie w kierunku sadzawki łączącej jaskinię z akwenem
Po chwili jednak stanął
Hmmmm... ci.... ludzie napewno o mnie wiedzą, może jednak weżmiemy inną drogę
Niewiele osób i zwierząt wiedziało , że tuż pod nogami istnieje kompleks jaskiń połączonych ze sobą.
Skha wiedział, jakie należy wybrać korytarze, aby dostać sie na powierzchnię.
Po pewnym czasie wynużył sie z pod wielkiego zwalonego pnia, wystraszając przy okazji stadko nietoperzy.
Rozejżał się trzeba być ostrożnym, zaciągnoł powietrza sprawdzić kto znajduje sie w pobliżu
hmmmm... trudno powiedzieć, wyczuwam ludzi(wszędzie ich pełno), wampiry spotkane wczoraj, jakieś... hmmmm. zwierzęta?,
nie , moje zmysły musiały się przytępić od tego ciągłego pływania, co jeszcze, jakieś smoki??? nie, to chyba niemożliwe.
Wyczuwam też jakby woń ... dzika *Bbbrrruuuuummmmpp* a racja obiad, ...dzik... mniam
Skah wahał sie jednak, wyść z ukrycua i staną ć na przeciw czy czekac aż się coś stanie.
Postanowił.
Wyszedł na pobliską polanę, przycupną nad niewielkim strumykiem (zawsze ciągneło go do wody), oparł na masywnym ogonie i ryknoł.
'Grrrooooooooooowwwww' ryk przeniósł się po lesie niczym huk lawiny, zwierzęta pierzchły do nor, w pobliskiej wiosce, kobiety złapały swoje dzieci i zchowały się z nimi w komórkach, a wszystkie psy zaczęły szczekać.
Ci którzy znali stare dialekty, ci którzy mieli wiedzę i ci którzy maczali swe palce w magii, wiedzieli by, że ten przeraźliwy wrzesk, to smocze wezwanie do wezwania intruza i stawienia czoła.
Teraz pozostało mu tylko czekać w nadzieji że ktoś zrozumie, lub ciekawość przełamie strach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
dam Wampir
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krypta wampirów w Warszawie
|
Wysłany: Wto 20:15, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Dam który o mało co nie został przyszpilony do ściany spróbował kopnąć rusałke w brzuch i uciekł. Ja ją uratowałem a ona tak mi się odwdzięczyła, sprawdzę czy mam wszystko Dam znalazł wszystko i nagle usłyszał ryk.Pewnie to Lewiatan, dźwięk dochodzi ze strony sadzawki więc tam musi być.Dam zaczoł biec w stronę sadzawki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Wto 20:21, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Gdy się obudziłam przez chwilę miałam wrażenie, że zaspałam. Miałam nadzieję, ze to nieprawda. Dlaczego ja? Dlaczego akurat ja muszę tyle spać? Westchnęłam. Złość na osoby martwe nie jest tym co może mi pomóc. Teraz potrzebuję raczej szybko dostać się na plaże. To też było niewykonalne. Dlaczego taki geniusz jak ja musiał się urodzić w takim ciele?! Nie, właściwie to było wykonalne, mogłam się dostać szybko na plażę, ale było to też nieopłacalne. Westchnęłam jeszcze raz i szybkim krokiem ruszyłam z domku w stronę plaży uważając, by nie iść za szybko i zbyt się nie zmęczyć.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Remiga Wampir
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Transylvania :P
|
Wysłany: Wto 20:37, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Nagle rozlega się przenikliwy ryk. Ech, to on. Wyszedł. Hmn, to dziwne, ze tak daje o sobie znać. Zazwyczaj woli być w ukryciu. Lepiej narazie poobserwuje go z ukrycia... Co on tutaj robi!?To Dam biegł przez plażę ku Skha. No cóż zobaczmy co z tego wyniknie, jak Leviathan nie zaatakuje to się ujawnie chodź i tak on pewnie już wie, ze tu jestem... Musze się dowiedzieć czego on tutaj szuka... mOże sie dogadamy i po dobroci zdobęde to czgo chce...?. Vampirzyca skryła się w cieniu skał i przyglądała się całej sytuacji...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ell_postritee Zdradliwa rusałka
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baza PonySport
|
Wysłany: Wto 20:52, 24 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Shit! Uciekł mi! - pomyślała Raiell. Pobiegła za nim, wampirek się nie zorientował. Raiell również słyszała straszny ryk, który coś jej przypominał. Na wszelki wypadek zamieniła się w smoka (fotka w opisie xD) i wzleciała w górę by zobaczyć, co się dzieje. Dwoje wampirów i inne dziwne stworzenia biegły w kierunku strumienia, gdzie siedział... Tak. Nie wierzę własnym oczom. Nie wierzę w to! ...Leviathan. Szybko wzbiła się w górę, aby stwór jej nie zobaczył. W chmurach nie było nikogo, więc usadowiła się na jednej z nich, tuż nad Leviathanem. Była pewna, że ją wyczuł. Wahała się miedzy zamianą w ptaka, w człowieka, a pozostaniem niedostępnym dla innych monstrum. Jako smok nie mogła jednak porozmawiać z Leviathanem, jako że praktycznie - większość smoków uważała go za wroga. Najpierw więc zamieniła się w ptaka (fotka w opisie xD) by usiąść na pobliskiej gałęzi. Leviathan chyba się nią nie interesował. Poleciała więc dalej by zmienić się w człowieka. Rozdarła obcisłą spódnicę i wspięła się na skałę, by z tamtąd obserwować sytuację.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|