|
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Nie 18:08, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Kaido nagle zamarła. Nie dlatego, że sól wsypana do rany piekła ją niemiłosiernie ale dlatego, że usłyszała wrzask.
Wrzask VolvE.
A potem ryk, chyba jakiegoś potwora.
Zamknęła oczy i zaczęła węszyć. Jej źrenice zmieniły się w szparki.
Dużego potwora...
Nagle na polanę wkroczył ogromny stwór rodem z piekła. Pochlastany, słaniał sie na nogach. A na jego grzbiecie siedziała równie poturbowana...
VolvE? Nie... O nie.... - zajęczała w duszy Kaido. Podbiegła do VolvE, która niebezpiecznie chwiała się na grzbiecie potwora. Patrzyła na wszystkich jednym okiem - drugie miała oblane jakąś skwierczącą substancją...
VolvE... coś ty najlepszego zrobiła?
Kaido nie spytała. Nie trzeba było. Czasami z rozpaczy robi się wiele niezrozumiałych rzeczy...
Nagle na polanie pojawiła się mroczna postać. Była dziwnie podobna do...
Jej twarz... Oczy...
Nie... oczy nie są już takie jak kiedyś...
Kaido rozpoznała Luthien. Wygladała jak ona, ale... nie całkiem juz była ta dawną, dobrą elfką. Patrzyła, jak rzuca się na Skha na widok jego krwi. Jej koń parsknął niespokojnie.
"- Masz medalion??"
Przestraszona bez słowa wyciągnęła zza pasa czarny wisior w kształcie nietoperza. Postać natychmiast wyrwała jej go z drżącej ręki i zaśmiała się demonicznie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
VolvE-chan
Dołączył: 22 Sty 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Musashi
|
Wysłany: Nie 18:28, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Volve pogładziła bestię po grzbiecie. Przyda jej sie nowy wierzchowiec na ten czas. No i nowy wojownik, który pomoże odbić Raqee gdziekolwiek jest. Własśnie, gdziekolwiek jest. -Pomyślała. Niewygodnie bylo jej na tym malym koniu razem z tym czlowiekiem, przywyczajona byla do extremalnych lotow na Raqee, inaczej by sie nie utrzymala na grzbiecie fedura dostatecznie dlugo by go ujarzmic. Fedur słaniał się na nogach, ale to są silne stworzenia. Demonica wiedziała, ze odpocznie i bedzie zyl. Jego rany juz przestaly krwawic, do jutra sie zagoja. Zobaczyla, a bardziej wyczula, gdyz ledwo widziala na oczy, bo lewe miala oplute kwasem, ze dolaczyl do nich wampir. Kazal oddac naszyjnik trzymany przez Kaido. To byla owa elfka, ktora zginela w tym samym czasie gdy VolvE dolaczyla do grupy. Ta spojrzala na nia i... Runęła z grzbietu potwora z głośnym łoskotem. Na chwile wszyscy sie obejrzeli co spowodowalo taki halas, niektorzy wyjeli bron.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dracia Cień
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 351 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gildii
|
Wysłany: Nie 19:23, 05 Lut 2006 Temat postu: .....? |
|
|
Dracia otarła sztylet ze krwi.
Dobrze mi poszło, wszyscy są przytomni.
Poza tym pojawiła się Volve na jakimś stworze. Dracia usiłowała sobie przypomnieć, jak toto się nazywało.
Przecież kiedyś z nim walczyłam. Paskudztwo.Pluje kwasem..A tak!Fedur!"
Skha wspomniał coś o tym,że troszkę za głęboko go pociełam.
"Przepraszam...Przyzwyczajenie...A to co?"
Mgła zapełniła całą polanę. Pojawiły się w niej dziwne kształty. Dracia próbowała je atakować, ale nic, nawet jej zionięcie nie działało.
Na środku polany pojawiła się Luthien.
Ciekawe..Jest wampirem.
Wampirzyca podeszła do Skhy, polizała ranę...
"Cóż za szaleniec soli rany?? Wiecie, dziękuję ze przygotowaliście się na moje przybycie, ale nie jestem już elfem i nie solę swojego jedzenia!! "
"Luthien, to ja je tak przyprawiłam, by nie zasneli..To wszystko przez te głupie kwiaty."
Potem Kaido dała naszyjnik Luthien.
I właśnie wtedy Volve spadła ze stwora.Dracia pomogła jej wstać.
"Nic ci się nie stało?"
"Nie...Nic...Po prostu zakręciło mi się w głowie."
"No to w porządku...."
Dracia odeszła na pewną odległość, i sama nie wiedząć po co, przeanalizowała walkę z widmami.
Wlosy mi przeszkadzały. Muszę je ściąć"
Wyjeła sztylet, i jednym krótki ruchem skruciła je do połowy swojej szyi.
Potem połorzyła je na ziemi, i spaliła oddechem.
Nagle usłyszała jakiś znajomy dźwięk. Był to łopot skórzastych skrzydeł. I to w dodatku dużych. Polanę przysłonił cień.
Na środku łączki wylądował ciemnoszary, prawie czarny smok.Miał długą,smukła szyję i czerwone ślepia. Dookoła niego cienie wydawały się gęstsze. Był to smok cienia.
[img]http://www.wizards.com/leaving.asp?url=/dnd/images/mof_gallery/MonFaePG43.jpg&origin=dnd_ag_20030805a[/img]
Smok rozerzał się,a jego wzrok zatrzymał się na Dracii.
"Dracia?!?Ty tutaj? Właśnie chciałam ich zaatakować!"
"Ciocia?!?"
"Gdzie Vareen?"
"Martwy.Coś spaliło go na popiół..."
Reszta drużyny patrzyła na nią zdziwiona.
"No co? Mówiłam,że jestem pół-smokiem....
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ewzl Uwaga! Gryzie!
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:25, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Iona czuwała przy wybudzających się kompanach. Właściwie niewiele o nich wiedziała, tylko tyle, ile jej się udało odzyskać z pamięci zmarłej ( a wymagało to wielkiego wysiłku). Posuwali się w dobrym kierunku. Jednak za wiele wokół wyczuwało się zła. Jakby czaiło się tuż obok nich.
Zauważyła przybycie jakiegoś wampira. Według Iony powinna to być ta zmarła, Luthien. Widocznie nie umarła tak do końca. Nagle zobaczyła znajomy ciemny błysk. Naszyjnik. Widziała jak ląduje w dłoni tej wampirki. Na to nie mogła pozwolić.
Myślisz, że on ci pomoże...? - znalazła się nagle między Luthien i Kaido.
Iona? Dawno się nie widziałyśmy...czyzbyś zapomniała juz kim jestem? - na twarzy wampirki pojawił się lekki uśmiech, jednak Iona była poważna. Dawno zapomniała co to śmiech, sen, płacz. Pamiętała jednak komu to zawdzięcza.
Jesteś w błędzie. Nie tego ci trzeba. On sprawi, że będziesz w jego mocy, właśnie tego od ciebie oczekuje. Żeby ten tajemniczy blask tego medalionu znalazł się tuż przy tobie. Chyba nie myślisz, że on zmienił cię w wampira tak bez powodu?
[i] Co ty mówisz? Skąd ty to możesz wiedzieć? - w głosie Luthien brzmiał teraz cień obawy. Oczy Iony zrobiły się teraz niezwykle przenikliwe, bił od nich ogromny chlód, tak że wampirka czuła, jak ten wzrok przewierca jej umysł.
Każdy, kto stanie mu na drodze ma dwie możliwości - albo umrze, albo znajdzie się w jego mocy. Nie jesteś wyjątkiem. Czuję, że chce się dostać do twojego umysłu, chyba nie muszę ci mówić co jest łącznikiem. Dlatego proszę cię, nie próbuj go zatrzymać dla siebie. Poczekaj, aż dotrzemy do starca. Znajdziemy inny sposób, byś zmieniła się spowrotem. - Ostatnie słowa Iona wypowiedziała vardzo cicho. Nie mogłaby sie pogodzić z myślą, że to zło mogłoby się rozprzestrzeniać wśród wybranych. To byłby początek ich końca. Nawet śmierć nie przyniesie ukojenia...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
dam Wampir
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krypta wampirów w Warszawie
|
Wysłany: Nie 20:51, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Dam patrzy na Luthien.No tak kolejny wampir, to ja się wynoszę w powietrzę.Dam wskoczył na smoka.Smok oderwał się od ziemi i nad nią zawisł."Hej VolvE! Wskakujesz?"
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Nie 21:27, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Kaido stała pomiędzy dyskutującymi Ioną i Luthien. Stwierdziła, że Iona ma rację - ten naszyjnik jest bardzo, ale to bardzo podejrzany i chyba kolejne użycie go przez Luthien nie wyjdzie jej na dobre...
"Wiecie co?" - wtrąciła niepewnie, po czym delikatnie wyjęła medalion z zimnej ręki Luthien. "Chyba jednak zatrzymam go na dłużej. Na mnie nie działa - mam swoje cudo" - dodała z uśmiechem, pieszczotliwie gładząc Amulet Tygrysa. Schowała oba medaliony - swój za kołnierz, czarny za pas. "I nie wiem o jakim "Nim" mówicie, ale co do tego cholerstwa musimy się upewnić. Nic pochopnie."
Obie panny przez chwilę patrzyły na zmieszaną Kaido. Stwierdziły jednak najwyraźniej, że taki obrót spraw im nie przeszkadza i wróciły do hałaśliwej burzy mózgów. Kaido czym prędzej oddaliła się.
A nuż się rozmyślą?...
Nagle pociemniało. Kaido spojrzała na Skha - nie wyglądało na to, że znowu używa swojej iluzji. Usłyszała potężny łopot i uskoczyła przed kolejnym smokiem...
Był piękny i ogromny. Połyskując czernią wylądował na polanie. Wokół niego wyczuła mrook... taki podobny do aury Dracii...
"Dracia?!?Ty tutaj? Właśnie chciałam ich zaatakować!"
"Ciocia?!?"
Oho, czułam, że Dracia ma cos w sobie ze smoka, ale żeby...
Kaido patrzyła z podziwem na przybysza. Od dziecka pociągały ją smoki i wszystko, co magiczne. Pamięta, że gdy była mała zapewniała swojego dziadka, że gdy dorośnie dosiądzie smoka. Dziś zaśmiewała się z tego wspomnienia, ale zainteresowanie smokami pozostało...
Stała tak i podziwiała piękne stworzenie, przechylając głowę w bok...
"Czy coś się stało, moje dziecko?" - smoczyca zauważyła wpatrującego się w nią uporczywie tygrysiego demona. Kaido zamachała dziko rękami w geście bezsilności.
"A! Ja... nnie, szłam tylko... o... tam!" - wyjąkała, po czym obróciła się na pięcie i czmychnęła w stronę VolvE, która próbowała zrobic coś z rannym okiem.
Dlaczego tak się zacinam gdy z nimi rozmawiam? Jeśli w ogóle z nimi rozmawiam... Od poczatku podróży Tylko raz odezwałam się do Skha...
Kaido westchnęła głośno i pomogła VolvE opatrzyć rany...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 22:13, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Mrumrando wkońcu sie obudziła czując piekący bół no swojej ręce, miała ją trochę rozciętą. Usiadła i aptrzyła co się dzieje wkoło, wszyscy już wstali. Nagle wyłoniła sie jakaś nowa postać, jednak gruoa zdawała się ja poznawać. Mrumi wciągnęła mocno powietrze, wampir Nowo przybyła rzuciła się na sącząca krwią ranę Leviathana, po cyzm szybko odsunęła się i zaczełą krzyczeć cos o soli. Mrumi prychnęła z odraząKto to jest? Nawet nie potrafi nad sobą zapanować! Potem nowa podesżła do Kaido, póxniej dołączyła nieznana jej do nich osoba. Nie widziała co robią bo stały plecami do niej. Mrumrando wstała, wyciagjąc się do góry. Nagle z nieba zleciał ogromny smok. Demonica, chyba Dracia wyraźnie była uszczesliwiona. Mrumi nigdy nie lubiła smoków. Czuła do nich jakiś wstręt. Po czym zobaczyła biegnąć Kaido w stronę Volve. Rzeczywiście Volve nie wyglądała za dobrze. Ruszyła w ich strone, po drodze zatrzymując sie koło nowej przybyłej. Patrząć jej prosto w oczy powiedziałaWampirze szczenie Interesowała ją jak zareaguje. Podbiegła do Volve, obejrzała dokładnie jej oko. Nie ciekawie to wyglądało. Zaczęła grzebać w swojej torbie, wyjmująć wkońcu nie duży flakonik z pomarąńczową substancją. Kaido patrzyła na nią jakby myslała, no niewiem czy wampir przy krwawiących ranach to dobr pomysł. Podeszła do Volve po czym wlała jej połowę flakonika do oka.
Pomoże. Będziesz się czuła jakbys straciła oko, miała pusty oczoduł. Ale ono tam będzie, uwierz mi Po czym usmiechneła się szczerząc swoje kły. |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Nie 23:20, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Rana nie była wielka, choć krwawiła dość obficie, jednak subtelne szczypanie skutecznie odwracało uwagę od usypiającego zapachu kwiatów. Skha possał trochę ranę zlizując słoną krew. Dracia trochę przesadziła z tym sztyletem
Nagle na polance pojawiła się volvie siedząc na .... jakiejś płonącej besti. Skha powoli podszedł, okrążył stworzenie i powąchał. wydawało się ułożone Hmmmmm to musi być ta pętla, napewno jest magiczna i układa każde dzikie zwierze. Potężny, i płonący, ale nieszkodliwy. Zwierzęca inteligencja. nie stanowi zagrożenia. Pomyślał jeszcze, że rany Volve wymagają opatrzenia, kiedy na polanie pojawiła sie ta elfka, która to niby umarła. Kiedy po sekundzie przyssała się do jego śwerzej rany wiedział już że elfka jest wampirem Hmmmm ciekawe
- Cóż za szaleniec soli rany?? Wiecie, dziękuję ze przygotowaliście się na moje przybycie, ale nie jestem już elfem i nie solę swojego jedzenia!!
Skha nie raczył tłumaczyć młodemu dziecku ciemności ze krew Lewiathana - Morskiego Smoka ZAWSZE jest słona (przywilej stworzeń zrodzonych z morskiej piany), w myślach dziękował tylko wszelkim Bogom jakich pamiętał (a znał imiona conajmniej kilkunastu), że smok jest odporny na dar ciemności. Lewiatan-Wampir, nie wiem czy śwat byłby na coś takiego przygotowany
Młoda wampirzyca zwróciła się do Tygrysicy* o medalion, kiedy nagle stały się dwie rzeczy
Volvi sapdła ze swojego wierzchowca, na szczęście Kaido szybko pobiegła jej z pomocą.
Na polanie wylądował smok.
no, no zaczyna być tu tłocznie
Czarny, jakgdyby stworzony z nocnego nieba
Skha nie słyszał już powitania Draci.
Jego uwaga była skupona na jednym.
Skrzydlate smoki nigdy nie darzyły Lewiatanów szacunkiem, a co niektóre (np. te paskudne złote i czerwone bestie) wręcz nie nawidziły, bezskrzydłych, żyjących w wodzie smoków.
Skha spiął mięśnie i nastroszył ostre kolce biegnące w zdłóż grzbietu, poczym wsparł się na 4 łapach i ostrożmym, ale odważmym krokiem sunął (bo nie mozna tego nazwać chodem) w kierunku smoczycy.
Jego wzrok tkwiony w stworzeniu, mięśnie napięte i przygotowane do walki.
Smoczyca była zajęta rozmową.
Skha fuknął przez rozwarte nozdrza, wysyłając w kierunku intruza delikatną lecz jednoznaczną mgiełkę lodowego powietrza
Smoczyca się odwruciła i spojrzała na stojącego za nią, gotowego do ataku lub obrony Leviathana.
------------------------------------------------------------------------------
Skha w myśłach nazywa Kaido TYgrysicą
co dalej?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sasani
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 8:08, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Sasani powoli obserwowała jak na polanie przybywa osób. Nie bardzo jej się to podobało, już dawno odzwyczaiła się od tłumów.
Co więc proponujesz? zapytał Móri.
Może chodźmy tam jeszcze raz..... zaczęła ale Móri tylko warknął proste 'nie'.
Nie rozumiesz? Jeszcze chwila i to bęzie jakaś obsesja! Zostaniemy tutaj Uciął Móri. Sasani spojrzała na innych i westchnęła.
"No dobrze...." zgodziła się. Usiadła na trawie i próbowała coś wyczarować.
To ziemia, tu twoja magia nie działa. mruknął Móri. Sasani uśmiechnęła się i wyczarowała delikatny wiaterek. Sasani westchnęła i wstała.
"Jednak muszę się przejść" powiedziała. Móri rozłożył się na trawie, co oznaczało : beze mnie. Sasani wzruszyła ramionami i poszła w las. W kierunku 'swojej' wioski.
Nic tam się nie zmieniło. Demonica zaczęła dokładniej przeszukiwać chatki. W jednej z nich - to była chatka Glarice - znalazła ukryte przejście. Poszła tam. Usłyszała pośpieszny ruch i ktoś wybiegł. Nie zdążyła zobaczyć kto. Gdy zeszła przejściem, jej oczom ukazała się kula. W niej odbijała się polanka i jej towarzysze......
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ell_postritee Zdradliwa rusałka
Dołączył: 23 Sty 2006 Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Baza PonySport
|
Wysłany: Pon 10:23, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy wszyscy spali, Raiell poszła poszukać Egeusza. Widziała, ze dobrze bawił się z Kaido. Myślała w tedy o tym, co usłyszała. Bądź sobą. Jestem. Pomyślała. A gdyby bylo jakieś niebezpieczeńśtwo, któremu cała druzyna w postaci takiej jaka jest obecnie nie mogła by podołać... Czy wtedy bym potrafiła? To okropny dar, zmieniać swoją postać. Zatonęła w myślach. Teraz już wiedziała co zrobić... Coś powstrzymywało jej skupienie, wiedziała, ze kwiaty wydzielają usypiającą woń, ale nie przypuszczała, ze się tutaj zatrzymają. Wsiadła na rumaka, który parsknał niechętnie. Położyła się na jego szyi. "Egeusz, wracamy tam. Nie bój się, kochanie." - szeptała. Wyjęła z kieszeni syrenie ziele i zaczęła je przeżuwać. Połknęła. Kiedy tylko znaleźli się nad Jeziorem Srebrnych Gwiazd, zeszła z Gutka i nakazała mu powrót do obozu. "Poradzę sobie". Weszła do wody, nurkowała w głąb... w głąb.... Przed jej oczami pojawiły się wężę, małe smoczki morskie, trujące rośliny i opary... wszystko było złe, nawet piękne lilie, żaby.... Wszystko zatrute, przeraźliwe... Raiell skupiła się. Szkarłatną wodę przejął mrok. Mrok. Wydobył się na zwenątrz, pochłaniając również wiele dobra - motyle, ważki, powietrze; ale oczyścił niebo od czerwonych, duszących oparów. Jeszcze chwila, a pochłonął by drzewa, polany, góry - całą okolicę. Ale rusałka poczuła że już dość... ciemność skurczyła się, ustąpiła. Kiedy wyszła z wody, nie było już żadnego szkarłatu, tylko czysta, przejrzysta toń. Ciemnosć moze zabić ciemnosć, ale nie pokona światła. Chciała pomyśleć coś jeszcze... ale nie było przy niej nikogo, kto mógłby to usłyszeć. Zdecydowała, że poczeka na inny moment. W postaci ptaka poleciała do obozu, gdzie przysiadła na gałęzi i odpoczęła...
...
Szli powoli ku górom. Wiedziała już, że nie będzie się wspinać tylko lecieć na Egeuszu. Prowadziła swojego pegaza ostrożnie. Był zmęczony. "Po co tam wróciłaś?" spytał swoim miękkim głosem, który wciąż wzbudzał zdziwienie. "Żeby naprawić całe zło..." - zastanowiła się - "...złem". Przytuliła pegaza. "Idź bawić się z Kaido" - powiedziała i zaprowadziła go do Tygrysicy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dracia Cień
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 351 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gildii
|
Wysłany: Pon 12:15, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Smoczyca popatrzyła się na Dracię.
"Jak mi przykro...Nie wiedziałam. Od 10 lat nie była po drugiej stronie gór. Kiedy umarł?"
"Pięć lat temu."
"Jak sobie radzisz?"
"Dobrze. Ostatnio zauważyłam, że zieję ogniem!" Odpowiedziała Dracia i zaprezentowała swoją nową umiejeętność.
"Moja droga. To nie jest ogień. Może i działa jak płomień na rośliny i przedmioty,ale żywych istot nie pali, tylko straszliwie je osłabia"
Właśnie wtedy smoczyca zauważyła, że Kaido się jej przygląda.
"Czy coś się stało, moje dziecko?"-spytała
Kaido wycofała się.
Nagle Dracia usłyszała szelest.Zobaczyła,że za jej ciotką stoi Lewiatan.
"Shaill! Uważaj!"
Cienisty jaszczur odwrócił się.
"Hmmmmm...Lewiatan. Myślałam,że nie żyjecie na lądzie. Spokojnie, nie atakuj mnie. Ja nie mam nic do ciebie, i poza tym muszę już lecieć...Aha. Coś złego dzieje się po drugiej stronie gór.Północny znowu się przebudził. Słyszałam,że chce coś zabić..."
Smoczyca sprężyła się do skoku w stronę Leviatana. Po chwili była już w powietrzu. Rozwineła skrzydła i odleciała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dracia dnia Pon 13:54, 06 Lut 2006, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Nimuś Przemieniona
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zadupie Górne zwane W-wą
|
Wysłany: Pon 12:30, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Odebranie naszyjnika było dla niej ciężkim ciosem. Coś ją do niego ciągnęło. Otrząsnęła się. To może na prawdę być złe, musi się opanować...
Nagle na polanie pojawił się smok. Nie zwróciła na niego większej uwagi.
Krewna Draci. Pewnie zostanie z drużyną
-----------------------------------------------------------------------------------
Ruszyli w góry. Jej koń bał się jej, więc nie mogła na nim jechać.
- Możesz go sobie wziąć!! Przyda się do transportu rannch i ... niezdolnych do użytku *spojrzała wymownie na krasnoludkę*... - powiedziała do Kaido. Jej "śmierć" zmieniła ich stosunek do siebie, nie były już przyjaciółkami, stworzyła się między nimi niewidzialna bariera. Przypomniała sobie biały kwiat na swoim grobie, który zabrała ze sobą, a teraz bezceremonialnie wepchnęła Kaido do ręki. Pojedyńcza łza spłyneła z jej policzka i by to ukryć podbiegła do VolvE i wskoczyła na jej wierzchowca* . Bestia poruszyła się niespokojnie. VolvE nie zwróciła na nią uwagi. Wampirzyca nie wytrzymała.
- Twoja smoczyca żyje!! - krzyknęła. Kilka osób obejrzało sie na nią niespokojnie, a demonica potrzyła na nią ze zdziwieniem i prawie niedostrzegalnym wyrazem ulgi na twarzy.
- Widzisz - ciągnęła Luthien - nurkowała w tym jeziorze i bardzo uważnie je przeszukałam. Dzięki temu zdobyłam tę broń *pokazała jej swój łuk i jeden ze sztyletów*... I wiesz, gdyby ona zginęła, jej ciało musiałob gdzieś być!! Ale nie było tam pozostałości innych smoków niż Pan Jeziora, czuć było tylko jej krew, ale ten zapach był bardzo słaby, jakby była tam bardzo dawno. Na pewno jest ranna, żywa, ale ranna!! Nie martw się, kiedyś ją znajdziesz!!
- Kiedyś ją znajdę - powtórzyła szeptem VolvE i usmiechnęła się słabo.
--------------------------------------------
* Mam nadzieje VolvE, że nie za bardzo kierowałam twoja postacią. Jakby coś ci się nie podobało to pisz śmiało na PW, to zmienię!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Pon 14:07, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Kaido przytrzymywała wyrywającą sie VolvE, a wampirzyca wlała jej coś do oka.
"Spkojnie... spokojnie... Łech!" - wypsnęło jej się, gdy pomarańczowa maź niemal zakleiła jej oko. Obwiązała jej ranę pasem materiału.
"Gotowe. Ile czasu..." - zaczęła.
"Długo" - odparła tajemniczo wampirzyca.
Kątem oka Kaido dostrzegła Sasani. Powoli opuszczała polankę... Znowu.
Ostatnim razem wróciła bardzo przybita... Każdy ma jakieś zmartwienia w tych czasach... Czasach Końca i Początku.
Nagle Luthien podeszła do niej i dała jej dwie rzeczy: lejce jej konia i jakiś biały kwiat uwalany czarną ziemią... Spojrzała na Martensitę i wpomniała coś o "niezdolnych do użytku". Kaido stanęła między nimi i rozpościerając obronnie ramiona powiedziała twardym tonem:
"Tak, dziekuję Ci, Luthien."
Skończyła rozmowę.
Luthien spojrzała na nią z wyrzutem. Odwróciła sie na pięcie i odeszła. Kaido szepnęła cicho:
"Dlaczego nie może być tak jak dawniej?..."
Bo nagle przypomniała sobie pochodzenie bałego kwiatka...
Luthien drgnęła. Chyba usłyszała, ale się nie odwróciła - szła dalej. Wskoczyła na grzbiet Fedura i jakby zapomniała o całej sprawie.
Kaido wyciągnęła czarny amulet. To wszystko twoja wina!
Z wściekłością cisnęła nim w ziemię. Wisior śmignął w dół, lecz kilka centymetrów nad trawą zawisł w powietrzu i zaczął się leciutko obracać.
Kaido podniosła go i ponownie schowała. Spojrzała na Luthien.
Czas Końca i Początku...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
domka191 Leśny Elf
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:09, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jak dla Cenedess troche się to za szybko działo. Najpierw przybyła VolvE. Na Fedurze. "O nie, tylko nie fedur! To się nie dzieje naprawdę. Czy ona nie zdaje sobie sprawy co będzie, jesli zachce mu się znowu zdziczeć?"
Twarz VolvE wyglądała nie najlepiej. Co tu ukrywać, właściwie to okropnie. Była umazana kwasem. Cenedess zaczęła szukać jakichś leków.
Przy tej czynności zastała ją wampirzyca. Spojrzała po wszystkich, co wywołało wyraźne poruszenie.
-Eee... Czemu wszyscy się tak na nią gapią? Przecież znamy parę wampirów, to dla nas nic nowego, nie? - Cenedess szepnęła do Martensity.*
- Bo widzisz...to jest Luthien.
- Co? Ale...ale Luthien umarła...i była elfką...o co tu chodzi?
- No i właśnie dlatego wszyscy się na nią gapią... - odpowiedziała Martensita.
Cenedess uznała rozmowę za zakończoną. Powóciła do szukania leków dla VolvE, ale tym razem przeszkodziło jej przybycie smoka. Pięknego, wielkiego, choć trochę mniejszego niż Skha. Cenedess zagapiła się na smoczyce tak, że usłyszała tylko, jak Dracia mówi do niej "ciociu".
"Nieźle, Dracia jest pół-smokiem...nikt mi nie powiedział. To znaczy, że jest w posiadaniu Ognia Cienia. To może się przydać."
Smoczyca pochwyciła spojrzenie Cenedess i uśmiechnęła się do niej. Tak, uśmiechnęła się. Cenedess uznała, że jedyne co może zrobić, to skłonić głowę. Wydawało się jej, że smoczyca jest o wiele bardziej dostojna niż ludzcy, a nawet elficcy królowie. Wspaniałe spotkanie, choć krótkie.
Nie było już potrzeby szukania lekarstwa - Kaido i Mrumi zajęły się okiem VolvE.
***
Wreszcie nadszedł czas, by opuścić polanę usypiających stokrotek i zagłębić się w las. Góry piętrzyły się już coraz bliżej. Luthien trzymała się trochę z boku, co jakiś czas zerkając dziwnie na Kaido...
VolvE nie była juz taka przybita.
"Ciekawe, co takiego powiedziała jej ta pół-wampirzyca..."
Cenedess zeszła z Anariona i puściła go wolno, idąc obok Martensity i gawędząc z nią. Anarion szedł spokojnie obok nich.
"Mądre zwierzę."
Jeszcze zanim zaszło słońce doszli już do podóży gór. Były przepiękne. Wysokie, smukłe, na szczytach ośnieżone, a niżej zielone...Cenedess wciągnęła głęboko powietrze i poczuła ich niepowtarzalny "zapach"
"Kocham góry...jakkolwiek niebezpieczne by były."
------------------------------------
*Uznałam, że skoro Marfici nie ma długo na forum, to trzeba troszkę zadbać o jej postać :)
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Freya Lewiatan
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 714 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Stare Czaple
|
Wysłany: Pon 18:39, 06 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Pogoda była wspaniała, szczyty pobliskich gór mieniły się srebrem w promieniach słńca. Góry były juz niedaleko. Skch sedział sobie na niewielkim głazie, rozmyślając i próbował wyglądać majestatycznie (co wcale nie jest łatwe, jeżeli nieposkromiony pegaz pragnie w tej właśnie chwili złapać cię za ogon) Czemu ta skrzydlata bestia się do mnie przyczepiła to nie wiem Skha zręcznie wywiął ogon poza zasięg słabych (jak dla smoka) ale dość uciążliwych zębów wierzchowca
"Szuuu... idz pomęcz kogoś innego, szuuu.." Pegaz najwyraźniej nie zraził się chyba słowami smoka bo znowu zabrał się za próbę ugryzienia końcówki jego ogona. " Idź sobie, nie przeszkadzaj, ja tu próbóję myśleć. idz zaczep kogoś innego, Kaido też ma ogon, szuuuu"
Lekkie dmuchnięcie mroźnego powietrza w chrapy i pegz odskoczył od smoka, nastroszył uszy, zarżał kilka razy i tupnął z wiemię.
Gdzie to ja byłem...? A tak, góry. Hmmmmm...... wspinaczka nie jest najlepszym sposobem podróży dla kogoś kto żyje w wodzie. Przydały by się skrzydłą Spojrzał na rusałkę, która włąśnie przekomarzywała się z z kimś o przyprawy do obiadu NIe. nie będę polegać na cudzej magii jeżeli chodzi o upadek z kilkuset metrów. Jest jeszcze coś. Stary czar starożytnych smoków. Hmmm..... swoja drogą jak teraz sobie przypomnę to jeden ze starożytnych mół by być w stanie zwęglić smoka żywym ogniem. Hmmmmm... trza porozmawiać z Dracią. ale czar, nie jest łątwy, da mi skrzydła, ale stanę się mniejszy, słąbszy i nie tak potężny jak w tej formię (przypominam że w chwili obecnej Skha jest w tej formie [link widoczny dla zalogowanych] ) ale skrzydła mogą się przydać przy pokonywaniu przełęczy lub urwisk
Hmmmmmmm........... trza o tym jeszcze pomyśleć
?
??
???
O.O
" Ty potworze, mówiłem SZUUU!!!" Pegaz zgrabnie odskoczył przed zaopatrzoną w pazury łapą, ciągle trzymając płetwiasty koniec ogona Leviatana w pysku. Z jego oczu wręcz biło zadowolenie z samego siebie.
-----------------------------------------------------------------------------
MUahahaha, freya znalazła w swiom Przepastnym Folderze Ze Zdjęcami kolejny ładny rysunek wodnego smoka ze skrzydłąmi, jest słodki ale nie wygląda przerażająca, raczej słaodko, trochę także namieszała wplątując w w to dracię:) a pegaz jest super
pytanie: jeżeli volvi siedziała na grzbiecie tej swojej bestii, to czy nie przypalił jej się tyłek?[/url]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Freya dnia Wto 19:35, 07 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|