|
NEOPETS Forum gildii Twierdza Chaosu - ale zapraszamy wszystkich! :)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rod Mieszaniec
Dołączył: 06 Sie 2006 Posty: 704 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:00, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Strzał, krzyk... Było ciemno.Stało nad nią kilka postaci ustawionych w krąg. I pewien znajomy mężczyzna, gdzieś z boku. Ciemność była tak okropna, pochłaniała ją... Już nic nie widziała. Czuła tylko ból... Nagle wszystko się skończyło. Widziała tylko twarz owego znajomego mężczyzny. Ogień... Płonęła. Jej ciało było martwe, to dusza płonęła... I ogień zgasł. Była... Gdzie właściwie była?
Jednego była pewna, nie widziała nigdy czegoś podobnego. Zaczęła biec, nie wiedziała kim jest... Ktoś krzyczał "Rodezja, RODEZJA!"...
Rod obudziła się. Niemal co noc śniło jej się to samo... Nie wiedziała, czy kiedyś się to wydażyło, wiedziała tylko, że zna mężczyzne którego widuje w swoich snach...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Rod dnia Wto 20:34, 24 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Wto 15:31, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kot siedział cicho pod drzwiami sypialni Cenere i nasłuchiwał uważnie. Drzwi były zamknięte. Fajna randka.... zaczęła się w restauracji, a skończyła w łóżku... pomyślał Kot i natężył słuch. Gdyby był tam ktoś, kto umiałby widzieć kocią skórę przez kocie futro, zapewnie zauważyłby że Kot sie zarumienił. Zrobił głupią minę i odszedł od drzwi.
Cenere wstała nagle i zaczęła wkładać pierwszą lepszą wyciągniętą z szafy bluzkę.
- Wybacz Anthony... coś mi mówi, że muszę działąć.
- Działać? Przecież działasz... konkretniej działamy.
- Tak. Ale nie o TO chodzi...- wychyliła sie przez okno i zagwizdała.- Możesz zostać jak chcesz... za ten czas załatwię sprawę.
Crowley spojrzał w sufit.
- Oooooch, Cen.... Czy ty zawsze...- ale diablicy juz nie było.
Faust pędził przez ulice niosąc Cenere na grzbiecie.
- Wraaaruuu....
- Co? Zamknij się... kundlu...
- Wraruuuuuuu...
- Okay, wilku. Ogarze. Cokolwiek. Och, jest... to tu?!- Cenere spojrzała na budynek.- Tu mieszka ta glupia...
- Wrau.
- Okay.- powtórzyła Gryndei i usiadła na ławce. Faust usiadł obok, na chodniku.- poczekamy.... Jak mówiłeś jej było? Rod?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Saphira71210
Dołączył: 19 Mar 2006 Posty: 512 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:51, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Saffron myła naczynia. Dosyć prozaiczne zajęcie, ale w końcu trzeba było coś zrobić z górą brudnych garów zalegających zlewozwywak, zanim wymknie się to spod kontroli.
-Trochę tym razem z tym zwlekałaś...
-Oj cicho bądź, usiłuję niczego nie stłuc
-Sądząc po wielkości tej sterty, sznase na to, że ci to wyjdzie, nie są zbyt wielkie
-Przepraszam, coś może mówiłeś?
-Oczywiście, że tak, nie sły...
-Sevalian-przerwała mu, odwracając się do rozmówcy i splatając ręce z przodu-tłumaczyłam ci już zdaje się, czym jest pytanie retoryczne
Unoszący się mniej więcej na wysokości jej twarzy spory płomyk, przybrał wyraźnie ciemniejszą barwę.
-Ach
-Co, 'ach'?
W środku kuli ognia uformowała się podobizna uśmiechającego się rozbrajająco kota
-Dobrze wiesz, że to już na mnie od dawna nie dzia...-nie wytrzymała i parsknęła śmiechem, kiedy obraz wywalił język i wytrzeszczył komicznie ślepia-no dobra, dobra, to coś nowego...
-Czyli robię postępy?
Saffron wzniosła oczy do nieba, lecz ponieważ pod ręką był tylko sufit, przez chwilę beradnie się w niego wpatrywała
-No dobra, możesz juz przestać udawać, zrozumiałem
-Słuchaj...-dźgnęła powietrze palcem w ogólnym kierunku płomyka, z którego tymczasem zniknęła już podobizna kota
-Zdaje mi się, że tłumaczyłem ci już, żebys tego nie robiła...
-Ups...
-Co 'ups'?
-Nie papuguj po mnie...
-Zdaje mi sie, czy na twojej podłodze, w twoim mieszkaniu właśnie rozpaliłaś ognisko?
Mały ogieniek wesoło trzaskał, zabierając się do zwęglania dywanika. Dziewczyna odwróciła się do zlewu, nalała szklanke wody i wylała na tlące sie mniejsce
-Daj spokój, przecież wiesz, że to nigdy nie działa...
Na płomyczku nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, dalej się palił
-Tak, ale może przynajmniej wykładzinę uratuję
-Lepiej to zgaś, zamiast bawić się w straż pożarną...
Saffy machneła ręką. Pstrykneła palcami. Mrukneła coś pod nosem, uparcie wpatrując się w ogieniek. Nic
-Żenada, dziewczyno, żenada
-Ach, przymknij się...
Zfrustrowana wpatrzyła się w płomyczek.
-No już, zgaś się, zgaś...
-Długo tak jeszcze?
Z rezygnacją spojrzała na ognika.
-Nie lewituj tak bezczynnie, tyl...
Płomyk zgasł.
-No brawo
-Dobra. Tylko powiedz mi teraz, co ja niby takiego zrobiłam.
-Nic
-Nic?
-Noo...taaaak... Po prostu przestałaś się nim zajmować i tyle
-Hę?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Pią 10:39, 27 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
- ZOSTAWIŁAŚ GO!!!!- ktoś wydarł się do ucha Cenere, która drzemała na stojąco oparta plecami o Fausta. Ogar był wielkości dużego łóżka, wiec świetnie nadawał się do spania.
- Tak tak... Jeszcze tylko pięć minutttt... proszę....- mruknęła Cenere nie budząc się.
- WSTWAJ!!! ZOSTAWIŁAS!!!!- powtórzył głos.
- Tak... Nie idę do szkoły...- diablica zagrzebała głowę w futrze ogara po czym ryknęła- PODŁĄCZYĆ KROPLÓWKĘ!!! Skalpel proszę!!! Tracimy go!!! - Co?- zapytał Kot, bo to właśnie on wyrywał Gryndei ze snu. Przypomniał sobie, ze kiedys dziewczyna była lekarzem weterynarii.
- JELITO CIENKIE JEST WYŻEJ!!!- otworzyła nagle oczy.- Ach... no tak...
- Zostawiłaś go. I wyszłaś. Po prostu!- powtórzył urażony Kot.
- Tak. Idę stąd. Odwiedzimy Azirafala i dowiemy się czy znalazł coś wiecej o tej całej Apokalipsie.- jednym skokiem znalazła się na grzbiecie olbrzymiego psa. Od ostatniego zagrożenie Apokalipsą minął jakiś rok, ale... Coś mówiło Cenere, że to moze się powtórzyc...
Faust popędził w stronę antykwariatu anioła. I skrycie liczył na to, ze spotka kogoś po drodze, z kim można powalczyć.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Śro 20:03, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Siallala, ale nas tu dużo, nie...? - Atrea podeszła do Rod, trzymając lekko wyrywającego się Berratha. Akita również podeszła, ciągnąc za sobą Synchrę.
Berrath ostentacyjnie zaczął ignorowac karakala, jednak nie mógł powstrzymac się od ukradkowych spojrzeń.
-No, nie przeczę, całkiem sporo. - odparła młoda dziewczyna, właścicielka Cerberów. -Na imię mi Rod. - dodała po chwili, spoglądając na Pand i Akitę. Jej uwagę przykuł Berrath i Synchra.
-A wy kim jesteście? - mruknęła.
-Ja konkretnie... Noo... Z dołu. - powiedziała Pand, wskazując za ziemię.
-No a ja... - Akita pogrzebała czubkiem buta w ziemi. - Zależy z której strony na to patrzec. A tamta druga dziewczyna to kto to był? Ta z tym ogarem...?
-Hyyym, przypadkowe spotkanie. - Rod uśmiechnęła się do nich, Berrath natomiast położył się na ziemi z miną świadczącą o tym, jak bardzo nie lubi uwięzi.
I miał rację...
Po chwili obróżka zaczęła sie lekko tlic, ku uciesze psa...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aniaaaaaaaaa Dark Angel
Dołączył: 25 Lip 2006 Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z twierdzy chaosu :D
|
Wysłany: Śro 20:07, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
- Miło Cię poznać Rod, jestem Akita - Anielica uśmiechneła się do nieznajomej.
Coś z wielkim hukiem wyrzuciło pobliski samochód w góre. Akita nie czekając na odpowiedź koleżanek, podeszła bliżej. Samochód płonąc spadł na kiosk z gazetami. Wokół zebrali się ludzi. Było pełno dymu. Obok miejsca zdarzenia stali ranni ludzie. Jeden z rannych mężczyzn ledwo chodził. Krew wolno spływała z jego twarzy. Obok niego siedziała jakaś kobieta z nieprzytomnym dzieckiem.
- POMOCY!!!POMOCY!!!! - słychać było kobiecy głos, wołający z wnętrza kiosku -RATUNKU!!! POMUŻCIE MI!!!
- Chodzcie musimy jej pomóc! - krzykła Akita pociągając za sobą Atreae i Rod. Dziewczyny podeszły do małego rozwalonego budynku, słysząc coraz głośniejsze nawoływania kobiety.
- NIECH KTOŚ NATYCHMIAST ZADZWONI PO POGOTOWIE I STRAŻ, SAMI NIE DAMY RADY TEGO ODWALIĆ! - krzykneła anielica wskazując dość duży samochód przygniatający "sklepik". Starszy mężczyzna stojący niedaleko rannych szybko chwycił telefon i wezwał karetkę i straż. Akita wraz z Atreą i Rod próbowały zdjąć samochód z budyneczku. Paru przechodniów pomagało im.
- Nie damy rady sami! Musimy poczekać na straż! - rzekła Akita - Nic pani nie jest?? - zapytała.
- Strasznie boli mnie głowa, nie moge ruszyć nogami! NIECH MI KTOŚ POMOŻE!! - histerycznie wołała kobieta.
- Niech się pani uspokoi, wszystko będzie dobrze! Zaraz przyjedzie karetka i straż.
Rozległy się strzały. Wszyscy automatycznie schylili głowy. Na miejsce zdażenie przyszedł mężczyzna chwytając małą dziewczynke i mierząc do niej pistoletem.
- NIECH NIKT SIĘ NIE RUSZA!!! WSZYSTKIE PINIĄDZE MAJĄ LEŻEĆ NA ZIEMI, ALBO DZIECKO ZGINIE!!!! ZROZUMIANO!! - krzyczał mierząc do dziewczynki, która wybuchła płaczem.
- Nie, prosze tylko nie moje dziecko! - przed mężczyzną klęczała młoda matka.
- SPOKÓJ, ALBO ZGINIE RAZEM Z MATKĄ!!! - krzyczał dalej.
- Co robimy? - Anielica szeptem zwracała się się do dziewczyn
- Nie wiem, ale musimy coś zrobić - odparła diablica.
Ludzie wyrzucili z kieszeni swe oszczędności. Morderca pozbierał piniądze wciąż trzymając i mierząc do małej.
- A TERAZ, DO ZOBACZENIA!!! NIECH NIKT NIE PRÓBUJE STRZELAĆ, BĄDZ JECHAĆ ZA MNĄ!!
Wziął małą w ręce i wsiadł do poblisko stojącego Mercedesa. Odjechał z piskiem opon.
- Co teraz?? Ścigamy go??? - Akita rozmyślała co zrobić. W oddali słychać było nadjeżdżającą straż.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Śro 20:42, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
-Ale się porobiło. - mruknęła Atrea. - Może by tak ugasic pożar..?- to mówiąc, niepostrzeżenie machnęła ręką. Płonący samochód przestał się palic, za to dymił koncertowo.
Mężczyzna za to wrzeszczał coś o okupie, wymachując przy tym pistoletem i mierząc z niego do śmiertelnie przerażonej dziewczynki. Klęcząca przed nim kobieta - prawdopodobnie jej matka, błagała o litośc.
Nagle porywacz pozbierał pien iądze, które wyrzucili ze swych kieszeni przechodnie na wieśc o okupie i próbie zabicia małej. Atrea nawet nie ruszyła się z miejsca, razem z Akitą obserwując mężczyznę, który wziął dziewczynkę na ręcę, wsiadł do Mercedesa i odjechał, nadal coś wrzeszcząc.
Słychac było juz nadjężdżająca straż.
- Co teraz?? Scigamy go??? - zapytała Akita, spoglądając na odjeżdżający samochód. Atrea nagle odpięła swoją smycz od obroży Berratha i mruknęła do niego:
-Popisz się dzisiaj i popędź za nim.
Piekielny pies spojrzał na nią swoimi żarzącymi się ślepiami, po czym ruszył przed siebie coraz szybciej i szybciej. W końcu przybrał postac płomieni, które błyskawicznie przemieszczały się za porywaczem.
-Berrath da nam namiary na tego... faceta, a my tymczasem pomóżmy im w opanowaniu sytuacji. - rzekła diablica do Akity.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Czw 9:58, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Cenere obserwowała całe wydarzenie z cynicznym spokojem. Była przyzwyczajona do prób porwania bądź spalenia jej Mercedesa.
- Faust, kotku? Z łaski swojej pędź natychmiast do Crowleya i powiadom go, nie mam zamiaru stracić swojej bryki.- mruknęła. Ogar nerwowo machnął ogonem i odbiegł.- Teraz... Kocie...
Biały kot o lodowych oczach kiwnął głową. Gdyby ktoś obserwował rozmowę dziewczyny ze zwierzętami, mógłby dostrzec, jak kociak rośnie, jego sierść ustępuje miejsca zielonej łusce.
(sam zielony potwór, bez jeźdźca).
- RUSZAJ, BESTIO Z EXMOOR!!! ZA NIM!- zawyła Cenere, gdy już dosiadła potwora. Ten wybił się z tylnich łap. Przy szybkosci, z jaką pędził, był prawie niedostrzegalny. Wkróce ujrzeli morderce jadącego pięknym SLK200 diablicy.
- Bestio, forma ziemska, teraz.- rozkazała dziewczyna. Kot ponownie wybił się z tylnych łap i gdy wraz z właścicielką wylądował na dachu Merca, był już zwykłym kotem.
- Teraz?- zapytał.
- Teraz?
- Ratujemy małą?
- Jesteśmy diebłami, puk puk, jest tam kto?- Cenere sarkastycznie postukała Kot w głowę.- Mała jest mi delikatnie mówiąc obojętna, zależy mi tylko na aucie. Tylko jak je odzyskać...
- No wiesz... łubudubu, bum i tak dalej.
- Ale porysuje lakier.- skrzywiła się Cen.
- To go naprawisz siłą woli.- Kot przewrócił oczami.
- Ale nie będzie oryginalny.
Dalsze rozważania na temat lakieru przerwało szybkie tuk-tuk. Brzmiało jak pazury pieielnego ogara uderzajace o asfalt. Bo to BYŁY pazury piekielnego ogara uderzajace o asfalt.
Cenere odwróciła sie. Faust z Anthonym na grzbiecie byli pare metrów od nich.
- Och... cześć... no widzisz, jednak dobrze mi intuicja podpowiadała.- uśmiechnęła się diablica.
- No, mojego Bentleya przynajmniej nie próbują spalić, ukraść, zniszczyć, porysować etc.- odparł wesoło Crowley.- A teraz co?
- Teraz? Teraz... teraz pora na...- zaczęła Cen tajemniczo. Kot zadrżął. Faust przełknął ślinę. Cenere wyciągnęła z kieszeni klucze od auta.- pora na zapasowe kluczyki^^
Przyjrzała się przez chwilę przyciskom i nacisnęła guzik z narysowaną otwartą kłódką. Drzwi szczęknęły, a zamki otworzyły się.
- Kot, forma Exmoor.- Kot stał się potworem. Gryndei położyła się na dachu samochodu (na brzuchu), oplotła nogami łapę Bestii i zsunęła się tak, że wisiała obok auta w powietrzu. Energicznie otworzyła drzwi.
Morderca odwrócił sie i zobaczył dziewczynę o jadowicie zielonych oczach i ciemnych włosach.
- Cześc.- wyszczerzyła zęby w złowrogim uśmiechu i złapała męążczyznę za kołnierz. Wyszarpnęła go z wozu i na wszelki wypadek obezwładniła go celnym ciosem w czułe miejsce. Bestia chwyciła mordercę i zeskoczyła z dachu.
- Anthony, mógłbyś go przypilnować?- krzyknęła Cenere z kocią zwinnością wskoczyła na przednie siedzenie. Nic dziwnego, kiedyś była rajską panterą... ale to było zanim stworzono piekło.- Ku...- przeklnęła zauważywszy, że morderca zdążył jeszcze zablokować hamulec.
- Coś sie stało proszę pani?- zapytałaz tylnego siedzenia porwana dziewczynka.
- TAK MAŁA!!!
- A dlacego ma pani rogi?
Cenere przejrzała się w lusterkku samochodowym. Fakt, z tego wszystkiego pozwoliła się rogom zmaterializować.
- Boisz się diabłów?-zapytała.
- Są bzydkie.
- Nie wiedziałam że jestem brzydka.- odparła sarkastycznie Cenere
- Pani jest diabłem?
- A nie widać? Kogo innego byłoby stać na taką brykę?- warknęła Cen.
- Ładny samochód. Ale aniołki są fajniejse.
- I aseksualne.- zripostowała diablica i zorientowała się że to zbyt inteligentne by dziecko to zrozumiało- znaczy, nie mają płci. A teraz... widzisz podłokietnik?-zapytała walcząc z samochodem.
- Tak, prosę pani.
- Otwórz go. Terazwsadź palce pod tą scianke i ją też otwórz.
- Zrobiłam, prosę pani. Widzę bagaznik.
- Wejdź do niego. Widzisz taki dziwny przyrząd? Podaj mi go.
Dziewczynka podała diablicy urządzenie. Po chwili hamulec był odblokowany. Tylko że...
- Prosę pani, dlaczego coś tu śmierdzi?
- Nie patrz na mnie! Wiesz ile dałam za... OGIEŃ!!!!!!!- zawyła nagle diablica.
I zorientowała się, ze nie ma w aucie gaśnicy... siedzenia zaczęła się palić, szyba chroniąca deskę rozdzielczą (chodzi o to gdzie jest paliwomierz itd, to chyba jest d. rozdzielcza) rozprysnęła się kalecząc Cenere drobnymi szkiełkami...
- RATUNKU!!!- zawyła mała.
- Nie... krzycz...-stęknęła diablica. Pot zlewał jej się po czole, gdyt a z nieludzkim wysiłkiem utrzymywała auto w całości, by nie rozpadło sie w polowi drogi. Ostro zawróciła. Wiedziała, że musi jakoś wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sasani
Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 15:01, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Sasani popatrzyła na zamieszanie. Ktoś się już tym zajął. Jakieś dziewczyny. Demonica schowała skrzydła i podbiegła do nich.
-Cześć, jestem Sasani. Chyba przyda się pomoc, nie?
----
Móri biegł za samochodem. Użył magii, więc biegł kilka razy szybciej niż normalnie. Dotsał zadanie dogonić, i wrazie czego pomóc. Magią oczywiście, ale zostać z boku aby nikt nie wiedział że to on. Neko została z Sasani.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
pandunia Półkocica
Dołączył: 29 Maj 2006 Posty: 710 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam, gdzie sen staje się jawą...
|
Wysłany: Czw 17:50, 02 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Berrath poruszał się za samochodem, lecz po chwili zwolnił.
Wyczuł uderzenia łap innej bestii i nagle skoczył w górę, pozwalając stworzeniu przebiec poniżej.
Berrath opadł za ziemię i biegł dalej. Wiedział, że Atrea go obserwuje i że obserwuje tez całą akcję. Nagle zobaczył ogień na aucie. Zatrzymał się nagle i zawył.
Ludzie nie słyszeli tego przenikliwego wycia, za to diabły, anioły i wszystkie inne istoty - owszem. To wycie przenikało przez duszę i czasem sprawiało, że całe życie stawało komuś przed oczami.
Ognisty wilk przyspieszył i zauważył, że samochód zawraca. Bestia niepostrzeżenie wskoczyła więc na wóz i wtopiła się w płomienie. Jesli dobrze pójdzie, to je ugasi, po prostu je do siebie wciągnie...
Atrea tymczasem czuła, co dzieje się z Berrathem. Czuła swojego ognistego psa.
Po chwili podeszła do nich Sasani, proponując pomoc.
-Chyba jednak cos z tym trzeba zrobic. - powiedziała Atrea, aptrząc na zbiegowisko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Pią 12:22, 03 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Cenere slabla. Byla blada i wyczerpana, a do miejsca gdzie to sie zaczelo bylo jeszcze daleko. Jedno oko miala zamkniete, powieki przecinala podlzuna szrama, cala twarz miala pokaleczona odlamkami szyby. Mogla wyskoczyc z auta, najwyzej by sie polamala, ale to dziecko... Nie mogla go zostawic. A juz nade wszystko chodzilo jej o Merca.
- Anthony! Uciekaj...!-ryknela resztkami sil.
- Zginiesz!
- Trudno...
- Wiesz, ze zalatwienie nowego ciala trwa wiecznosc!
- Niestety...-szepnela i wytarla reką krew z twarzy.- Faust...
Szpony ogara wbily sie w asfalt. Zawrocil nagle...
W miejscu, gdzie wszystko sie zaczelo, wciaz stalo zbiegowisko. Nagle rozlegl sie huk. Kula dymu i ognia trysnely w powietrze. Crowley zacisnal powieki. Wszyscy wiedzieli, co oznaczal huk...
I nagle z chmury dymu wylonila sie sylwetka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Rod Mieszaniec
Dołączył: 06 Sie 2006 Posty: 704 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:56, 08 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Rod zauważyła mężczyznę. Znajomego mężczyznę...
-Nathaniel... - wyszeptała. Z kąd znała jego imię...? Poszła za nim. Przeszła może 20 metrów, a mężczyzna w ułamku sekundy odwrócił się, przyparł ją do muru i przyłożył sztylet do jej gardła. Tylko dlaczego sztylet pażył...? Spojrzała na niego, nie pochodził z tąd. Nathaniel rozpoznał ją, puścił i szybko odszedł. A więc jednak ją zna...
-Zaczekaj! - krzyczała biegnąc. Zatrzymał się, czekał na nią. Rod starała się wyczytać cokolwiek z jego oczu, nie wyrażały jednak żadnych uczuć.
-Kim jesteś? Kim... Kim ja jestem? - spytała. Opowiedział jej...Opowiedział? Nie, przesłał, pokazał jej swoje wspomnienia. W czasie gdy miała "wizję" mimowolnie wsiadła na jego motor.
Byli w opuszczonym budynku. Ktoś cełował do Nathaniela, Rod zasłoniła go jednak w ostatniej chwili. Nie wiedziała, że zwykła kula nie może go zranić... Upadła na ziemię. Nathaniel jednym ruchem ręki pozbył się oprawców. Uklęknął przy niej. Umierała... Gdyby nie Poświęcenie, zapewne byłaby już na Dole. Coś jednak trzymało ją nadal na Ziemi. Nathaniel wezwał kogoś, kto pomógł jej w zejściu na Dół. On sam nie był tam mile widziany...
Nathaniel zatrzymał się przed domem Rod. Spędzili razem noc, wyszedł jednak zanim się obudziła
--------------
Taaa, TROCHĘ długo tego posta pisałam... :P
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
RavenWings Lord Chaosu
Dołączył: 23 Lip 2006 Posty: 558 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Acherus: Ebon Hold
|
Wysłany: Czw 14:16, 09 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Postac powoli wylonila sie z kłębow dymu. Dopiero teraz świadkowie rozpoznali w niej dziewczynę, która rzuciła się w pogoń za swoim Mercedesem dosiadając zielonej "pantery". Szla odrobine chwiejnym krokiem. Prowadziła za rękę dziewczynkę, a na palcu wisiały jej kluczyki od auta. Drugą ręką przytrzymywała przepaloną, rozpadającą się wyjątkowo krótką bluzkę, która musiala przepalić się akurat z przodu i to tu, gdzie skorzana czarna kortka byla rozpieta.
Dluga szrama przecinala jedno jej oko, cala byla podrapana, poraniona i krwawila. Podeszla do placzacej kobiety i oddala jej dziecko. Jakis kot obserwujacy ze swojego balkonu moglby przysiac, ze nad glowa Cenere migaly rogi.
- Cenere!
Diablica odwrocila sie i podbiegla do Crowleya potykajac sie.
- Gdzie posiales morderce?
- Emmmm....
Gryndei odbiegla gdzies przepychajac sie przez tlum. Stanela nagle i zacisnela mocno powieki. Zimny metalowy pistolet przylozony byl do jej plecow. Nikt nie mogl tego widziec, byla daleko od miejsca wypadku, zaslanial ja jakis apartamentowiec. Oczywiscie byla niesmieretlna.
Za to jej cialo nie...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
trenerka Rachel Dark
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1062 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wydaje mi się, że Łódź
|
Wysłany: Sob 17:51, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Rachel była aniołem. Właściwie to ciągle jest. Tyle, że z tylko sobie znanych powodów zeszła na ziemię. Na ziemi nic jednak nie powinno iść źle. Prawda?
-Stój! – starsza pani z nieprawdopodobną prędkością biegła za małą dziewczynką. – Powiedziałam stój!
Dziewczynka nie odpowiedziała tylko przyśpieszyła. W tym momencie marzyła tylko o tym, by starsze panie mniej interesowały się tym, gdzie przebywają rodzice małych dzieci. To by jej bardzo ułatwiło życie.
-Nie bój się! Chcę tylko wiedzieć gdzie są twoi rodzice!
Rachel nie mogła przecież powiedzieć tej pani, że jest starsza niż na to wygląda. Kto, by uwierzył, że jest aniołem! Na pewno nie ta pani.
-Poczekaj dziecko!
Staruszka miała niezłą kondycję. Rachel nie mogła jej zgubić. Z nadzieją wbiegła do parku. Stanęła. Staruszka została kawałek za nią, ale za chwile mogła ją dogonić, a Rachel była już mocno zmęczona. Rozejrzała się. Jej wzrok zatrzymał się na dziewczynie. To mogło być złudzenie, ale chyba przez chwilę widziała anielską aurę. Nie miała wielkiego wyboru.
-Siostrzyczko!
Z udawanym płaczem rzuciła się na dziewczynę. Ta spojrzała ze zdziwieniem.
-Błagam, ratuj mnie – szepnęła.
Staruszka już się do nich zbliżała.
-Czy ty jesteś siostrą tej dziewczynki? – spytała.
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kaido White Tiger Youkai
Dołączył: 21 Sty 2006 Posty: 1143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imperium Agatejskie
|
Wysłany: Sob 22:29, 11 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Jadeitowy Park ulokowany na przedmieściach Londynu cieszył się dużą popularnością. Odgrodzony od reszty świata ciasno poupychanymi budynkami otaczającymi skwer wydawał się kulić sam w sobie, zgorszony stopniem zurbanizowania rejonu. (Kulące się parki to fenomen. Naukowcy usilnie starają się znaleźć przynajmniej jeszcze 4 takie parki, by mieć pretekst do opisania odkrycia.)
Wewnątrz park wydawał się o wiele większy, niżby gapić się na niego z drugiej strony ulicy. Tworzył go system przecinających się, buchających zielenią alejek. Ławki rozstawione były regularnie co kilkadziesiąt kroków, ogółem dużo miejsca do hasania.
A w sercu fontanna.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że owa fontanna była ogromna.
Chociaż nie, ogromna to za mało powiedziane. Parenaście metrów średnicy jak na fontannę...
Dzieci brodzące po kolana w wodzie nie zastanawiały się zbytnio nad tym faktem. Chłodna woda tryskała na wszystkie strony z wymyślnych delfinów, trytonów i wszelkiego kształtnego kamulca.
Na ławce nieopodal niezwykle opanowana matka jednego z dzieciaków siedziała wyprostowana jak struna i czytała ksiązkę, elegancko trzymając ją w jednej dłoni. Nie przeszkodziło jej nawet to, że jej syn chlapnął właśnie do przodu, na ułamek skundy znikając za murkiem fontanny, by po chwili wynurzyć się, mokry po szyję i zanoszący się śmiechem.
Nagle coś gwizdnęło, huknęło i w następnym ułamku sekundy dzieciak wpatrywał się w buty jakiejś postaci. Wyrwało mu się głośne "łał!".
Dziewczyna patrzyła na niego zbaraniałym wzrokiem. Rozejrzała się wokół - nikt więcej nie zauważył? Uff. Postanowiła od razu wziąć się do roboty i...
- O CHOLERA O CHOLERA O CHOLERAAAA! - wrzasnęła, gdy wreszcie dotarło do niej, że stoi po łydki w zimnej wodzie. Zaczęła skakać z nogi na nogę i wymachiwać rękami jak wariat. Wyglądało to tak, jakby nielotowi zapomniało się nagle, że nie wzbije się w powietrze.
Kobieta z książką dopiero wtedy oderwała wzrok od lektury i elegancko wytrzeszczyła oczy. Sensacja obiegła cały park i po chwili wszyscy gapili się na dziewczynę, która wielkimi skokami przemierzyła najkrótszą drogę do murku i wyskoczyła z wody jak oparzona.
Anadiel omiotła wszystkich gromiącym spojrzeniem, zupełnie jakby to oni wrzucili ją do wody. Zacisnęła pięści i szybko ruszyła do wyjścia z parku. Jednak atmosfera została załamana przez miarowe ssące odgłosy, jakie wydawały przemoczone do cna buty.
-Siostrzyczkoooo!
Dziewczyna przestała ciskać przekleństwami na wszystkie strony i zdębiała, gdy ujrzała dziecko, które bez dwóch zdań miało zamiar na nią wpaść. No i też było aniołem.
Anadiel nie miała nawet szans się obronić. Dziewczynka zakręciła nią i wtuliła się w nogawkę jej spodni. Anielica czuła się wykorzystana.
- ..."Siostrzyczko"? - spytała telepatycznie. Dziecko spojrzało na nią żałośnie i pociągnęło nosem, wskazując na staruszkę, która maszerowała ku nim wymachując dziko parasolem.
- Czy ty jesteś siostrą tej dziewczynki? – spytała takim tonem, że Anadiel poczuła się winna, tak bez powodu.
- ..co? - spytała niemrawo. Poczuła paznokcie dziecka wbijające się jej w udo. - ... a. Jej. Dziewczynki. Tak.
- Dlaczego zostawiłaś ją bez opieki?! To ogromne miasto! Co za nieodpowiedzialność! - babsztyl rozwrzeszczał się na dobre.
Anadiel patrzyła na czubek parasola, który niebezpiecznie majtał jej przed nosem. Jej złość przekroczyła wszystkie dozwolone normy.
- To moja sprawa. Jeśli zechce pani łaskawie odejść, nie będę pani zatrzymywać. - dziewczyna powstrzymała się, żeby nie wyrwać jej parasola i roztrzaskać na kolanie.
Staruszka nabrała z oburzeniem powietrza, ale najwyraźniej zapomniała o czymś takim jak wydech. Anadiel obróciła się na pięcie i pociągnęła za sobą dziewczynkę.
Gdy znalazły się za bramą, dziewczyna puściła rękę małej i ruszyła wzdłuż ulicy. Dziecko podążyło za nią.
- Nie wiem co robi tu Niższy Anioł... w dodatku taki konus... - rzuciła ze zdenerwowaniem, nie patrząc na truchtającą u jej boku dziewczynkę. - Ale nic mnie to nie obchodzi. Kopytkuj stąd bo oberwiesz. Ja nie jestem taka jak myślisz. Pomogłam ci więc się ulotnij.
Mała nadal wpatrywała się w Anadiel wielkimi oczami. Dziewczyna zatrzymała się.
- No i mów jak do słupa. Wracaj na górę albo odejdź! Nie mam czasu na niańczenie turystów. Mam robotę.
Anadiel wzdrygnęła się. Te oczy były straszne... mniej więcej. Odwróciła się i poszła zpowrotem, minęła bramę parku, przeszła przez ulicę i zniknęła za rogiem. Miała jednak dziwne wrażenie, że dziecko i tak ją znajdzie.
Chlupot wody przelewającej się w trampkach wydawał się być coraz głośniejszy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kaido dnia Nie 20:29, 23 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|